Przejdź do głównej zawartości

Mój ci on

Zmęczył się i siedzi teraz spokojny. Przez chwilę. Złoty łańcuch z doszczętnie wygryzionym jednym końcem zwisa smętnie z choinki, a brokatowy renifer dynda z odgryzionym  uchem. Nie wiadomo kto i dlaczego wciągnął poduszkę pod choinkę, ale najpewniej on, bo trzyma ją dwoma łapami i nie pozwala zabrać jej z powrotem. Podłoga przykryta jest pachnącymi jeszcze zielonym igiełkami, które nie są w stanie utrzymać się pod naporem kociej siły i osypują się z dnia na dzień coraz intensywniej. Kocie zapasy wyrwały Mrs. Gorzką z zadumy, nie mogła już dłużej udawać, że nie widzi, co się dzieje, przymykać oka na zrzucane łapkami ozdoby i cukierki, bo kocie pazury próbowały sięgnąć w końcu wyżej, bo po szklaną, niebieską bombkę. A na środku pokoju dumnie leżała zielona hiszpańska oliwka, którą spokojniejszy kot upolował w sam środek sylwestra i nie chciał jej w żaden sposób oddać, tylko chował się warcząc co rusz z nią pod komodę. Jeszcze go Gorzka takiego szczęśliwego i dumnego nie widziała. Może myślał, że to jego pierwsza w życiu mysz? Smak przecież ma, a w środku pestkę. I kolor szarawy. Po kilku dniach zabawka się znudziła i pewnie z powodu cierpkiego smaku nie została zjedzona. Musiała Gorzka tupnąć nogą i wyrzucić za drzwi rozbestwione zwierzęta, jeśli chciała, żeby choinka postała jeszcze kilka dni. 


Gdyby tylko siedziały spokojnie na parapetach i patrzyły na padający śniego, ale nie, trzeba przecież spróbować wejść na takie wysokie drzewo w środku domu. 
A jeszcze kilka dni i nie będzie po niej śladu. Wyrzucimy ją z domu i napalimy wielki ogień, suche gałązki będą strzelać i skwierczeć. I zrobi się ciepło. Zostanie tylko kupka popiołu i za miesiąc nie będziemy nawet pamiętać jak wyglądała. Zaświeci się na chwilę gwałtownym płomieniem, by potem zgasnąć ostatecznie.

I tak schyłek i początek roku to i myśli ostateczne. I tak naprawdę Gorzka żadnego ogniska nie wznieci, bo brak jej odwagi, bo brak jej sił, bo w żaden sposób nie przygotowała się na tę zimę z mrozem i śniegiem, bo nie ma ani butów odpowiednich ani czapki, tak sobie myśli, że schowa się na ten miesiąc jak kot pod komodę nawet bez oliwki i wyjdzie dopiero wtedy, gdy będzie miała naprawdę ochotę. Gdy ciepłe światło będzie kładło się na drewnianej podłodze i sięgnie jej włosów albo policzka. Albo gdy ktoś niefrasobliwy ułoży sam suche gałęzie w wielki kopiec,  podpali i nie omieszka jej zaprosić. Żeby jej nie było tak wszystko jedno.

I żeby nie było, że Gorzka tylko smęci, to jeszcze powie, że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że będzie miała udany rok. Bo potłukła kieliszek, ale całe szczęście, że zdążyła wszystko z niego wypić. I śniły jej się ognie i gwiazdy, jakby cały świat coś z nią świętował. Bo po nocy zawsze przychodzi dzień, a ona zawsze nosi w kieszeni zapalniczkę, gdyby zrobiło się naprawdę ciemno. Bo po świętach waży tylko kilogram więcej, bo na choince nie ostał się już ani jeden cukierek, a został jeszcze cały słoik pulpetów rybnych, których koty nie chcą jeść. Ani psy. Bo... no bo jak może myśleć inaczej?

Komentarze

  1. Nie miewam żywych choinek, więc kiedy choinka sztuczna była jeszcze przeze mnie rozkładana, bo dziś mam raczej konstrukcję zamienną, nie było problemu z igiełkami, ale i z atakami na choinkowe ozdoby, bo też nie mam kotów tylko psy, a to całkiem inaczej funkcjonujące istoty :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście psy to zupełnie inne istoty, potrafią się cieszyć i okazywać tę radość, a koty jak są zadowolone, to najczęściej śpią, a jak nie śpią, to patrzą nostalgicznie w okna, szczególnie zimą, gdy nie chce im się wyjść na zewnątrz. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam pieska, ale wiem, co kotki potrafią, bo kiedyś miałam, a ponadto koleżanka ma dwa. No cóż, chyba w przyszłym roku trzeba będzie pomyśleć o innej ozdobie świątecznej. Ja też nie przepadam za zimą, chociaż taka biała pięknie wygląda. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj była u mnie biała zima, jeszcze wracałam wieczorem i mogłam podziwiać, dzisiaj jest kupa błota i premoczone buty. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam.

