Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2018

Skrzydełko czy różek?

      Znowu się Gorzka gdzieś zapodziała. Od pewnego czasu budzik ma wolne, nic jej więc ze snu nie wyrywa gwałtownie, nic  nie każe wcześniej iść spać. Dni się jakoś dziwnie rozmyły. Kiedy wschód, a kiedy zachód? Kiedy noc, a kiedy dzień?  Pory posiłków się jakoś dziwnie poprzestawiały, albo ubyło ich może nieco, coś ważnego wyznacza się samo tylko w te dni, które Gorzka odnotowała wcześniej w kalendarzu i nie zapomniała do niego zajrzeć. A deszcz systematycznie zaburza codzienne wymarsze na bagna, a brak słońca odebrał wszelakie chęci do czegokolwiek... Głowa Gorzkiej utkwiła gdzieś tam wysoko w chmurach, zaklinowała się w tych obłokach, a ona ciągnie i wyciągnąć nie może...     Niezdrowo jest tak nic nie widzieć, nic nie słyszeć, oj niezdrowo. Dość gwałtownie z tego marazmu wyrwał ją pewien niechciany osobnik, którego ogon kończył się na 9,98. Zaatakował od strony wirtualnej, kiedy Gorzka przypadkiem zajrzała w swoje zobowiązania finansowe. Nie wiadomo skąd, nie wiadomo jak poj

Księżniczka na ziarnku grochu w wydaniu prowincjonalnym

       Całe życie to przerabianie w kółko wciąż tych samych historii. Albo dobra zabawa albo męka.  Znowu rano trzeba było wstać i zbierać od nowa te rozsypane koraliki. Gorzką kolana rozbolały, a te małe upierdliwce powlatywały wszędzie, w każdą najmniejszą dziurkę, jakby tam nie wiadomo co było. A tam kurz co najwyżej. Na ile Gorzka nastąpiła kolanem, na ile stopą, na ile dłonią? Porobiły się od tego na ciele takie śmieszne odciski. Najzabawniej wyglądają kolana, a tu trzeba sukienkę założyć dzisiaj, która kończy się trochę nieco ponad nimi. Może samo posmarowanie wystarczy? Ale to nie wygląda przecież tak, jakby Gorzka klęczała na paciorkach, to wygląda tak, że Gorzka przebyła kawał drogi na klęczkach w nie wiadomo jakim celu. Nie na stopach, ale na kolanach. Bolą i pieką, a ona tylko zbierała takie małe, różnokolorowe. A tu codziennie trzeba zbierać te drobiazgi i się nie skarżyć i jeszcze udawać, że jest się zadowolonym i za wszystko wdzięcznym, bo inni mają przecież gorzej

Po deszczu II (ciao ciało)

         Wczoraj ulice były pełne kwiatów. Dziewczynki brały całe garście i rzucały wprost pod nogi te aż ciężkie od zapachu płatki róż, jaśminu, piwonii. Gdy Gorzka otworzyła okno samochodu, aż uderzył ją po nosie ten gorący zapach. Słońce grzało niesamowicie i roztapiało na asfalcie te różnokolorowe płatki. Oprócz kwiatów pachniały jeszcze damskie sukienki: różowe jak róże, niebieskie jak chabry, żółte jak... jak żarnowiec,  bordowe piwonie, czerwone maki, białe margaretki i zielone strzeliste brzozy, przycupnięte akacje, zwiewne bluszcze, falbaniaste lewkonie... Stojące w korku samochody przyczajone jak żuki w zbożu falowały na słońcu i jeszcze dodawały ciepła rozgrzanym uczestnikom procesji. Co drugi wycierał czoło chusteczką, co trzecia dyskretnie sprawdzała plamę pod pachą na odświętnej sukience, tylko dzieciom świeciły się figle w oczach. A samochody stały i czekały na odpowiedni znak ręką, żeby znów ruszyć z kopyta. W pewnym momencie atmosferę ożywił delikatny wietrzyk, d