Przejdź do głównej zawartości

Co było pierwsze

O tym że jajko jest mądrzejsze od kury, wiedzą wszyscy. Że cielę od krowy też. O tym nie wie tylko sama kura, a swoje jajeczko traktuje nieco z pobłażliwością, ale serdeczną życzliwością i tkliwą miłością. Powiedz mamie kurze, że jej dziecko jest mądrzejsze od niej - narazisz się na wieczne potępienie. Za każdym razem, gdy się na nią natkniesz, będzie prześladować cię jej pełen wyrzutów wzrok zranionej krowy. Taka jest kolej rzeczy. Dziecko zawsze będzie mądrzejsze od swojego rodzica. Ale nie, ten wpis nie będzie o wegetarianach. Nie będzie też o feministkach i antysemitach. Ten wpis będzie o zwykłych zjadaczach wołowiny i drobiu.

Cielęcina na jarzynkach, schab z kluseczkami, łosoś na parze z ryżem, krem z zielonych jarzyn z wołowiną na parze, jarzynki z wołowinką i pomidorami, kurczak w potrawce  z jarzynkami, potrawka z ryżem i łagodnym indykiem, wołowinka po staropolsku z kaszą, kurczak w kremie z jasnych warzyw, kotleciki wieprzowe z jarzynkami i fasolką, risotto z brokułami i królikiem, rosołek z kluseczkami i indykiem, schab ze śliwką na kaszy jaglanej, krupniczek, kartofelki, bukiet jasnych warzyw, pierwsza najsłodsza marcheweczka i dynia, cudowne brokułki  - to wszystko dania w słoiczkach dla naszych milusińskich począwszy od czwartego miesiąca kończąc na 12+. Oczywiście 12 miesięcy nie lat. A to są tylko obiadki, a gdzie śniadania, kolacje, deserki? 
Dwunastolatek jest już bardziej wybredny, a smak zrobił mu się nieco mniej wyszukany i delikatną cielęcinkę zamieni na tosta z tłustym serem i salami z plastikowego opakowania z nieczyszczonego od kilku miesięcy opiekacza. To jedyny smrodek zjełczałego masła, który go nie odrzuca, a nawet podkręca apetyt. Ewentualnie mogą być frytki lub pizza na zakalcu. A kura tak dbała. Najdelikatniejsze mięsko, jarzynki, a tu teraz taki troglodyta. Aż strach pomyśleć, co jeszcze czai się tam w tych zwojach, pod tymi nieczesanymi i ulizanymi włosami, które zawsze bardziej przyklepane są z jednego boku, tzn. z tego, który akurat jest podpierany przy okazji codziennych spotkań ze swoim smartfonem, w najwygodniejszej dla nich obojga pozycji. 
A może to ta różnorodność smaków i nadmiar wrażeń w niemowlęctwie sprawiła, że ten nasz uroczy bobas, któremu mamusia i tatuś tak wszystko pięknie objaśniali, stał się zwykłym zjadaczem przypalonego najgorszego sortu chleba,, który nie zwierzy ci się ze swoich natrętnych myśli, których przebłyski ujrzysz tylko czasami na tej nieodgadnionej mrocznej twarzy, a który twoje zdanie potraktuje w najlepszym przypadku z delikatną nonszalancją, albo przerażąjącą wszechwiedzą, która uświadomi tobie mamusiu, jaka to ty niedouczona jesteś. A jak przyjdzie mu coś do głowy na miarę Grety Thunberg? Mama się ze wstydu spali, a sąsiedzi będą palcami wytykać. Mój Boże uchowaj mnie nieszczęsnego rodzica od tego. 

Mrs. Gorzka patrzy na swoją gęś owsianą, która jest niezbitym dowodem na to, że zbliża się Boże Narodzenie. Cena 89 zł jest akceptowalna tylko w tym okresie. Tylko barbarzyńca zje tak drogiego ptaka. Niemożliwe, że Gorzka ją co roku kupuje. Jak można zjeść tak wielkiego ptaka? Ano można. I dużo tłuszczu się zawsze z niego wytopi. 

