Przejdź do głównej zawartości

Skąd ten wiatr

Góra była bardzo wysoka i Mrs. Gorzka zastanawiała się, jak jej się w ogóle udało tam wleźć. Owszem, zdarzało jej się zdobywać jakieś szczyty mniejsze czy większe, ale już od bardzo dawna, upodobała sobie całkowite niziny albo nawet delikatne zejścia w dół. Czuje się tam zawsze dość bezpiecznie i łatwo zlokalizować przeciwnika. Delikatne zejścia w dół wynikają z chęci pobycia z samym sobą, bo tam zwykle nie ma nikogo, panuje wszechogarniająca pustka i łatwo usłyszeć własne myśli. To tutaj Gorzka poczuła się już niemalże jak w domu. Potem wszystko zaczęło racjonalnie wynikać samo z siebie, kolejne elementy pasowały do siebie jakoś tak w miarę, może niektóre były z innej paczki, ale jak to w puzzlach bywa, czasem da się wcisnąć klocek nie w jego miejsce i nawet można potem powiedzieć, że prawie nie widać, że to z innej bajki. Bo co tam że krasal ma dodatkową nogę albo pałac jedno okno inne od reszty. Ważne że jest całość i na pierwszy rzut oka nie widać różnicy.
Jednak jakaś wyrzutnia umieściła Gorzką gdzieś wyżej, na jakimś gołym szczycie, że poczuła się niemal jak Kordian na Mont Blanc, tylko że ona tutaj nie przyszła czegokolwiek szukać. Co miała znaleźć, to już znalazła. Albo w ostateczności może powiedzieć, że ją samą znalazło, a ona po prostu przyjęła dla świętego spokoju. Po co więc ten szczyt i kto ją tu zaprowadził?


Siedzi więc na tym gołym szczycie i aż jej dech zapiera od tych pięknych widoków, a w dole ludzie jak mrówki. A ona tak lubi im patyczek rzucić, a one tak potem ładnie go okrążają, wąchają i w końcu biorą go wspólnymi siłami, niosą do domu, żeby go jak puzzla wetknąć w odpowiednie miejsce. 



Na samym szczycie  wieje porywisty wiatr. Skąd w ogóle wziął się ten wiatr? Strasznie Gorzkiej potargał włosy, wysmagał usta i policzki, a i niebo jakieś ciężkie nad nią dyszy. Spróbowała wstać, ale wieje tak mocno, że ledwie udaje jej się utrzymać równowagę. Włosy to już w ogóle tańczą jak szalone, jakby dopiero teraz uwierzyły, że żyją i spotkał je jakiś niesamowity raut albo ktoś je spuścił z łańcucha. W końcu stanęła prosto jak pani na krańcu świata, udało jej się utrzymać równowagę i nawet włosy wszystkie spłynęły w jednym kierunku. Przymknęła oczy i przez chwilę spróbowała tego wiatru, który smakował  życiem, może podróżą, czymś nowym i zaskakującym albo czymś dawno znanym, ale jeszcze nie rozpoznanym, czymś co czeka już od dawna albo czymś, co chce usilnie wrócić. Musiała zamknąć jednak w końcu usta, bo tak jak i pod wodą przez chwilę nie miała czym oddychać.
A można przecież wychylić się na chwilę, porządnie zaczerpnąć powietrza i znów zanurzyć się w tym bezkresie. Pozbyć się zbędnych myśli i dać się unieść wodzie, a wokół robi się cicho i spokojnie, i tylko ten zapach przypomina, że to nie jest tu i teraz, ale te historie, które już się wydarzyły lub przyśniły. A wiatr teraz jak i woda delikatnie płyną i obejmują Gorzkiej ciało, żeby ją dokładnie jak ten pasujący puzzel wsunąć w odpowiednie miejsce i dopełnić całość właśnie tak, jak to powinno być.

