Przejdź do głównej zawartości

Na walizkach


     Zamiast spokojnie siedzieć na dupie, to tylko by się włóczyła. Mrs. Gorzka naprawdę stara się ograniczyć swoje wojaże, ale po prostu nie może. Jak tylko siada, to zaraz czuje, że musi wstać. Zazwyczaj też więc siada na samym brzegu krzesła czy ławki, żeby jak najszybciej się ulotnić. Bardzo rzadko zdarzają się chwile, że siedzi z przyjemnością i najczęściej dzieje się tak tylko wtedy, gdy czuje, że musi zwyczajnie fizycznie odpocząć. W pozostałych przypadkach albo jej się gdzieś spieszy, albo wydaje się jej, że zajmuje komuś niepotrzebnie czas i czuje się po prostu zbędna, jak dodatkowa niepotrzebna walizka, do której włożyło się ubrania takie "na wszelki wypadek". Tylko jeden raz w życiu przysiadła i poczuła, że jest we właściwym czasie i we właściwym miejscu - to bardzo maleńko jak na jej długie życie. Tak bardzo mało, że coraz bardziej niespokojnie robi wszystko, żeby znów się to powtórzyło. I odgrzebuje je w pamięci, jak jakąś niedoścignioną namiastkę szczęścia.

W ostatnim czasie wybierała aż dwie walizki - oż jakie to było pasjonujące - walizki były nowe, pachnące, przyjemne w dotyku, że można je było głaskać i głaskać. I one będą podróżować, zmieniać miejsca, a ona sobie wyobrażała, że jest taką walizką rzucaną raz tu raz tam i wcale nie było jej źle. Zawsze jest niemal gotowa, żeby wyjść i jechać. Pakuje się szybko i za każdym razem zabiera coraz mniej rzeczy. I tylko przypominają jej się słowa znajomej, która powiedziała, że ona ma cały czas spakowane walizki i może w każdej chwili wyruszyć, jeśli tylko zajdzie taka potrzeba. Gorzka jednak nie czeka na tę potrzebę i znak, bo ona nie może w ogóle usiedzieć na miejscu i codziennie każde wyjście czy wyjazd traktuje jak podróż, nawet jeśli odbywa się to całkiem blisko. A ludziom wciąż tylko mówi, że musi iść, musi jechać...

Zaplątała się już w tym labiryncie dróg, dróżek, uliczek, autostrad, wszystkie właściwie takie same, choć na pierwszy rzut oka wydają się niezwykłe i inne. Wyremontowała sobie pokój, taki całkiem dla siebie, prawie dwa lata stoi całkiem pusty, bo zupełnie nie wie, co mogłoby w nim się znajdować. Nie ma w nim nic, na czym można by usiąść, choćby oprzeć się. Nie ma nic, są tylko ściany, drzwi i okno.

 



 













Komentarze

  1. W którym kraju ten pokój? Przyjadę i urządzę Ci go wedle Twego gustu... :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polu oczywiście w Polsce i na pewno byłby niezwykły, gdybyś to Ty właśnie go urządziła :)))

      Usuń
  2. Niby niczego w pokoju nie ma, ale przecież jest przestrzeń i to jest najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha ...

Czarowanie

Nie czarujmy się. Życie w większości składa się z rupieci. Nie można wszystkiego egzaltować, bo niedługo zaczniemy płakać nad rozlanym mlekiem i rozbitym dzbanem. Potłuczesz dzban, to zawsze możesz kupić nowy. Jeden rupieć więcej i jeden mniej. Rupieć jednak nieco przydatny. Czym mierzyć przydatność rupieci? Coś, czego codziennie używamy, możemy śmiało powiedzieć, że to nie rupieć. Wszystko co stoi nieużywane, to już rupiecie. A gdy kupimy nowy dzban, to który wtedy staje się rupieciem: stary czy nowy? A może obydwa? Dla swojego dobra powinniśmy może czasem pewne rzeczy wyrzucić. Ale jeśli nie można? Jeśli pewnych rzeczy nie można po prostu wziąć w rękę i wyrzucić, choć tak byłoby najlepiej. Bo ręka odmawia posłuszeństwa i śmieje ci się prosto w twarz cedząc przez palce: "nie wyrzucisz mnie, nie masz tyle siły". I nie wyrzucisz, choćbyś chciała Gorzka, to nie wyrzucisz, nie masz jeszcze tyle siły w sobie. Jeszcze wierzysz w jakąś cholerną bajkę. Świat zasypują śmieci, top...