W noc świętojańską zbierało się bukiet z dziewięciu polnych kwiatków. Czasem wcale nie było to takie łatwe. Mało żyzne gleby i mocne słońce sprawiały, że pola czerwcowe były już mocno wypalone, a jedyne co można było na nich znaleźć to niebieskie chabry, czerwone maki i różowy kąkol polny, a resztę trzeba było sobie już wykombinować. Świetnie więc do tego celu nadawała się kwitnąca koniczyna zarówno różowa, jak i biała, która lubiła rosnąć przy drodze, czasem trafiło się jeszcze na stokrotkę czy mniszka, choć to już nie ta pora. Po siódmym kwiatku serce nerwowo zaczynało kołatać, bo gdzie znaleźć ósmego i dziewiątego? Czasem miało się szczęście i ni stąd, ni zowąd pojawiał się nagle jakiś dziwny okaz, który można było ewentualne zaliczyć do tych kwitnących. Znacznie prostszym rozwiązaniem było udać się nad łąki i rzekę, gdzie wilgoć sprzyjała wybujałej zieleni, w której chowały się cudne okazy letnich kwiatuszków niebieskich, żółtych, białych i oczywiście różowych firletek, które były ...
Mimo że okna były zamknięte, to wlał się przez nie poranny świergot ptactwa różnej maści, które obudzone promieniami słońca radośnie wykrzykiwało psalmy dziękczynne... Jakże ona też mogłaby nie dziękować? Jej pierś przepełniła podobna radość jak leśnego ptactwa i poderwała się z łóżka niemal tak samo rześko jak ptaki ze swoich gniazd, choć pora jeszcze wczesna bardzo... Kukułki nawiedziły pobliskie lasy, a ich rześkie ku ku odbijało się w rytm serca, które ostatnio jest spokojniejsze i nie zaczyna już tak znienacka straszliwie łopotać jak motyl schwytany w dłonie. Bzy zakwitły, a ich zapach upojnie wisi w powietrzu szczególnie wieczorami i niepostrzeżenie przynosi słodką ociężałość w myślach i ruchach, że zapomina się na chwilę o tym co konieczne, obowiązkowe, niecierpiące zwłoki. Zamiast tego na chwilę pojawia się stan niespokojnego oczekiwania, który przepełnia każdą młodą dziewczynę w wieku nastu lat, a która jeszcze nie wie, co jej los przyniesie i głowę ma pełną marzeń ...