Mimo że okna były zamknięte, to wlał się przez nie poranny świergot ptactwa różnej maści, które obudzone promieniami słońca radośnie wykrzykiwało psalmy dziękczynne... Jakże ona też mogłaby nie dziękować? Jej pierś przepełniła podobna radość jak leśnego ptactwa i poderwała się z łóżka niemal tak samo rześko jak ptaki ze swoich gniazd, choć pora jeszcze wczesna bardzo... Kukułki nawiedziły pobliskie lasy, a ich rześkie ku ku odbijało się w rytm serca, które ostatnio jest spokojniejsze i nie zaczyna już tak znienacka straszliwie łopotać jak motyl schwytany w dłonie. Bzy zakwitły, a ich zapach upojnie wisi w powietrzu szczególnie wieczorami i niepostrzeżenie przynosi słodką ociężałość w myślach i ruchach, że zapomina się na chwilę o tym co konieczne, obowiązkowe, niecierpiące zwłoki. Zamiast tego na chwilę pojawia się stan niespokojnego oczekiwania, który przepełnia każdą młodą dziewczynę w wieku nastu lat, a która jeszcze nie wie, co jej los przyniesie i głowę ma pełną marzeń ...
Wydawałoby się, że w dzisiejszych czasach wiara w duchy i zmory nie ma już zupełnie miejsca bytu, a jeśli nawet gdzieś się zawieruszyła, to może tylko tam, gdzie jeszcze spędza się listopadowe wieczory na pogaduchach przy starym stole, gdzie na ścianach kładą się miękkie cienie z lampy ubranej w stary abażur, a ciszę oprócz ludzkich głosów przerywa łomoczący ogień pod gorącą fajerką. Żarzące się szczapy dają nie tylko ciepło, ale i odpowiedni nastrój do tego, aby rozpocząć opowieści grozy, które zastępują telewizję i internet. I tak też ocalała opowieść o biednej duszy, która w Zaduszki chciała przejrzeć się w rozświetlonej szybie małego domu na skraju lasu. Nikt nie dowiedziałby się o jej obecności, gdyby nie straszna pomyłka, jaką popełniła gospodyni owego domku. Bo Dzień Zaduszny poza tym, że wspomina wszystkich zmarłych, to rządzi się również swoimi prawami. Otóż w tym dniu nie powinno się między innymi wychodzić po zmroku, bo można spotkać na swej drodze błąkają...