Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2020

Czym babcie straszyły dzieci

W wielkim starym lesie, w którym co drugie drzewo jest niebezpieczne i podgląda każdego nieświadomego niczego przechodnia, wydarzyła się historia, która jednym może wydawać się nieprawdziwa, a inni powiedzą, że to szczera prawda. Tak naprawdę to nie jest istotne, do której grupy się zaliczasz, historia i tak pozostanie historią i kiedyś umrze wraz z ostatnią osobą, która o niej usłyszała.  Dzieci często bawiły się lesie. Choćby z tego względu, że nikt z dorosłych nie widział i nie słyszał, czym tak naprawdę się zajmują. Tym samym w lesie czuły się dość swobodnie nie tylko w słowach, ale i zachowaniach. Lubiły las również dlatego, że w lesie czasami bywało strasznie. Oczywiście nie aż tak bardzo. Tak odrobinę, żeby po każdym powrocie do domu czuły jeszcze dreszczyk emocji w postaci ściskania w żołądku i lekkich ciarkach na plecach, które i tak szybko mijały wraz z ciepłą kolacją i słodką herbatą przy rodzinnym stole. Płomienie huczały pod fajerkami, z telewizora sączyła się bajka o misi

Nie żal róż, gdy płoną lasy

Jeszcze wczoraj, gdy Mrs. Gorzka chodziła po lesie, miała cały wpis w głowie, od początku do samego końca. Niestety nie zdążyła go napisać, a dzisiaj nic już z niego zostało. Nawet nie potrafi przypomnieć sobie początku. A wszystko przez gofry z bitą śmietaną i borówkami. Jadła je wczoraj do północy z nadzieją, że pamięć wróci, popiła częścią piwa, a resztę wylała na głowę w formie odżywki. Niech nikt czasem nie myśli, że Gorzka jakieś farmazony plecie, że jej się całkiem w głowie poprzewracało - nic bardziej mylnego. Piwo jest świetne na włosy, tylko trzeba je zastosować od zewnątrz zamiast od wewnątrz. Stosowane w ten drugi sposób działa zupełnie na odwrót. Kto nie wierzy, niech sprawdzi w Internecie i na swojej głowie. Podkreśla naturalny skręt i prawie wcale nie śmierdzi po wysuszeniu, jeśli ktoś się o to martwi. Taką sobie Gorzka od czasu do czasu płukankę stosuje.  Ale miało być o różach i lasach. Śniła się Gorzkiej róża. Czerwona. Którą Gorzka zamierzała komuś podarować, tylko j

Za co lubię listopad

Ja wiem, że pewnie sobie pomyślałeś, przecież listopad jest okropny, że też akurat taki miesiąc sobie musiała wybrać, ale Mrs. Gorzka listopad lubi i pewnie dlatego też, że inni go nie lubią. Dlaczego tyle jest światła w listopadzie? Bo jest go tak mało, że nawet najmniejszą drobinkę widzimy do entej potęgi. I dlatego, że w lesie robi się pusto, mgliście, że słychać bicie własnego serca i zające mykające po trawach. Wszystko się jakby na chwilę zatrzymuje i zastyga, ale nie po to, żeby się obudzić, tylko żeby po prostu odpocząć. Trochę jest to podobne do powolnego budzenia się wiosny w marcu, tylko że wtedy wszystko zaczyna szybciej i szybciej,   a w listopadzie jest na odwrót, bo coraz wolniej i wolniej. I Mrs. Gorzka lubi ten stan, bo wie, że wtedy nikt jej nie będzie w niczym przeszkadzał. W tym roku nawet jakby cały świat się do Gorzkiej dostosował, bo wszystko zamyka, nawet granice i ona jeszcze wszystko dokładniej widzi i słyszy. I gdyby tak miała porównać kraj, w którym żyje do