      Usuń
  4. No rzeczywiście z wielbłądem, szczególnie na wsi, to poważna sprawa. Dziękuję i wzajemnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wybacz, że o tym wspomnę, ale jakby jednak doszło do tego ogniska, to dobrze by się stało. Dawniej palono w dni przesilenia takie właśnie ognie, które miały symbolizować odrodzenie się światła, słońca i ciepła. I tak nadejdą, ale ten symboliczny akt miał pokazać przezwyciężenie ciemności i zimy i dawał nadzieję. Ubawiłem się setnie czytając o kocie z oliwką :D Nie wiem, jak u Ciebie dzisiaj, ale u mnie cały czas sypie i coś czuję, że wcale nie zamierza przestać. A odśnieżać pewnie też musisz, więc wiesz, jakie to cudowne... Ale, jak napisałaś, Gorzką czeka dobry rok i tego się trzymajmy :)) Bardzo szczere i ciepłe pozdrowienia dla Ciebie i Gorzkiej
    PS. Mała mi krzyczy w ucho, że też pozdrawia, co właśnie czynię :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz rację, dobrze by się stało, gdyby zapłonęło, to jest takie ciche życzenio-marzenie ;) U mnie śnieg padał wczoraj prawie cały dzień, dzisiaj od rana deszcz. Cieszyłam się przez noc na taki piękny, jasny, lekkomroźny, śniegowy poranek, a tu tylko rozciapciane błoto i kałuże, no ale cóż, w przyszłym tygodniu podobno ma się odmienić, więc może i odśnieżanie będzie. Dziękuję za pozdrowienia i lekkiego mrozu życzę, żeby wielka jasność nie zamieniła się w szarą breję :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie zaczęło znów sypać. Z niedzieli na poniedziałek -13. Cholera, a ja do pracy. Znów zdjęć nie będzie - wrrr.

      Usuń
    2. Ale może będzie słońce ;)

      Usuń
  7. Kociaki lubią przynosić swoje zdobycze do domu :D
    Szczęśliwego Nowego Roku 2019! Pozdrawiam!
    wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam u Ciebie ten Noworoczny stan zadowolenia, który wypływa z każdej sylaby.
    Kot...
    U mnie była Fela😆koteczka i przeogromna choinka, tylko dobę😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noworoczny stan zadowolenia - świetnie to nazwałaś :)

      Usuń
    2. Spodziewać się możesz jednego
      Pięknego Roku
      Zgodnie z zasadą zadowolenia i proporcji na początku końCu i w środku

      Usuń
  9. Miałam iść spać, bo u mnie jest + 7 godzin do przodu czasu polskiego, ale koty mnie zauroczyły i wsiąkłam w kolejny post :D Bardzo dobrze się Ciebie czyta, jak dobrą książkę :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję :) Koty zwykle piszą razem ze mną :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Co nocami puka w szyby

Dom był mały, ale i tak za dużo było w nim szaf, drzwi, łóżek, pod którymi nie wiadomo co się czai, dziwnych i ciemnych zakamarków, a przede wszystkim okien. I siłą rzeczy trzeba było zasypiać z głową schowaną pod kołdrą, żeby czasem nie usłyszeć jakiegoś dziwnego i trudnego do zidentyfikowania dźwięku, albo co gorsza, nocnego pukania w szybę. Szczególnie wtedy, gdy w wieku czterech czy pięciu lat trzeba było zasypiać całkiem samotnie. Właściwie nie ma się co dziwić babci i prababci, które chciały mieć w końcu święty spokój od marudzącego i płaczącego za rodzicami dziecka, więc gdy zakopało się w kołdry i nie było już go widać i słychać, to można było w końcu odetchnąć z ulgą i iść do siebie. Dziecko miało coraz mniejsze oczy, ale spać nie chciało, mało tego, jeszcze marudziło, pochlipywało i ciągnęło co rusz za fartuch, a jeszcze do tego nie chciało jeść mleka. Co tu z takim bachorem zrobić? Najlepiej postraszyć. Dlatego też, gdy już w ogóle nie chciało się uspokoić, a dorośli nie mog

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha do ucha 

Einmal ist keinmal

Z całą pewnością coś, co wydarzyło się dawno przed laty, tak owiło się w mgłę, że nawet wraz z lekkim podmuchem wiatru po prostu znikło, rozpłynęło się w powietrzu, a w pamięci nie pozostała nawet luka, którą można by jakoś wypełnić. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że to samo powtórzyło się jeszcze później raz, a potem jeszcze raz i znów. I tak do skutku, albo bez końca. Tym samym ta dziwna i uporczywa powtarzalność sprawiła, że coś odległego odżyło i sprawiło, że zaczęło istnieć, żyć swoim własnym życiem. Powtarzalność sprawiła, że być może wydymane, mgliste wspomnienia stały się realne, dotykalne, słyszalne i nabrały smaku oraz zapachu. Całkiem przyjemne to doświadczenie, które sprawiło, że ktoś poczuł się umiejscowiony, tożsamy z życiem i sobą samym. To znaczy, że żyje, że istnieje, a życie o nim nie zapomniało, czy zwyczajnie się o niego upomniało. I tak powinno być, nawet jeśli to czasami trudne i męczące. Co roku niezmiennie przychodzi jesień i przychodzi listopad, w