Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2019

Kałuża rozpaczy

I znów to samo. To nie tylko głupie wrażenie, że już tu kiedyś byłam, że już to widziałam, że skądś to znam. To znowu to samo. I nie chodzi tutaj tylko o podobny poranek z mgłami, o budzik nastawiony na szóstą dziesięć, o tę samą listę zakupów i górę prania czekającą w łazience. Tutaj chodzi o tę drogę z całym bagażem uczuć, których wcale z roku na rok nie ma mniej, ale wprost przeciwnie, które rosną, powiększają się jak kula śniegowa, do której wszystko się klei, ale gdyby przejrzeć te wszystkie warstwy, to człowiek utopiłby się w tej kałuży z rozpaczy.  Żeby powstała jedna warstwa, musi pod nią być jakaś wcześniejsza. Nie da się tego miejsca wypełnić powietrzem. Jedna drugą przykrywa, a w samym środku znajduje się jądro - zalążek tego wszystkiego, co nagromadziłaś latami. To zwykle twardsza kulka, od której wszystko się zaczęło. Nie da się zdjąć przyklejonych już warstw, nie odwinie się ich jak bandażu. Ciapa i wielka breja zrobi się z tego podczas odwilży, a w końcu wielka kałuża

Baileys

Irish Cream w kolorze mlecznej kawy o nieco gęstszej konsystencji jak mleko kondensowane, ale niesłodzone. To zupełnie coś innego niż piwo. Mrs. Gorzka przestała pić piwo. Teraz tylko sporadycznie wypija kilka łyków. Teraz tylko sporadycznie robi też kilka innych rzeczy. A pewnych rzeczy nie robi w ogóle.  A irish cream pije tylko dlatego, że dostała w prezencie i stało tak długo, że się butelka okropnie zakurzyła i żeby nie popełnić błędu znajomego, który wystawił przy koszu kilkadziesiąt pełnych butelek najróżniejszych alkoholów, bo wyszedł termin ważności, to otworzyła butelkę i spróbowała. Słodki, gęsty alkohol stał się namiastką deseru takiego lepkiego z karmelem, czekoladą i bitą śmietaną, którego nie wiadomo dlaczego,  wciąż sobie odmawia. Od którego kolana miękną i przyjemne ciepło rozchodzi się po całym ciele. Trochę jak herbatka z prądem, ale subtelniej. Gdyby go jadała codziennie, to w zupełności zrozumiałe, ale ona go sobie zawsze odmawia, że nawet nie wie tak naprawdę, ja

Ile mamy jeszcze czasu

Ostatnim spojrzeniem ktoś Gorzką wprawił w błogi nastrój. Ciężko było jak cholera. Wszystko bolało, resztki mózgu dogorywały na słońcu, kleiła się od potu i kurzu, a całe pozostałe myśli zbiegały się w jeden punkt na obolałej stopie. Do tego bezsensowne rozmowy, by czasem nie wyjść na mruka, nieświeże kanapki w plecaku i ciągle tylko ciepła woda, bo wszystko grzało się na tym upale szybciej niż na kuchence. I wtedy, gdy Gorzka próbowała te swoje nieszczęsne resztki zebrać do kupy, napotkała czyjś wzrok. Dość wygłodniały zresztą. Musiała schować z powrotem tę nadgryzioną bułkę, bo kawałek, który miała w ustach, utknął jej niemalże w gardle. Przepiła więc tą nieświeżą wodą i zrobiło jej się chciałaby powiedzieć gorąco, ale ponieważ panował upał, to raczej będzie bardziej trafne, że przeszedł przez nią zimny dreszcz. No i Gorzkiej żyć się znowu zachciało, skoczyła na równe nogi, bo i stopa przestała boleć. Palcami przeczesała ulizane od  czapki włosy i ze zgrozą uświadomiła sobie, że ma

Inaczej

Dzisiaj Mrs. Gorzka zaczęła inaczej niż zwykle. Zamiast wstać po pierwszym dźwięku budzika, poczekała na drugi zagrzebując się mocniej w pościele. Potem wyjrzała przez okno i wtedy było jeszcze słońce, które tak prześwietliło las, że wydawał się zupełnie inny niż dotychczas. Jakby Gorzka obudziła się w zupełnie innym miejscu. Nie skorzystała z samochodu, a poszła pieszo. Niebo było ranne, bo zostały jeszcze na nim resztki wschodzącego słońca, ale nim doszła do celu, chmury pożarły wszystko. Sąsiad kupił nowy samochód i jego żona śmigała nim zadowolona. Przybyło psów i kotów. Tych drugich szczególnie dużo o niemożliwym do zidentyfikowania rodowodzie. Ktoś wyciął kasztany, a wszystkie słoneczniki przy drodze już uschły. Dziur w drodze nie przybyło, a nawet jeśli tak, to nie zauważyła ich, bo patrzyła wyżej niż zwykle, a na nogach miała sandały, w których nie ma zwyczaju potykać się. Ubyło ludzi, choć może jeszcze po prostu spali lub pili kawę w ciepłej kuchni opóźniając wyjście na chłod