Przejdź do głównej zawartości

Jak to dobrze

Aparat leży pozostawiony w kącie już chyba od miesiąca. I co? Przykurzył się nieco. I jakoś dziwnie nabrał mniejszego znaczenia. Obiektyw się zabrudził i nie ma go czym umyć, choć przecież zakupiła specjalny czyścik. Te książki w półkach są równie mocno zakurzone jak były. Nie ma nawet jednego odcisku, każdy mikroskopijny kłaczek układa się nieidealnie jak słupki w kawałkach kwarcu. Nie było tam żadnego życia. Jedna lampa w piwnicy akurat zgasła wraz z kotem.
Pomimo tych wszystkich okrutnych spostrzeżeń, cała reszta płynie zupełnie tak jak Warta o tej porze roku, nie inaczej, całkowicie tak samo. Jak Warta i każda inna mniejsza i większa Parsęta czy Czarna.
Słońce też zupełnie nie wschodzi, jak to w listopadzie bywa.
Na pół zgniłe liście lepią się Gorzkiej do obcasów, że wydaje jej się, że jeszcze urosła. Tylko te bezwstydne brzozy żółte sterczą i świecą trochę, jakby wystraszone, że tak się panoszą. Dzisiejszy deszcz rozprawi się z nimi jednak na dobre.
Razem z naturą ostygło wszystko. Chłodne zrobiło się, szare i ponure. Żółty płaszcz jeszcze żyje, ale jest już tak sfatygowany, że Gorzka zastanawia się, czy go w ogóle nie wyrzucić i wymienić na czarny.
Coś zdecydowanie za często zdarza się to deja vu. Teraz czuje to codziennie rano o szóstej i potem o dziewiątej, gdy pije kawę, i o dziesiątej, w porze obiadu, popołudniem, a już najbardziej dotkliwie wieczorem, i gdy się kładzie spać. W czasie snu jedynie zdarza się coś nowego. Dzisiaj na przykład latała helikopterem i przeskakiwała po śliskich kamieniach w wodzie, a potem nosiła dwie torby z prezentami, a wśród nich były piękne, soczyste jabłka. Nie ma się więc co dziwić, że marzy o tym, żeby położyć głowę na poduszce i zasnąć. Tam się przynajmniej coś dzieje. Jak to dobrze, że co dzień jest noc i Gorzka kładzie się spać. I przez te siedem godzin zapomina o bożym świecie i zwykle dobrze się bawi. Jak to dobrze. I nie zmienia to jednak faktu, że te wszystkie obrzydliwe mokre szarości są sto razy ciekawsze i przyjemniejsze niż cała reszta nie wiadomo czego, takiej bliżej nieokreślonej masy z dźwiękami i światłami. I dziwne jeszcze, że człowiekowi może brakować tuptania kota.







Komentarze

  1. kot to istota prawie doskonała... prawie, bo Bastet zaprogramowała swoje dzieło na zbyt krótki czas funkcjonowania...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten to tylko wie, kto próbował się z kotem dogadać :)

      Usuń
  2. Zwierzęta to ogólnie wyjątkowe i doskonałe istoty nie tylko koty... "Na pół zgniłe liście lepią się Gorzkiej do obcasów, że wydaje jej się, że jeszcze urosła" - przypadło mi bardzo do gustu. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko koty, to prawda, psy też Gorzka ma, ale mają mniej skomplikowane charaktery, dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Domyślam się tylko jak to jest, gdy brakuje kota. Przeżyłam brak psa. Tylko przez tydzień byłam bez. Potem wybrałam się do schroniska po Pociechę.
    A szarości i liście widzę codziennie. Staram się przyzwyczaić i raz mi to lepiej wychodzi, raz gorzej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednego dnia mi się wydaje, że jest wszystko ok, tylko po to, żeby kolejnego nie móc się podnieść z łóżka, ale też się staram :)