Dwunastolatek z tłustym tostem w jednej ręce i  zgrabnym smartfonem w drugiej to zemsta za te twoje wymyślne obiadki. Skoro on już w wieku dziewięciu miesięcy wybierał jak z jadłospisu nie mającej się czego wstydzić restauracji, niech cię nie dziwi, ze jemu już się znudziło wybieranie i woli świętą monotonię, choćby miała smak zjełczałego masła.  



Komentarze

  1. Dwanaście hamburgerów i cola do popicia.

    OdpowiedzUsuń
  2. A u mnie pierwsze święta wegetariańskie! :) Yeah! Już mam plany- bigosik, pierogi, sałatki, swojski chlebem, swojskie masełko, serek... Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem miłośniczką mięsa, więc dla mnie takie święta też by przeszły :)

      Usuń
  3. No, to mnie teraz zaskoczyłaś bo o diecie bobasów nie wiem kompletnie nic. Zero. Nawet, jak byłem chory patrzyłem na te słoiczki myśląc, ze wolę nie jeść, niż dać się upupić żarciem. Wiesz, wszystkiego trzeba spróbować. Nawet, jeśli to przypalony ser lub masło. Pokochać. A potem rzucić tym w kąt, bo tylko tak można podkreślić swoją autonomię i chęć zaistnienia. A że jedzenie mama pod nos podsuwa? Fajnie. Zatęskni za jakiś czas do tego. Oj zatęskni. Będzie na kolanach błagał i w necie pisał, ze śni mu się zapach i smak. I kto będzie wtedy mądrzejszy? Czyje będzie na wierzchu? Hej, hej, nie zagryzać tam warg, by nic nie powiedzieć, bo przecież matka wiecznie cierpi. A przylać po głowie i powiedzieć - A co, nie mówiłam?? Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. Jednym tchem - cudo!! A kot w zlewozmywaku to cudowne zjawisko :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi to przyszło do głowy, gdy znalazłam się w supermarkecie, a tam akurat było dużo takich słoiczków i zaczęłam sobie czytać. Przecież te nazwy nie są dla niemowlaka, bo on nie przeczyta, że to ziemniaczki, marcheweczka, delikatny schabik, bo zwyczajnie jeszcze nie umie. I one są głównie dla mam, nie umniejszając roli tatusiów, bo to one zwykle robią zakupy, zostawiając bobasa z tatą, być choć na chwilę wyrwać się od pieluch. I te mamy mają w głowie tylko te ziemniaczki, cielęcinki, brokułki i tu masz rację - to jest okrutne upupienie - mam nadzieję, że każda mama z czasem z tego wychodzi. A przecież tą papką karmi się nie tylko mamy, ale i każdego innego człowieka. A ile z tego trafia do dzieci i nastolatków i jak one sobie z tym radzą? Kot w zlewozmywaku poprawił mi humor, więc postanowiłam się podzielić. Pozdrawiam Cię :))))

      Usuń
  4. Podobno w życiu trzeba wszystkiego spróbować :) Inna sprawa, czy te doświadczenia wyjdą nam na zdrowie czy wręcz odwrotnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na błędach człowiek się uczy, choć Polak podobno przed szkodą i po szkodzie głupi ;)

      Usuń
  5. Dziecko wie lepiej od mamy
    ... bo każde pokolenie ma swój czas każde pokolenie chce zmieniać świat...
    A Twój kulinarny wpis przypomniał mi pierogi z kapustą i grzybami ,które uwielbiam na święta zwłaszcza że te grzybki zbierała moja córka z dziadzią ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj zajadałam się wczoraj pierogami z kapustą i grzybami, były pyszne. To prawda, dziecko wie lepiej od mamy. Pozdrawiam :))

