Przejdź do głównej zawartości

O trzymaniu się

Łapanie się czegokolwiek jest zupełnie bez sensu. Jak już się załapać, to czegoś, co przynajmniej trzyma się lepiej od ciebie. Albo przynajmniej stwarza takie pozory. A fason można trzymać aż do końca i nigdy się nie dowiedzieć, że ten ktoś tak naprawdę trzymał się tylko... ciebie. Ale o tym też przecież nikt nie musi się dowiedzieć. Ostatecznie i tak wychodzi na to, że wszyscy i tak jakoś tam się trzymają.

Mrs. Gorzka kiedyś próbowała złapać się wątłych traw na stromym brzegu rzeki, ale wszystkie były tak słabe, że wyrywały się z suchego piasku całkiem z korzeniami, a ona czuła na nogach coraz wyżej sięgający silny, rzeczny nurt. I za każdym kolejnym krzaczkiem myślała, że to już, że w końcu uda jej się wydostać się na brzeg, bo ten chwast wygląda całkiem mocno, ale nic z tego. Każdy jeden pozostawał jej w małej dłoni, a ona oddalała się coraz bardziej od brzegu. Dopiero czyjaś ręka, która przypadkiem się tam znalazła, wydobyła ją z tej czarnej głębi. I nie stało za późno. A wokół trwała zabawa w najlepsze, było lato, rodzice przenosili swoje maluchy na plecach przez głęboką wodę na niedużą wyspę, która znajdowała się na środku rzeki. Ale tak to już bywa, że jak ludzie toną, to najczęściej w tłumie. I nikt tego nie widzi. 

Tegoroczna zima pozostawiła znacznie głębiej sięgające w ląd błotniste bagna, że nie można przejść utartymi ścieżkami, tylko trzeba trzymać się znacznie bliżej lasu. Bardzo się to wszystko namoczyło, a przyrzeczne okolice, po których Gorzka zazwyczaj chodziła, zamieniły się nawet w dość spore jeziorka. Jeszcze tylko na nich brakuje życia, ale to już niedługo, bo przecież w porach roku nikt nie będzie grzebał i na pewno wiosna nadejdzie. Nawet jeśli się nieco spóźni. Jeszcze chwila i wszystko zacznie drżeć, bulgotać i wydzielać intensywny zapach, który będzie przyprawiał o zawrót głowy. Nawet jeśli teraz nie ma jeszcze najmniejszego śladu. Ona już to czuje, gdy chodzi po tej bezbarwnej zeszłorocznej trawie, a z ziemi wystają jeszcze na razie tylko suche badyle, które łamią się po naporem ręki jak wysuszone sierpniowym słońcem patyczki. 



















Komentarze

  1. Przepiękne zdjęcia. Tekst jak życie, słodko gorzki. Słowa "że jak ludzie toną, to najczęściej w tłumie" są genialne. Ja jeszcze jedną rzecz zaobserwowałam. Chwytamy się najczęściej w pierwszym odruchu tej suchej trawy, a nie dostrzegamy mocnej wytrzymałej, na wyciągnięcie ręki gałęzi. A wiosna, ona obudzi życie na nowo i po raz kolejny przykryje wszystko, to co zimą i tą porą roku widać gołym okiem. Też ciekawe zjawisko. Przykryje tony śmieci, które teraz widać po lasach. Przykryje umarłe drzewa, połamane, które już nie odrodzą się tej wiosny. Dziwny ten świat, niby wszystko w obiegu zamkniętym, a jednak czasami smutno, gdy coś umiera., by nowe mogło się narodzić. Mimo iż z tym nowym rodzi się i nowa nadzieja. Dobrego wiosennego tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, że człowiek chwyta się tego, co najbliżej pod rękę, czyli suchej trawy, do tej mocnej gałęzi wydaje mu się, że nie sięgnie, bo i nie zawsze da się sięgnąć. Mam zdjęcia z zeszłego roku z tej pory. Było ciepło, wilgotno, były już delikatne pąki i mruczące przytulone ropuchy. W tym roku zimowe łabędzie, a dzisiaj jeszcze do tego u mnie zrobiło się całkiem biało. Właśnie zajrzałam na termometr a tam mróz, więc nie ma co liczyć, że ta poducha do jutra się rozpuści. Właściwie to dobrze, bo można znów założyć te same spodnie, płaszcz i buty. Ja natomiast życzę Ci dobrego i ciepłego weekendu :)

      Usuń
  2. ..."bo przecież w porach roku nikt nie będzie grzebał i na pewno wiosna nadejdzie."- jesteś genialna!
    U mnie na blogu dziś również wczesnowiosenny klimat. I mokro...
    Super fotki!
    Życzę Słońca w duszy i w przyrodzie też!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, chyba ktoś grzebał, bo u mnie dzisiaj kupa śniegu, która na pewno do jutra nie zniknie. No i klimatu brak, więc zajrzę do Ciebie :)

      Usuń
  3. Dobrze, że się znalazła ta ręka dla Mrs. Gorzkiej. Byłoby tu smutno bez niej.
    Ja trzymam się myśli o wiośnie, że nadchodzi i dzień dłuższy i tylko szkoda,
    że znów trzeba przestawić zegary. Kiedy wreszcie czas będziemy mieć jeden.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym roku rzeczywiście jakoś ta wiosna długo daje na siebie czekać. Może trzeba podać jej rękę? Dobrze, że te zegary przestawia się w weekend, bo by jeszcze więcej zamieszania narobiły :)

