Przejdź do głównej zawartości

I przyszedł listopad. I już listopad odchodzi...

A wraz z listopadem przyszedł mróz i okrągłe, gorące słońce, które nijak się nie może zasłonić zgrabiałymi i zupełnie już gołymi konarami drzew, nawet jeśli tego by właśnie chciało, nim położy się zmęczone spać. A ciepło jest tylko w samochodzie, gdy grzeje zarówno dmuchawa, jak i przednia szyba nagrzana właśnie od słońca - tylko jeszcze przez szybę czuć tę moc i człowiekowi od razu robi się milej na duszy, która nocami tłucze się jak marek po piekle. 

Powoli wszystko zaczyna przygotowywać się do snu, jeszcze tylko gdzieniegdzie jakieś tam spóźnione prace w polu i kilka smętnych i uschniętych liści na drzewach powiewa na przenikliwym wietrze. Już tak niewiele pozostało do chwili, gdy znów zacznie dnia przybywać, a słońce wyżej i wyżej zacznie się wzbijać. Nie można jednak jeszcze o tym myśleć, bo przed nami jeszcze listopad, a potem niemalże fin de siecle i dopiero potem można robić plany, gdy już się ostatnią kartkę z kalendarza wyrwie z uczuciem błogiego szczęścia, że to już koniec, że nowe przyjdzie, inne, lepsze, wyczekiwane... Ale to oczywiście absurd każdego końca roku, który się tak samo zaczyna i kończy. A może jednak w tym roku już nie tak samo? Może wszystko będzie inaczej?  




















 

Komentarze

  1. Nie będzie. Życie to takie kółko w klatce chomika. Serio, to się cieszę, gdy grudzień mija i zaczyna się styczeń. Jest już wtedy bliżej do wiosny.
    Fajne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze oczekuję nowego z pozytywnym nastawieniem. :) Tak samo jak nie mogłam się doczekać jesieni, tak teraz nie mogłam się doczekać spaceru w pierwszym śniegu. Cima to zdecydowanie dobra pora na wędrowanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam serdecznie ♡
    Nie przepadam za listopadem, zdecydowanie jestem ciepłolubem ale każda pora roku ma swój urok i w każdej warto znajdować pozytywy :) Już nie mogę doczekać się zimy, białego puchu, świąt. Później wyczekiwać będę wiosny :) A co przyniesie nowy rok? Tego nikt nie wie. To chyba jest najlepsze w tym wyczekiwaniu :)
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo klimatyczne zdjęcia. I ciepłe, pomimo, że piszesz o zimie...
    I chyba taki nastrój jest we mnie każdej końcówki roku. Wierzę w nowe, dobre...
    Gdyby miało być gorsze, to nie chcę zmiany, chcę by było chociaż tak, jak jest ...
    Zima jest długa, ale wraz z upływającym szybko czasem, też szybko mija...
    Tęsknota za kolejną zmianą, spełnianiem zamierzeń, jest cudowna...
    Pozdrawiam ciepło...

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepiękne kadry. Tekst w punkt. Zazdroszczę Ci takiego stylu. Zdania nie zbyt rozbudowane, środki wyrazu dobrane idealnie i oddają nastrój chwili, taki jaki jest. W zwyczajności poezja u Ciebie Gorzka. I faktycznie ostania kartka kalendarza jest pogrzebem dla błędów minionego roku i nadzieją na kolejny już dobry bez błędów rok, mimo iż rok w rok popełniamy przez większość życia ten sam grzech ostatniego grudnia i pierwszego stycznia. Wyjątkowo trafnie opisałaś tą naszą zaletę i cnotę. Jak tak sobie czytam Twój tekst, to mój mózg płata mi niezłego figla, albo Chochlik. Calutki świat boży bawi się hucznie w Noc sylwestrową. Pogrzeb i narodziny. Mam teraz temat do moich przemyśleń. Pięknego czasu zimy i świąt końca roku. Moc serdeczności dla Ciebie <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Gorzka :) Ja sama listopada nie lubię, a jeszcze mniej miesiące od stycznia do marca, szare, bure, ponure. Od razu łapie doła i nie chce mi się wychodzić. Ale zdjęcia przepiękne Kochana. Jestem zauroczona. Pozdrawiam serdecznie

    Kasinyswiat

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha ...

Czarowanie

Nie czarujmy się. Życie w większości składa się z rupieci. Nie można wszystkiego egzaltować, bo niedługo zaczniemy płakać nad rozlanym mlekiem i rozbitym dzbanem. Potłuczesz dzban, to zawsze możesz kupić nowy. Jeden rupieć więcej i jeden mniej. Rupieć jednak nieco przydatny. Czym mierzyć przydatność rupieci? Coś, czego codziennie używamy, możemy śmiało powiedzieć, że to nie rupieć. Wszystko co stoi nieużywane, to już rupiecie. A gdy kupimy nowy dzban, to który wtedy staje się rupieciem: stary czy nowy? A może obydwa? Dla swojego dobra powinniśmy może czasem pewne rzeczy wyrzucić. Ale jeśli nie można? Jeśli pewnych rzeczy nie można po prostu wziąć w rękę i wyrzucić, choć tak byłoby najlepiej. Bo ręka odmawia posłuszeństwa i śmieje ci się prosto w twarz cedząc przez palce: "nie wyrzucisz mnie, nie masz tyle siły". I nie wyrzucisz, choćbyś chciała Gorzka, to nie wyrzucisz, nie masz jeszcze tyle siły w sobie. Jeszcze wierzysz w jakąś cholerną bajkę. Świat zasypują śmieci, top...

Na walizkach

      Zamiast spokojnie siedzieć na dupie, to tylko by się włóczyła. Mrs. Gorzka naprawdę stara się ograniczyć swoje wojaże, ale po prostu nie może. Jak tylko siada, to zaraz czuje, że musi wstać. Zazwyczaj też więc siada na samym brzegu krzesła czy ławki, żeby jak najszybciej się ulotnić. Bardzo rzadko zdarzają się chwile, że siedzi z przyjemnością i najczęściej dzieje się tak tylko wtedy, gdy czuje, że musi zwyczajnie fizycznie odpocząć. W pozostałych przypadkach albo jej się gdzieś spieszy, albo wydaje się jej, że zajmuje komuś niepotrzebnie czas i czuje się po prostu zbędna, jak dodatkowa niepotrzebna walizka, do której włożyło się ubrania takie "na wszelki wypadek". Tylko jeden raz w życiu przysiadła i poczuła, że jest we właściwym czasie i we właściwym miejscu - to bardzo maleńko jak na jej długie życie. Tak bardzo mało, że coraz bardziej niespokojnie robi wszystko, żeby znów się to powtórzyło. I odgrzebuje je w pamięci, jak jakąś niedoścignioną namiastkę szczę...