Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2019

O tym jak włoskie marionetki i polskie szafy kreują świat dziecka sześcioletniego

Tak, tak Mrs. Gorzka, to już czwarteczek. Nie środa, ale właśnie czwartek. Musisz coś skrobnąć, bo jak tego nie zrobisz, to ci ucieknie cały rok i obudzisz się dopiero w połowie stycznia 2020 roku. A wtedy to już może nie będziesz ty, tylko ktoś zupełnie inny. Kto wie, jak na ciebie wpłynie ta kalendarzowa zmiana. Może Mrs. Gorzka się ulotni i narodzi się Mrs. Słodka i co wtedy? Nie będzie zakończenia. Ale czy jest się czym martwić? To się  zdarza nawet najlepszym pisarzom, więc i tutaj nie będzie chyba aż tak bardzo straszyć. Nie zmienia to jednak faktu, że jutro jest piątek, a ty pijesz już trzeci kubek herbaty z imbirem, która o tej porze może posłużyć tylko jednemu - wyzwoleniu tej twojej nieobliczalnej twórczości. Cały dom śpi. Jesteś tylko ty i kubek pikantnej herbaty, trzeci jak już zostało powiedziane, nawet kot nie bombarduje parapetu, wyrozumiale machnął na to wszystko ogonem i zajął się podwórkowymi sprawami. No więc? Ciężka drewniana szafa w dużym pokoju miała jedn

Co było pierwsze

O tym że jajko jest mądrzejsze od kury, wiedzą wszyscy. Że cielę od krowy też. O tym nie wie tylko sama kura, a swoje jajeczko traktuje nieco z pobłażliwością, ale serdeczną życzliwością i tkliwą miłością. Powiedz mamie kurze, że jej dziecko jest mądrzejsze od niej - narazisz się na wieczne potępienie. Za każdym razem, gdy się na nią natkniesz, będzie prześladować cię jej pełen wyrzutów wzrok zranionej krowy. Taka jest kolej rzeczy. Dziecko zawsze będzie mądrzejsze od swojego rodzica. Ale nie, ten wpis nie będzie o wegetarianach. Nie będzie też o feministkach i antysemitach. Ten wpis będzie o zwykłych zjadaczach wołowiny i drobiu. Cielęcina na jarzynkach, schab z kluseczkami, łosoś na parze z ryżem, krem z zielonych jarzyn z wołowiną na parze, jarzynki z wołowinką i pomidorami, kurczak w potrawce  z jarzynkami, potrawka z ryżem i łagodnym indykiem, wołowinka po staropolsku z kaszą, kurczak w kremie z jasnych warzyw, kotleciki wieprzowe z jarzynkami i fasolką, risotto z brokułami i

Czarowanie

Nie czarujmy się. Życie w większości składa się z rupieci. Nie można wszystkiego egzaltować, bo niedługo zaczniemy płakać nad rozlanym mlekiem i rozbitym dzbanem. Potłuczesz dzban, to zawsze możesz kupić nowy. Jeden rupieć więcej i jeden mniej. Rupieć jednak nieco przydatny. Czym mierzyć przydatność rupieci? Coś, czego codziennie używamy, możemy śmiało powiedzieć, że to nie rupieć. Wszystko co stoi nieużywane, to już rupiecie. A gdy kupimy nowy dzban, to który wtedy staje się rupieciem: stary czy nowy? A może obydwa? Dla swojego dobra powinniśmy może czasem pewne rzeczy wyrzucić. Ale jeśli nie można? Jeśli pewnych rzeczy nie można po prostu wziąć w rękę i wyrzucić, choć tak byłoby najlepiej. Bo ręka odmawia posłuszeństwa i śmieje ci się prosto w twarz cedząc przez palce: "nie wyrzucisz mnie, nie masz tyle siły". I nie wyrzucisz, choćbyś chciała Gorzka, to nie wyrzucisz, nie masz jeszcze tyle siły w sobie. Jeszcze wierzysz w jakąś cholerną bajkę. Świat zasypują śmieci, top

