Całe życie to przerabianie w kółko wciąż tych samych historii. Albo dobra zabawa albo męka.
Znowu rano trzeba było wstać i zbierać od nowa te rozsypane koraliki. Gorzką kolana rozbolały, a te małe upierdliwce powlatywały wszędzie, w każdą najmniejszą dziurkę, jakby tam nie wiadomo co było. A tam kurz co najwyżej. Na ile Gorzka nastąpiła kolanem, na ile stopą, na ile dłonią? Porobiły się od tego na ciele takie śmieszne odciski. Najzabawniej wyglądają kolana, a tu trzeba sukienkę założyć dzisiaj, która kończy się trochę nieco ponad nimi. Może samo posmarowanie wystarczy? Ale to nie wygląda przecież tak, jakby Gorzka klęczała na paciorkach, to wygląda tak, że Gorzka przebyła kawał drogi na klęczkach w nie wiadomo jakim celu. Nie na stopach, ale na kolanach. Bolą i pieką, a ona tylko zbierała takie małe, różnokolorowe. A tu codziennie trzeba zbierać te drobiazgi i się nie skarżyć i jeszcze udawać, że jest się zadowolonym i za wszystko wdzięcznym, bo inni mają przecież gorzej.
Historia lubi zataczać koła, ale wcale nie musi. To że upadło Cesarstwo Rzymskie, nie znaczy, że UE też szlag trafi, i że Gorzka znowu zostanie z ręką w nocniku. I nie zmieni to faktu, że znów musiała udać się po sukienkę i znowu nic nie kupiła, a tu szafa na nią krzyczy: "Weź ty się kobieto ogarnij i ubierz jak należy. Naprawdę zakładać tę samą sukienkę po raz setny, to już lekka przesada!"
Ale Gorzka przecież była i nawet się prawie popłakała, bo ona nic kupić nie potrafi. Nie umie zdecydować, jakby tu o jakieś życie chodziło, a nie tylko o cholerną sukienkę. Nie w każdym przypadku chodzi przecież aż o życie, czasem po prostu o nic nie chodzi. Czasem po prostu jest i tyle. Bez żadnych domysłów i niedomówień. Resztę dorabiasz sobie ty. Jak jakiś paranoik.
I wcale to nie zmieniło faktu, że od rana znowu zaczęło się to samo... Ale my przecież to bardzo lubimy.
Przyzwyczajamy się do rytuałów, to fakt. Oby Gorzkiej kolana i łokcie się wygoiły :)
OdpowiedzUsuń