Stary ojciec i szczur

 Gorzka jak zwykle uraczy ciężkim materiałem, ale nie ma ostatnio siły ani zdrowia na lżejsze kalibry. Ale historia jest prawdziwa! Ranek rozpoczął się jak zwykle. Był jeszcze delikatny mrok, gdy wyszedł na papierosa. Mgły niosły się od pól i osiadały na wszystkim. Papieros palił się wyjątkowo dobrze rozgrzewając mu dłoń, smakował tak, jak to każdy pierwszy papieros z rana. Myślał o emeryturze. Jak odwiedzi siostrę, braci, matkę, ale nie zagrzeje tam długo miejsca. Wzrok skierował na jabłoń, którą posadził przed laty. Teraz nie wypuściła ani jednej zielonej gałęzi, wyglądała, jakby uschła. Gdy skończył palić, zajrzał do garażu. Samochód stał jak zwykle. Właściwie to przydałby mu się nowy garaż. Posadzka w niektórych miejscach się zapadała, a gdy padał deszcz, woda zbierała się zagłębieniu przed wejściem. Obszedł samochód z wszystkich stron, mocno kopnął każdą oponę. Myślał, że przejeździ nim do emerytury, ale chyba już swoje wysłużył. Na pobliskie zakupy i do pracy, to wszystko, do

Cichutki post o dymie - czyli o wyższości pieców na węgiel

Ten post będzie cichutki, bo o takich rzeczach się nie mówi, albo inaczej, o takich rzeczach nie chce się ani słuchać, ani czytać. A będzie o dymie z komina. Na pewno wszyscy słyszeli lub dobrze znają pewien wiersz Leopolda Staffa (nie, nie deszcz jesienny, choć może byłby bardziej wskazany), chodzi o "Podwaliny": Budowałem na piasku I zwaliło się. Budowałem na skale  I zwaliło się. Teraz budując zacznę  O dymu z komina. Ci, co Gorzką od dawna czytają, wiedzą, że na miejscu usiedzieć nie może. Wytłumaczenie oczywiście jest jedno i proste - najpewniej nie znalazła jeszcze swojego miejsca. Tylko że wszyscy wiedzą, że tam dom twój, gdzie serce twoje, a Gorzka najwidoczniej u swojego serca mieszkać nie może. Dlatego upodobała sobie jeden dom, z którego zawsze się gęsty i ciemny dym wywija. I mimo że woli sobie nawet nie wyobrażać, co tam się w tym piecu pali, to jedno jest pewne - ten ktoś wciąż do niego dokłada. I Gorzka ilekroć jest w drodze, to głowę odwraca i sprawdza, czy si

Nawet bezpański kot musi mieć swoje pięć minut

Choć to już prawie jesień, dynia dopiero zakwitła. I Gorzka też już myślała, że nic z tego nie będzie, ale jednak zostawiła żółty pączek. Niech sobie rośnie, skoro wczorajszy mróz mu nie zaszkodził. Dziwne tak zakwitnąć dopiero jesienią, gdy już wszędzie prawie same badyle, a ona stwierdziła, że jednak wszystkim na złość zakwitnie i to tak całkiem do rzeczy. Ciekawe co ona robiła całe lato? Musiały ją jakieś strasznie ważne rzeczy zajmować, że tak nie miała zupełnie czasu. A tak to dopełniła się tym wrzosem, miechunką i obgryzioną już przez ząb czasu bladą różą. Ani nikt się tego nie spodziewał, ani nikt na to nie czekał. Kwiat jest jednak tak delikatny, że co najwyżej zwabi do siebie tylko pszczoły, ale owoców z tego nie będzie. No i ta dynia uratowała Gorzkiej życie. No może nie życie, ale przynajmniej zdjęcia, bo w zeszłym tygodniu się nie wypierzyło. Tak by sobie Gorzka wlazła w tego kwiatka i zasnęła. Całkiem przyzwoite byłoby z tego mieszkanie. Może przynajmniej na czas zimy. Cho