Jak to dobrze

Aparat leży pozostawiony w kącie już chyba od miesiąca. I co? Przykurzył się nieco. I jakoś dziwnie nabrał mniejszego znaczenia. Obiektyw się zabrudził i nie ma go czym umyć, choć przecież zakupiła specjalny czyścik. Te książki w półkach są równie mocno zakurzone jak były. Nie ma nawet jednego odcisku, każdy mikroskopijny kłaczek układa się nieidealnie jak słupki w kawałkach kwarcu. Nie było tam żadnego życia. Jedna lampa w piwnicy akurat zgasła wraz z kotem. Pomimo tych wszystkich okrutnych spostrzeżeń, cała reszta płynie zupełnie tak jak Warta o tej porze roku, nie inaczej, całkowicie tak samo. Jak Warta i każda inna mniejsza i większa Parsęta czy Czarna. Słońce też zupełnie nie wschodzi, jak to w listopadzie bywa. Na pół zgniłe liście lepią się Gorzkiej do obcasów, że wydaje jej się, że jeszcze urosła. Tylko te bezwstydne brzozy żółte sterczą i świecą trochę, jakby wystraszone, że tak się panoszą. Dzisiejszy deszcz rozprawi się z nimi jednak na dobre. Razem z naturą ostygło

O tym jak osiwiała jesień

Trzeba było nie tak całkiem rano wsiąść w samochód i wyruszyć. Ta sama droga, te same drzewa, ale mgły mniej. Za to słońce obfite. Przedzierało się nieco za bardzo krzykliwie jak na tę porę i rozświetlało to, co zwykle jest jeszcze mokre i szare. Rude i żółte drzewa najpierw zapłonęły, by potem nagle w jednym mgnieniu oka posiwieć i pochylić się przed Gorzką jak Dziadek Mróz wesoło witający ją w swoim zmrożonym i trochę wyludniałym królestwie. Kto by pomyślał, że  rudej jesieni  tak ładnie w siwym. Skrzyło się to wszystko i płonęło, i raz było na czerwono, raz na brązowo, raz na żółto poprzetykane siwymi włosami i brodami, wystrojone, szczęśliwe, jakby do tańca całe to towarzystwo czekało, albo na lekki znak dyrygenta, by dygnąć i ruszyć w pląsy ze śpiewem na ustach. A Gorzka z zapartym tchem patrzyła i nadziwić się nie mogła, że jesień taka piękna i radosna jest. Co z tego, że te na pół łyse drzewa wyciągają swoje pokrzywione już kończyny, że te przerzedzone przedziałkami głowy ciągn

W chowanego

Zabawa w chowanego była zawsze najlepsza. Na babcinym podwórku było pełno szop, komórek, strychów, była i piwnica, i najróżniejsze naprawdę niezwykłe zakamarki, w których łatwo było się ukryć, ale potem wychodził z nich człowiek z toną pajęczyn na głowie, umorusaną buzią i rękoma, o ubraniu nawet nie wspominając. Taka zabawa była jednak najlepsza. Nieważne były pasy na goły tyłek, zapominało się o nich szybko, ale nigdy nie zapominało się podniecającego uczucia, które aż wierciło w brzuchu, gdy ktoś przechodził koło twojej kryjówki i nie potrafił cię znaleźć. Albo uczucie, gdy myślisz, że nikt cię nie widzi, a nagle czujesz czyjś dotyk na swoich plecach. A potem złość, ale i szczery śmiech. A najprzyjemniej było, gdy w zabawie brały udział właśnie te, a nie inne osoby.   Zabawa w chowanego trwa nadal. Kto się da odnaleźć, kto uchyli rąbka tajemnicy? Jak zabawa w butelkę - na kogo wypadnie - ten zdradza szczegół ze swojego życia, o którym oczywiście nikt nie wie. Chowamy się, ale odk

Mała czarna

Sukienka miała rękawy z koronki i była cała czarna. Mała czarna jak to się popularnie nazywa i jest powszechnie używane przez duży odsetek dziewcząt, kobiet i pań. Zamiast głębokich jak studnia jesiennych czerwieni i ciepłych brązów, będzie mała czarna z koronką, do której założy się czarne pantofle na niewysokiej szpilce, ciepły listopadowy płaszcz, czarne rękawiczki, żeby dłonie nie zmarzły, włosy upnie się w kok, a usta pomaluje na czerwono. Może tylko bransoletkę na rękę jeszcze się założy z beżowymi i seledynowymi oczkami, żeby nie było tak bardzo saute. A torebkę zamiast na ramię, weźmie się do ręki. Będzie pewnie wiało, bo to przecież listopad, kołnierz od płaszcza trzeba będzie postawić wyżej, żeby nie wyciągać zbędnych szali z szuflad, a zamiast czapki, która nijak nie będzie pasować, weźmie i będzie niosła połamany przez wiatr bordowy parasol. Zapowiada się wesoły, kolorowy wieczór przy tańcach i śpiewie. Zanim wyjdzie z domu i stoczy wietrzną walką z niewidzialnym wrogiem