      Usuń
  4. Poruszył mnie Twój wpis. Może dlatego, że często wyciągam rękę, by komuś ją podać, choć sam odrzucam pomoc innych. Głupio brzmi w zestawieniu z tym, co napisałaś. Bo przecież powinno się chwycić obojętnie czyją rękę, ratować siebie itd. Dziwne to zwłaszcza z tym, że to ja wyciągam dłoń, by komuś pomóc, może nawet częściej niż powinienem, a sam chwytam się tej suchej trawy, albo czegokolwiek, by tylko nie zatonąć. Człowiek jest dziwnym stworzeniem, nielogicznym. A może powinienem napisać bardziej "ja"? Ja jestem człowiekiem nielogicznym? Wybacz, ale przyłożyłem do siebie to, co napisałaś i musiałem przemyśleć kilka rzeczy. Jedno jest pewne, wiosna na pewno przyjdzie. Może trochę później w tym roku, ale będzie na pewno. I tego się trzymajmy, bo to chyba jeden z pewników tego świata - póki co :)) Bardzo serdecznie i zielono Cię pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu się z Tobą zgodzę, że człowiek to "stworzenie nielogiczne". Czasem naprawdę trudno doszukać się logiki w naszych działaniach, ale wychodzę z założenia, że jak nielogicznie, to może jednak dobrze dla nas samych? A inni przecież nie muszą o tym wiedzieć. Nie zawsze sucha trawa pomoże, czasem po prostu trzeba ludzkiej ręki, jak właśnie w przypadku Gorzkiej. Ludzka ręka może być bardzo przyjemna i uratować życie, albo pociągnąć na dno, ale lepiej wierzmy w to pierwsze. A wiosny jak nie widać, tak nie widać. Ociąga się bestia w tym roku. Ale to pewnik, na pewno przyjdzie, nie chciałabym się przekonać, że w tym roku będzie inaczej. Ja też serdecznie i zielono pozdrawiam :))

      Usuń
  5. Piekne i poruszajace slowa Gorzka. Takie prawdziwe. Zycie jest takie skomplikowane ale piekne jest to ze czasem czlowiek ma kogos kto do niego wyciaga reke w najgorszych momentach zycia.

    Najserdeczniej pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dobrze mieć taką rękę, nawet jak jest zupełnie przypadkowa. Taki dotyk bardzo długo się pamięta. Również serdecznie Cię pozdrawiam.

      Usuń
  6. "Jak już się załapać, to czegoś, co przynajmniej trzyma się lepiej od ciebie" - prawda w tym jest... Trzymać się też można nadziei, ona ostatnia zawsze jakoś się trzyma... Bez niej... Bez niej to jakoś tak szaro mimo że widno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj z nadzieją to zupełnie nie wiem jak jest, dawno o niej zapomniałam. Ale to prawda, co piszesz.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha ...

Co nocami puka w szyby

Dom był mały, ale i tak za dużo było w nim szaf, drzwi, łóżek, pod którymi nie wiadomo co się czai, dziwnych i ciemnych zakamarków, a przede wszystkim okien. I siłą rzeczy trzeba było zasypiać z głową schowaną pod kołdrą, żeby czasem nie usłyszeć jakiegoś dziwnego i trudnego do zidentyfikowania dźwięku, albo co gorsza, nocnego pukania w szybę. Szczególnie wtedy, gdy w wieku czterech czy pięciu lat trzeba było zasypiać całkiem samotnie. Właściwie nie ma się co dziwić babci i prababci, które chciały mieć w końcu święty spokój od marudzącego i płaczącego za rodzicami dziecka, więc gdy zakopało się w kołdry i nie było już go widać i słychać, to można było w końcu odetchnąć z ulgą i iść do siebie. Dziecko miało coraz mniejsze oczy, ale spać nie chciało, mało tego, jeszcze marudziło, pochlipywało i ciągnęło co rusz za fartuch, a jeszcze do tego nie chciało jeść mleka. Co tu z takim bachorem zrobić? Najlepiej postraszyć. Dlatego też, gdy już w ogóle nie chciało się uspokoić, a dorośli nie mog...

W chowanego

Zabawa w chowanego była zawsze najlepsza. Na babcinym podwórku było pełno szop, komórek, strychów, była i piwnica, i najróżniejsze naprawdę niezwykłe zakamarki, w których łatwo było się ukryć, ale potem wychodził z nich człowiek z toną pajęczyn na głowie, umorusaną buzią i rękoma, o ubraniu nawet nie wspominając. Taka zabawa była jednak najlepsza. Nieważne były pasy na goły tyłek, zapominało się o nich szybko, ale nigdy nie zapominało się podniecającego uczucia, które aż wierciło w brzuchu, gdy ktoś przechodził koło twojej kryjówki i nie potrafił cię znaleźć. Albo uczucie, gdy myślisz, że nikt cię nie widzi, a nagle czujesz czyjś dotyk na swoich plecach. A potem złość, ale i szczery śmiech. A najprzyjemniej było, gdy w zabawie brały udział właśnie te, a nie inne osoby.   Zabawa w chowanego trwa nadal. Kto się da odnaleźć, kto uchyli rąbka tajemnicy? Jak zabawa w butelkę - na kogo wypadnie - ten zdradza szczegół ze swojego życia, o którym oczywiście nikt nie wie. Chowamy się...