      Usuń
  6. Niektóre dzieci to straszne niejadki

    OdpowiedzUsuń
  7. Dieta bobasów, a zaraz gdy tylko dorosną papieroski, piwko i makaron na uszy mamy. Przerabiałam to. Piersi na żądanie, zdrowa dieta, wszelka dbałość a on frrr i poleciał.
    U mnie dzisiaj smaki nieziemskie czekolada, ciasto czekoladowe i ... Śledź zapiekany. Trzymam rękę na telefonie. Może polubię SOR:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz, że przerabiałaś, ja jeszcze nie, ale już powoli zaczyna się dziać :)

      Usuń
  8. Dzieci lubią wszystkie (prawie) smaki, to dorośli opiekunowie psują dzieci. Zabijają w nich ciekawość do jedzenia i każą jeść to co każą:) Potem jest okres jedzenia śmieci, a potem znów wraca rozum.
    Biedna gęś. Przynajmniej drogo sprzedała życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj drogo, ale gości trzeba ugościć, żeby wiedzieli, że święta :)

      Usuń
  9. Moja Jula malutka wyjatkowo lubi jarzynki i inne rzeczy. Nic tylko ja ozłocić. Mąż mówi że lepiej ją ubierać niż żywić.

    Ściskam mocno Gorzka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic tylko się cieszyć, oby tak pozostało na zawsze :) Również ściskam mocno i życzę szczęśliwego Nowego Roku!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Co nocami puka w szyby

Dom był mały, ale i tak za dużo było w nim szaf, drzwi, łóżek, pod którymi nie wiadomo co się czai, dziwnych i ciemnych zakamarków, a przede wszystkim okien. I siłą rzeczy trzeba było zasypiać z głową schowaną pod kołdrą, żeby czasem nie usłyszeć jakiegoś dziwnego i trudnego do zidentyfikowania dźwięku, albo co gorsza, nocnego pukania w szybę. Szczególnie wtedy, gdy w wieku czterech czy pięciu lat trzeba było zasypiać całkiem samotnie. Właściwie nie ma się co dziwić babci i prababci, które chciały mieć w końcu święty spokój od marudzącego i płaczącego za rodzicami dziecka, więc gdy zakopało się w kołdry i nie było już go widać i słychać, to można było w końcu odetchnąć z ulgą i iść do siebie. Dziecko miało coraz mniejsze oczy, ale spać nie chciało, mało tego, jeszcze marudziło, pochlipywało i ciągnęło co rusz za fartuch, a jeszcze do tego nie chciało jeść mleka. Co tu z takim bachorem zrobić? Najlepiej postraszyć. Dlatego też, gdy już w ogóle nie chciało się uspokoić, a dorośli nie mog

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha do ucha 

Einmal ist keinmal

Z całą pewnością coś, co wydarzyło się dawno przed laty, tak owiło się w mgłę, że nawet wraz z lekkim podmuchem wiatru po prostu znikło, rozpłynęło się w powietrzu, a w pamięci nie pozostała nawet luka, którą można by jakoś wypełnić. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że to samo powtórzyło się jeszcze później raz, a potem jeszcze raz i znów. I tak do skutku, albo bez końca. Tym samym ta dziwna i uporczywa powtarzalność sprawiła, że coś odległego odżyło i sprawiło, że zaczęło istnieć, żyć swoim własnym życiem. Powtarzalność sprawiła, że być może wydymane, mgliste wspomnienia stały się realne, dotykalne, słyszalne i nabrały smaku oraz zapachu. Całkiem przyjemne to doświadczenie, które sprawiło, że ktoś poczuł się umiejscowiony, tożsamy z życiem i sobą samym. To znaczy, że żyje, że istnieje, a życie o nim nie zapomniało, czy zwyczajnie się o niego upomniało. I tak powinno być, nawet jeśli to czasami trudne i męczące. Co roku niezmiennie przychodzi jesień i przychodzi listopad, w