A wraz z listopadem przyszedł mróz i okrągłe, gorące słońce, które nijak się nie może zasłonić zgrabiałymi i zupełnie już gołymi konarami drzew, nawet jeśli tego by właśnie chciało, nim położy się zmęczone spać. A ciepło jest tylko w samochodzie, gdy grzeje zarówno dmuchawa, jak i przednia szyba nagrzana właśnie od słońca - tylko jeszcze przez szybę czuć tę moc i człowiekowi od razu robi się milej na duszy, która nocami tłucze się jak marek po piekle.
Powoli wszystko zaczyna przygotowywać się do snu, jeszcze tylko gdzieniegdzie jakieś tam spóźnione prace w polu i kilka smętnych i uschniętych liści na drzewach powiewa na przenikliwym wietrze. Już tak niewiele pozostało do chwili, gdy znów zacznie dnia przybywać, a słońce wyżej i wyżej zacznie się wzbijać. Nie można jednak jeszcze o tym myśleć, bo przed nami jeszcze listopad, a potem niemalże fin de siecle i dopiero potem można robić plany, gdy już się ostatnią kartkę z kalendarza wyrwie z uczuciem błogiego szczęścia, że to już koniec, że nowe przyjdzie, inne, lepsze, wyczekiwane... Ale to oczywiście absurd każdego końca roku, który się tak samo zaczyna i kończy. A może jednak w tym roku już nie tak samo? Może wszystko będzie inaczej?
Nie będzie. Życie to takie kółko w klatce chomika. Serio, to się cieszę, gdy grudzień mija i zaczyna się styczeń. Jest już wtedy bliżej do wiosny.
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia.
Zawsze oczekuję nowego z pozytywnym nastawieniem. :) Tak samo jak nie mogłam się doczekać jesieni, tak teraz nie mogłam się doczekać spaceru w pierwszym śniegu. Cima to zdecydowanie dobra pora na wędrowanie.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńNie przepadam za listopadem, zdecydowanie jestem ciepłolubem ale każda pora roku ma swój urok i w każdej warto znajdować pozytywy :) Już nie mogę doczekać się zimy, białego puchu, świąt. Później wyczekiwać będę wiosny :) A co przyniesie nowy rok? Tego nikt nie wie. To chyba jest najlepsze w tym wyczekiwaniu :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Bardzo klimatyczne zdjęcia. I ciepłe, pomimo, że piszesz o zimie...
OdpowiedzUsuńI chyba taki nastrój jest we mnie każdej końcówki roku. Wierzę w nowe, dobre...
Gdyby miało być gorsze, to nie chcę zmiany, chcę by było chociaż tak, jak jest ...
Zima jest długa, ale wraz z upływającym szybko czasem, też szybko mija...
Tęsknota za kolejną zmianą, spełnianiem zamierzeń, jest cudowna...
Pozdrawiam ciepło...
Przepiękne kadry. Tekst w punkt. Zazdroszczę Ci takiego stylu. Zdania nie zbyt rozbudowane, środki wyrazu dobrane idealnie i oddają nastrój chwili, taki jaki jest. W zwyczajności poezja u Ciebie Gorzka. I faktycznie ostania kartka kalendarza jest pogrzebem dla błędów minionego roku i nadzieją na kolejny już dobry bez błędów rok, mimo iż rok w rok popełniamy przez większość życia ten sam grzech ostatniego grudnia i pierwszego stycznia. Wyjątkowo trafnie opisałaś tą naszą zaletę i cnotę. Jak tak sobie czytam Twój tekst, to mój mózg płata mi niezłego figla, albo Chochlik. Calutki świat boży bawi się hucznie w Noc sylwestrową. Pogrzeb i narodziny. Mam teraz temat do moich przemyśleń. Pięknego czasu zimy i świąt końca roku. Moc serdeczności dla Ciebie <3
OdpowiedzUsuńWitaj Gorzka :) Ja sama listopada nie lubię, a jeszcze mniej miesiące od stycznia do marca, szare, bure, ponure. Od razu łapie doła i nie chce mi się wychodzić. Ale zdjęcia przepiękne Kochana. Jestem zauroczona. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńKasinyswiat