Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2022

I przyszedł listopad. I już listopad odchodzi...

A wraz z listopadem przyszedł mróz i okrągłe, gorące słońce, które nijak się nie może zasłonić zgrabiałymi i zupełnie już gołymi konarami drzew, nawet jeśli tego by właśnie chciało, nim położy się zmęczone spać. A ciepło jest tylko w samochodzie, gdy grzeje zarówno dmuchawa, jak i przednia szyba nagrzana właśnie od słońca - tylko jeszcze przez szybę czuć tę moc i człowiekowi od razu robi się milej na duszy, która nocami tłucze się jak marek po piekle.  Powoli wszystko zaczyna przygotowywać się do snu, jeszcze tylko gdzieniegdzie jakieś tam spóźnione prace w polu i kilka smętnych i uschniętych liści na drzewach powiewa na przenikliwym wietrze. Już tak niewiele pozostało do chwili, gdy znów zacznie dnia przybywać, a słońce wyżej i wyżej zacznie się wzbijać. Nie można jednak jeszcze o tym myśleć, bo przed nami jeszcze listopad, a potem niemalże fin de siecle i dopiero potem można robić plany, gdy już się ostatnią kartkę z kalendarza wyrwie z uczuciem błogiego szczęścia, że to już koniec,

Jesienna strona

  Jerzy Harasymowicz Jesienna zaduma Zdmuchnęła mnie ta jesień całkiem Nawet nie wiem Jak tam sprawy z lasem, Rano wstaję, poemat chwalę Biorę się za słowa, jak za chleb Rzeczywiście, tak jak księżyc Ludzie znają mnie tylko z jednej Jesiennej strony Nic nie mam Tylko z daszkiem nieba zamyślony kaszkiet Nie zważam Na mody byle jakie Piszę wyłącznie, piszę wyłącznie Uczuć starym drapakiem Rzeczywiście tak jak księżyc Ludzie znają mnie tylko z jednej Jesiennej strony  

Wielki huk, czyli schody

Nic nie zapowiadało, że Gorzka straci grunt pod nogami. Ani nie wydarzyło się nic, co mogłoby rozstroić jej nerwy, ani nawet pijana nie była, po prostu schody nagle przestały być schodami, a stały się przepaścią, w którą Gorzka wpadła, a gdy się ocknęła na samym dole, to okazało się, że żyje, ale wszystko ją boli. To była zapewne zemsta schodów za to, że nie doczekały się umycia w tym tygodniu, w zeszłym i jeszcze w poprzednim, a może nawet cały miesiąc nie były myte. Niechybnie dały znać, co myślą o takim okropnym traktowaniu. Owszem, miała wyrzuty sumienia, gdy pokonywała je kilkadziesiąt razy dziennie, że kłęby kurzu i włosów się po nich walają, ale nic z tym nie zrobiła. Potłukła sobie głowę, plecy, pośladki, uda, łokcie i najmniejszego palca u stopy. Jak upadała, to podstępne schodziska otwarły paszczę, wyszczerzyły kły i każdy jeden twardy ząb wgryzł się inną część jej ciała. Nie miała nawet siły wejść na łóżko, a w nocy kręciło się jej w głowie. Jednak dopiero rano ujrzała ogrom

Pochodniami pole płonie

Jednego dnia jakoś poranek wydawał się cieplejszy i jaśniejszy. Skłoniło to Gorzką, żeby zawrócić z drogi, wybrać inną i sprawdzić, co się stanie. A tam pole takie zamglone, a na nim małe latarnie. Złote i srebrne. Późniejsze wschody słońca są zdecydowanie tym, co Gorzka lubi najbardziej. Wtedy też można ogrzać to, co przemarznięte, a pochodnia, która i tak zapłonie, będzie dawać również dużo ciepła jak wtedy, gdy ktoś rozpali ją i wzniesie wcześniej na nieboskłon. Wszystko ma swój dobry czas i dobre rozwiązania, nawet jeśli wydaje się inaczej, a strach przesłania zdrowy rozsądek. Nikt nie napisał scenariusza na pół życia, ale na całe, nawet na samym końcu może wydarzyć się coś, co odmieni wszystko o 360 stopni. Dlatego czasem warto opuścić wydeptane ścieżki i znaleźć inne, aby je także wydeptać - może ktoś inny również na nie trafi i będzie dalej je przecierał.  A na polu panowała cisza i wszystko wydawało się mokre i szare, ale z pozoru tylko - wystarczyło zamoczyć buty i spodnie w z