      Usuń
  4. Codzienność listopadowa i zdjęcia zwyczajne, codzienne. Takie sceny najbardziej utrwalają się w pamięci i gdzieś rodzi się pytanie - czy wszystko w porządku ? Ten kurz mnie zaniepokoił. Dość sugestywny obraz. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tą zwyczajnością i powtarzalnością jest tak człowiek przesiąknięty, że nawet po trzydziestu latach wywlecze to z jakichś swoich czeluści i zakamarków zwykle całkiem przypadkowo. Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Lubię taką codzienną rutynę, tę powtarzalność i stare widoki. Choć muszę przyznać, że faktycznie jesienna plucha jest dołująca i ja tez mam ochotę pozamieniać kolorowe ubrania na czarne, by dobić się jeszcze bardziej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, ale może lepiej nie przybijać tego przysłowiowego gwoździa do trumny? ;)

      Usuń
  6. Kociego tuptania może brakować aż... do braku tchu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewiele jest takich rzeczy, których tak może brakować...

      Usuń
  7. Sny to nieraz bywają ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
  8. W moim domu zawsze był kot+inne zwierzęta. I niezmiernie po latach brakuje mi tuptania kota oraz przyjaźni szczura.
    Czasami budzi się we mnie taki smutek, który potrafiły zagłuszyć tylko wtulające się zwierzęta. Smutek z pogranicza mroku, kiedy moja dusza zmierza tam, dokąd ćma w nocnym przelocie. Do źródła pierwotnego ciepła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ to ubrałaś w słowa, naprawdę poczułam, że napisałam o czymś ważnym. Koty mają wyższą temperaturę ciała od człowieka, to takie małe kaloryferki, ale bestie i tak się cisną na kolana :)

      Usuń
  9. Będę mało oryginalny, ale cóż robić. Nie uraczę Cię opowieścią o zwierzętach, bo żadnego nie mam. Nie opowiem też o żadnym z tych, które były moimi towarzyszami, bo żal ściska gdzieś w dołku i w gardle. Po ludzku, za przyjaciółmi. Nawiążę za to do tekstu, który pięknie się poskładał, jak kartka. Na pół. Pierwsza część refleksyjna, druga senna. A może raczej bliżej poetyki snu? Wiesz, często czytając tekst pomija się kompozycję patrząc tylko na treść. Fakt, ona buduje nastroje, świat itd. Ale Kompozycja, to pewien zamysł, który stanowi szkielet tego świata. A Ty zbudowałaś piękną opowieść. Zwyczajną, a niezwyczajną. Z pogranicza realizmu magicznego i codzienności nieoczywistej. Bardzo podoba mi się takie nieokreślenie, takie swoiste zawieszenie w oczekiwaniu na... No właśnie, na co? Może lepiej nie pytać. Niech nadejdzie na cichych łapach kota, albo jeszcze cichszych snu. Dziękuję Ci za dobry, bardzo dobry tekst. A zdjęcia dobre - pomyśl o programie do edycji. Nie, nie żadnym reklamującym się szumnie. Poważniejszym. Masz dobre kadry, grzechem byłoby ich nie wykorzystać. I będzie robota na długie wieczory z mruczącymi kłębkami szczęścia :)) Pozdrawiam Cię serdecznie. PS. Tak, wiem o czym jest wpis. Przykro mi, a choć brzmi to banalnie, to doskonale wiem, co czujesz i co jest Twoim udziałem. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja wiem, że koty na zdjęciach proszą o słowo, ale przecież tekst tak na prawdę o nich nie jest. W jakiś tam jednak sposób tym tuptaniem o sobie przypominają, więc niech mają choć jeden wpis dla siebie. Pewnie by się ucieszyły. A światła mało, a właściwie wcale, to i zdjęć nie miałam jakich wrzucić. Oczywiście każdy czytający się domyślił, że jakaś kocia tragedia ciąży na tym tekstem, ale nie chciałam i w ogóle nie miałam takiego zamysłu, żeby każdy się do tego odwoływał. Splotło się to wszystko z brakiem słońca i przepaloną żarówką, z dziwnymi snami, bo taki w tym roku dla mnie listopad, a bywał nieraz dużo gorszy, ale i tak go lubię. Cieszę się, że podoba Ci się tekst i tak to zawsze napiszesz, że ja też inaczej na niego spojrzę.
      Zastanawiałam się nad programem do edycji, ale zupełnie nie wiem jaki. Pomyślę jeszcze nad tym. Pozdrawiam Cię serdecznie :))

