Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2019

Był sobie most... albo go nie było

Zrobiło się ciemno. Ciepło z całego dnia osiadało teraz już chłodne na czym tylko się dało. Zimny i nieprzyjemny zrobił się rower, lodowaty był księżyc w pełni, który upiornie prześwitywał przez rzeczne wierzby, a płynąca woda szeleściła złowrogo. O tym, co dyszało w trzcinach i tatarakach, Gorzka nawet nie wspomni, bo przez chwilę miała wrażenie, że majaczący przed nią most gdzieś zniknie, a zostanie tylko ona w tej trupiobladej mgle, która osiadła już naprawdę wszędzie, a pod nogami będzie robiło się coraz głębiej i zimniej, ale jakoś trzeba przecież będzie przebyć tę cholerną rzekę. No chyba że za chwilę wyłoni się z tej mgły nie mniej upiorny od księżyca przewoźnik, który powoli przybije do brzegu, ustawi odpowiednio łódź i zaprosi do środka. W tej łodzi na środku rzeki mgły przykleją się już zupełnie, włosy Gorzkiej zrobią się mokre, na czole wystąpią krople potu z zimna albo ze strachu.  To jest ten most, czy go nie ma? Coś tam jednak majaczy w tych mącznych oparach, coś świec

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha do ucha 

Skąd ten wiatr

Góra była bardzo wysoka i Mrs. Gorzka zastanawiała się, jak jej się w ogóle udało tam wleźć. Owszem, zdarzało jej się zdobywać jakieś szczyty mniejsze czy większe, ale już od bardzo dawna, upodobała sobie całkowite niziny albo nawet delikatne zejścia w dół. Czuje się tam zawsze dość bezpiecznie i łatwo zlokalizować przeciwnika. Delikatne zejścia w dół wynikają z chęci pobycia z samym sobą, bo tam zwykle nie ma nikogo, panuje wszechogarniająca pustka i łatwo usłyszeć własne myśli. To tutaj Gorzka poczuła się już niemalże jak w domu. Potem wszystko zaczęło racjonalnie wynikać samo z siebie, kolejne elementy pasowały do siebie jakoś tak w miarę, może niektóre były z innej paczki, ale jak to w puzzlach bywa, czasem da się wcisnąć klocek nie w jego miejsce i nawet można potem powiedzieć, że prawie nie widać, że to z innej bajki. Bo co tam że krasal ma dodatkową nogę albo pałac jedno okno inne od reszty. Ważne że jest całość i na pierwszy rzut oka nie widać różnicy. Jednak jakaś wyrz

Ucieczka

Dzisiaj wymyślam łagodną ucieczkę na południe. Podróż trwa niedługo, zaledwie tyle co klaśnięcie.                          ( Łagodna ucieczka na południe M. Świetlicki) Nocny powrót z jakichś dziwnych spotkań. Gdyby tak się chwilę zastanowić, to Gorzka nie może sobie przypomnieć, gdzie była i co robiła. Teraz w samochodzie próbuje to wszystko namierzyć i poukładać. Chwila, czy cmentarz to był dzisiaj? Nie mógł dzisiaj być, bo nie było słonecznie. A może jednak było słońce...  Panuje luka tak gdzieś do godziny 16.30, potem już wie, bo ją dopadły myśli jak kruki czarne, a to zawsze dobrze pamięta. I w paczce zostały tylko trzy papierosy, więc wcześniej musiało być dość intensywnie...  A może ta paczka jest sprzed paru dni, a może nawet z zeszłego tygodnia? Musiała wszystkie wcześniejsze czynności wykonywać jak z automatu, że nic nie pamięta. Patrzy na dłonie, może tam jest jakiś ślad, patrzy chwilę w lusterko, ale tam też nic nie odnajduje. Gdzie była, co robiła? I dlaczego