Przejdź do głównej zawartości

Od intelektu do miłości, czyli "Księga tysiąca i jednej nocy"

Sułtan Szachrijar nawet nie przypuszczał, że da się wciągnąć w rozgrywkę, w której będzie kluczową postacią, ale za sznurki będzie pociągał ktoś zupełnie inny. I pewnie w tym tkwi sekret tej całej batalii. Gra jednak, nawet jeśli przyjemna, to dla kogoś mogła zakończyć się utratą życia. I tu właśnie kończy się jej przyjemny charakter i zaczyna prawdziwa walka o przetrwanie. 

Szachrijar zdradzony przez żonę poprzysiągł zemstę na każdej kolejnej swojej zarówno żonie, jak i kochance. Po upojnej nocy mordował z zimną krwią każdą jedną, nawet jeśli budziła w nim tkliwsze uczucia. Jak długo to miało trwać? Tego nie wiedział pewnie nawet sam Bóg, bo męski gniew i zawziętość nie ma sobie równych, a szczególnie gdy sprawa dotyczy męsko-damskich niuansów. Można przegrać bitwę, a nawet wojnę, ale jak kobieta odejdzie do kochanka, to sama nawet nie zdając z tego sprawy, może stać się powodem konfliktu, który swoim zasięgiem obejmie niemal cały świat i nikt nigdy nie dojdzie przyczyny, dlaczego tak się stało. Biedna Szeherezada przypadkiem rzuciła się w oczy okrutnemu sułtanowi i tym samym stała się jego kolejną ofiarą. Najwidoczniej życie było jej jeszcze na tyle miłe, a może od dawna sama kochała się w Szachrijarze, ponieważ dobrze wiedziała, co ją czeka po miłosnych uniesieniach. Stawiając więc wszystko na jedną kartę zastosowała wybieg, który okazał się na tyle skuteczny, że uratował ją od losu poprzedniczek. 

Już w łóżku, zanim jeszcze Szachrijar błogo zasnął, zaczęła snuć swoją niezwykłą opowieść, która oczywiście przeciągnęła się do rana i tym samym musiała zakończyć w najbardziej interesującym momencie. Jeśli więc sułtan chciał usłyszeć jej zakończenie, musiał Szeherezadzie darować życie i przyjść do niej znów następnej nocy, aby usłyszeć ciąg dalszy opowieści. I oczywiście przyszedł. Ale gdy już otrzymał, to czego pragnął, czuły głos kochanki rozpoczął znów kolejną opowieść, która okazała się jeszcze ciekawsza od poprzedniej. I tym razem Scharijar znów musiał opuścić sypialnię z pewnym niedosytem i obiecać, że pojawi się i tej nocy u swojej Szeherezady. Tym samym przypieczętował swój los, a kochanka ocaliła życie i z czasem zyskała męża. Zanim jednak to się stało, musiało upłynąć co najmniej 300 niezwykłych opowieści, czyli około 300 upojnych nocy, niepewnych poranków i 300 wyczekiwanych powrotów kochanka, który nigdy nie zawiódł.

Co takiego opowiadała Szeherezada sułtanowi? Są to powieści, w których rządzą ludzkie namiętności. Pojawia się w nich więc przede wszystkim namiętna miłość, żądza władzy, chciwość, pożądanie, kłamstwa, chęć zemsty, śmierć, ale nie brakuje również historii zabawnych i dziwnych zbiegów okoliczności, czyli właściwie wszystko to, co lubimy najbardziej. A przykład Szachrijara i Szeherezady pokazuje, że nic tak nie podsyca temperatury w sypialni jak intelekt. 