      Usuń
  10. Jesień , przemijanie, gorący kubek z kawą w dłoniach rozgrzewa wspomnienia i taką dziurę kopie, szczególnie teraz jesienią.
    Myśli człowiekowi szeleszczą jak te liście , co mają iść na kompost, a jeszcze grzeją korzenie drzewa
    Przytulam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szeleszczą te myśli i mi spokoju nie dają, dziękuję i również przytulam :)

      Usuń
    2. To wypij ze mną dobrą herbatę i przestań lmy myśleć o myśleniu
      Cieszmy się dzisiaj kochana

      Usuń
    3. Limonka i cytryna może być? ;)

      Usuń
  11. Jak zwykle wspaniały malowniczy tekst Gorzka. Tak jak te zdjęcia. Koty to tak jak psy istoty doskonałe. Super naprawdę

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy w czerwcu wzięłam małego kotka, tak strasznie psocił, że zdarzało mi się żałować tej decyzji. Teraz jest już 4 kilowym puchatym misiakiem i odechciało mu się skakać, przygotowuje się do zimy. Stwierdziliśmy (z mężem), że było ciężko, ale bez niego w domu byłoby zwyczajnie pusto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początki bywają ciężkie, bo trzeba pana kota wielu rzeczy nauczyć, a to jest indywidualista, który niekoniecznie chce, żeby mu mówiono, co ma robić :)

      Usuń
  13. Te kociaki są urocze :D Super zdjęcia!
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Lubię tę jesienną nostalgię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma coś w sobie, ale człowieka potrafi umęczyć :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Co nocami puka w szyby

Dom był mały, ale i tak za dużo było w nim szaf, drzwi, łóżek, pod którymi nie wiadomo co się czai, dziwnych i ciemnych zakamarków, a przede wszystkim okien. I siłą rzeczy trzeba było zasypiać z głową schowaną pod kołdrą, żeby czasem nie usłyszeć jakiegoś dziwnego i trudnego do zidentyfikowania dźwięku, albo co gorsza, nocnego pukania w szybę. Szczególnie wtedy, gdy w wieku czterech czy pięciu lat trzeba było zasypiać całkiem samotnie. Właściwie nie ma się co dziwić babci i prababci, które chciały mieć w końcu święty spokój od marudzącego i płaczącego za rodzicami dziecka, więc gdy zakopało się w kołdry i nie było już go widać i słychać, to można było w końcu odetchnąć z ulgą i iść do siebie. Dziecko miało coraz mniejsze oczy, ale spać nie chciało, mało tego, jeszcze marudziło, pochlipywało i ciągnęło co rusz za fartuch, a jeszcze do tego nie chciało jeść mleka. Co tu z takim bachorem zrobić? Najlepiej postraszyć. Dlatego też, gdy już w ogóle nie chciało się uspokoić, a dorośli nie mog

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha do ucha 

Einmal ist keinmal

Z całą pewnością coś, co wydarzyło się dawno przed laty, tak owiło się w mgłę, że nawet wraz z lekkim podmuchem wiatru po prostu znikło, rozpłynęło się w powietrzu, a w pamięci nie pozostała nawet luka, którą można by jakoś wypełnić. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że to samo powtórzyło się jeszcze później raz, a potem jeszcze raz i znów. I tak do skutku, albo bez końca. Tym samym ta dziwna i uporczywa powtarzalność sprawiła, że coś odległego odżyło i sprawiło, że zaczęło istnieć, żyć swoim własnym życiem. Powtarzalność sprawiła, że być może wydymane, mgliste wspomnienia stały się realne, dotykalne, słyszalne i nabrały smaku oraz zapachu. Całkiem przyjemne to doświadczenie, które sprawiło, że ktoś poczuł się umiejscowiony, tożsamy z życiem i sobą samym. To znaczy, że żyje, że istnieje, a życie o nim nie zapomniało, czy zwyczajnie się o niego upomniało. I tak powinno być, nawet jeśli to czasami trudne i męczące. Co roku niezmiennie przychodzi jesień i przychodzi listopad, w