I to zupełnie nic nie znaczy, że po drodze
wydarzy się i już wydarzyło milion absurdalnie-paradoksalnych sytuacji albo zwyczajnie głupich, albo takich na które szkoda czasu i człowieka, albo takich, że łza się w oku zakręciła, albo serce wyrywało, to prawie nic nie znaczy...
A prawie robi zwykle wielką różnicę.








Komentarze

  1. Ta końcówka ma taki trochę smutny wydźwięk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to tak po Gorzkiemu a czasem trzeba i tak :)

      Usuń
  2. Z góry to kochana wszystko całkiem inaczej wygląda. Patrzy ta Gorzka z innej perspektywy...
    Tak , życie to wspinaczia, potknięcia i szczyty, ale żeby zdobyć kolejny, często na krótko trzeba ponownie zejść na dół

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawne nogi trzeba mieć i nie tylko.

      Usuń
    2. Trzeba do celu, byle nie po trupach🙈i nie zrażać się niepowodzeniemi

      Usuń
    3. Z góry wszystko wydaje się takie maleńkie, nawet problemy

      Usuń
  3. Zgadzam się z Tobą, że z góry to zawsze wszystko inaczej wygląda ;) Życie to niestety nieustanna wspinaczka z ciągłymi wzlotami i upadkami. Najważniejsze to żeby zawsze się podnosić ;) Super zdjęcia! Pozdrawiam!
    wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za odwiedziny, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gorzka to chyba nie zapomniała, że spadanie też bywa przyjemne 🙂
    Czasami treści nisko upaść aby wspiąć się na niezauważony szczyt😚

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Co nocami puka w szyby

Dom był mały, ale i tak za dużo było w nim szaf, drzwi, łóżek, pod którymi nie wiadomo co się czai, dziwnych i ciemnych zakamarków, a przede wszystkim okien. I siłą rzeczy trzeba było zasypiać z głową schowaną pod kołdrą, żeby czasem nie usłyszeć jakiegoś dziwnego i trudnego do zidentyfikowania dźwięku, albo co gorsza, nocnego pukania w szybę. Szczególnie wtedy, gdy w wieku czterech czy pięciu lat trzeba było zasypiać całkiem samotnie. Właściwie nie ma się co dziwić babci i prababci, które chciały mieć w końcu święty spokój od marudzącego i płaczącego za rodzicami dziecka, więc gdy zakopało się w kołdry i nie było już go widać i słychać, to można było w końcu odetchnąć z ulgą i iść do siebie. Dziecko miało coraz mniejsze oczy, ale spać nie chciało, mało tego, jeszcze marudziło, pochlipywało i ciągnęło co rusz za fartuch, a jeszcze do tego nie chciało jeść mleka. Co tu z takim bachorem zrobić? Najlepiej postraszyć. Dlatego też, gdy już w ogóle nie chciało się uspokoić, a dorośli nie mog

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha do ucha 

Einmal ist keinmal

Z całą pewnością coś, co wydarzyło się dawno przed laty, tak owiło się w mgłę, że nawet wraz z lekkim podmuchem wiatru po prostu znikło, rozpłynęło się w powietrzu, a w pamięci nie pozostała nawet luka, którą można by jakoś wypełnić. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że to samo powtórzyło się jeszcze później raz, a potem jeszcze raz i znów. I tak do skutku, albo bez końca. Tym samym ta dziwna i uporczywa powtarzalność sprawiła, że coś odległego odżyło i sprawiło, że zaczęło istnieć, żyć swoim własnym życiem. Powtarzalność sprawiła, że być może wydymane, mgliste wspomnienia stały się realne, dotykalne, słyszalne i nabrały smaku oraz zapachu. Całkiem przyjemne to doświadczenie, które sprawiło, że ktoś poczuł się umiejscowiony, tożsamy z życiem i sobą samym. To znaczy, że żyje, że istnieje, a życie o nim nie zapomniało, czy zwyczajnie się o niego upomniało. I tak powinno być, nawet jeśli to czasami trudne i męczące. Co roku niezmiennie przychodzi jesień i przychodzi listopad, w