Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2019

Między nami o chochlikach

Całkiem przypadkiem Mrs. Gorzka usiadła przy tym stole. I całkiem przypadkiem za gałązką świerku w prawie całkiem wypalonej świeczce dostrzegła ślad maleńkiej raciczki. Dokładnie takiej jak spotyka na bagnistych drogach w lesie, tylko dużo mniejszej . Oczom jej  zaraz ukazała się słodka świnka rodem z filmu "Babe - świnka z klasą" . I gdyby iść tym tropem, to Gorzka powinna tryskać humorem, śmiać się i płakać na przemian ze szczęścia i oczekiwać cudownego happy endu. Przez myśl by jej nie przeszło, że całkiem coś innego może wydarzyć się przy wigilijnym stole...  Bo czasem w świecy mieszka chochlik. A chochlik to istota złośliwa bywa i wygodna. Grzeje się przy knocie, polewa gorącym woskiem i tylko ślepiami przewraca na to, co się dzieje wokół. I bardzo to lubi. A gdy tylko zamieszka w takiej świecy, to ona się potem nie chce palić. Skąd się tam bierze? Najczęściej wypada z rękawa osobie rozstawiającej świece. A tam skąd się  wziął? Tego to już nikt nie wie, to można

Smutno mi, Boże...

Smutno mi, Boże! Dla mnie na zachodzie Rozlałeś tęczę blasków promienistą; Przede mną gasisz w lazurowej wodzie   Gwiazdę ognistą…  (J. Słowacki)  Miało nie być już Mrs. Gorzkiej, a Gorzka nie może się ze sobą rozstać. Nie może jeszcze postawić grubej, czarnej kreski, bo za nią wlecze się długim, ciężkim ogonem sprawa zawieszona. I tak by chciała Gorzka podskoczyć i ją złapać. I poczuć ją w dłoniach, przyjrzeć jej się dokładnie, wygłaskać, żeby już tak nie dokuczała, żeby nie wisiła jej nad głową. Ale jest za mała. Zadziera tylko głowę do góry i patrzy jak wisi. Może sobie podskakiwać jak kot do zabawki, wyciągać rękę, ale nawet jak podstawi krzesło, to ktoś niefrasobliwy podnosi ją znów do góry. I patrzy tak na nią raz obojętnie, raz ze złośliwym uśmieszkiem, to potem znów w głębokim rozczuleniu, a czasem zapomina o tym, że tam coś wisi, ale na krótko, bo potem ma wrażenie, że sprawa wzięła ostry szpikulec i dźga ją lekko gdzie popadnie lub szturcha gwałtownie za karę,

Mój ci on

Zmęczył się i siedzi teraz spokojny. Przez chwilę. Złoty łańcuch z doszczętnie wygryzionym jednym końcem zwisa smętnie z choinki, a brokatowy renifer dynda z odgryzionym  uchem. Nie wiadomo kto i dlaczego wciągnął poduszkę pod choinkę, ale najpewniej on, bo trzyma ją dwoma łapami i nie pozwala zabrać jej z powrotem. Podłoga przykryta jest pachnącymi jeszcze zielonym igiełkami, które nie są w stanie utrzymać się pod naporem kociej siły i osypują się z dnia na dzień coraz intensywniej. Kocie zapasy wyrwały Mrs. Gorzką z zadumy, nie mogła już dłużej udawać, że nie widzi, co się dzieje, przymykać oka na zrzucane łapkami ozdoby i cukierki, bo kocie pazury próbowały sięgnąć w końcu wyżej, bo po szklaną, niebieską bombkę. A na środku pokoju dumnie leżała zielona hiszpańska oliwka, którą spokojniejszy kot upolował w sam środek sylwestra i nie chciał jej w żaden sposób oddać, tylko chował się warcząc co rusz z nią pod komodę. Jeszcze go Gorzka takiego szczęśliwego i dumnego nie widziała. Może