Komentarze

  1. Zmyślną była kobietą... a król podatny na manipulacje... ale ocalało jedno życie...
    P.S. Lubię stare, ludowe opowieści. Dużo w nich prostej mądrości. Pozdrowienia zostawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiadomo, co nią kierowało, ale sposób skuteczny. A sułtan wcale nie taki głupi, wiedział, że lepiej jednej baby się trzymać niż dać się wodzić za nos całemu haremowi. Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie dziwię się sułtanowi. Wcale, a wcale. Ani temu, że w porywie złości gotów byłby podpalić pół świata mszcząc się za niewierność, ani temu, że przychodził do sypialni porozmawiać i zastanowić się nad opowieściami. Chociaż rok wydaje się długim czasem, ale dziś chyba inaczej czas mierzymy. Mógłbym długo, o relacji i grze między kochankami, urodzie i walorach umysłowych. Ale Ty to wiesz, więc nie będę spamował. Ale za to prześlę Ci piosenkę. Piosenka z początku lat dziewięćdziesiątych, nie do zdobycia w formie cyfrowej. Zgrana pracowicie (moimi ręcami) na dysk twardy z kasety. Dykcja fatalna, sama piosenka, a zwłaszcza refren mogą denerwować. Ale zwrotki mają w sobie coś. Duże coś. Do mnie przemówiły. Czy do Ciebie przemówią? Nie wiem :)))
    Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie i wszem i wobec chwalę Twoje zdjęcia, bo świetnie oddałaś atmosferę wschodu. No i są jasne, "miękkie". Takie, jak trzeba :))
    https://megawrzuta.pl/download/3dab2b3aff915edf990105856c947f88.html
    P.S. Przepraszam, że usunąłem komentarz, ale literówka mi się wkradła i nie wypadało zostawić dziwnego słowa.

    OdpowiedzUsuń
  4. O dziękuję za piosenkę, idealnie wpasowałeś. Teraz jest już wszystko - opowieść, zdjęcia i muzyka. Przyznam, że pierwszy raz ją słyszę, choć ten refren brzmi jakoś znajomo. A widzisz, zdjęcia robione telefonem, bo baterii w aparacie zabrakło, ale nic lepszego nie miałam na tę lekturę. Zresztą bardzo dziwne to było doświadczenie, bo nic w nim praktycznie nie widziałam od słońca i zdjęcia robiłam metodą "na prosto", tzn. starałam się go trzymać prosto w ręce, ale co obejmował, to już zupełnie nie wiedziałam. Z tym czasem to tak jakoś dziwnie. Właśnie dzisiaj dopadło mnie uczucie, że od rana minął mi dzień jak kilka minut, a potem nadeszła chwila popołudniem, kiedy doznałam uczucia, że czas się całkowicie zatrzymał. I tak sobie pomyślałam, że jakieś żarty sobie ze mnie robi, bo przecież wieczór musi nadejść i noc. A ten rok dla sułtana to na bank upłynął bardzo przyjemnie, nie wiem jak Szecherezada, ale myślę, że też ją wciągnęła ta gra.
    P.S. A już myślałam, że jakiś nieprzyzwoity był ten komentarz ;)
    Dla Ciebie również pozdrowienia i dużo "miękkiego światła" :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. I tak sobie sułtan grał z Szeherezadą. Moi gracze twierdzą, że ona była jedną z nich.
    Czułe na słowa feministki powiedziałyby graczką. Ja jednak nie należę do tych czułych,
    więc nie użyję tego słowa. Powiem tylko za graczami, życie jest grą, zagraj w nią.
    W każdym razie ciekawa opowieść z dobrym zakończeniem, chociaż może niektórym
    wydawać się nudna z powodu tego zakończenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytanie tylko, to jest prawdziwym graczem, gdzie ta gra bierze początek? Czy to Szeherezada kieruje grą czy może sułtan? To jest najsmaczniejsze i najprawdziwsze, ale tak naprawdę, kto by się tym przejmował? Chodzi przecież o to, żeby poszło coś do przodu, a nie tkwiło gdzieś pośrodku niezdecydowane, nijakie. Kto ma odwagę? Ludzie się strasznie stateczni zrobili .. .

      Usuń
  6. Już wcześniej przeczytałam Twój baśniowy tekst, ale real brutalnie mnie oderwał do rzeczywistości i kazał iść w świat. Nim napisała kilka słów. Mam i ja swoje przemyślenia w temacie Baśni - w sumie bardzo podobne do Twoich. Jedynie jeszcze wykombinowałam sobie, że w rządnej bitwie, rządnej wojnie nie ma wygranych. Nawet jak ogłaszają zwycięzcę, czy ktoś sam się nim ogłosi. Będąc dzieckiem zaczytywałam się tym gatunkiem literackim - baśniami, podaniami, legendami, mitami. Jednak wtedy nie dostrzegałam tak naprawdę czym to jest. Wydawał mi się ten świat fascynujący, piękny, pełen niezwykłych przygód i kryształowej miłości. Widziałam świat zwycięzców z armii Dobra. Nie widziałam gęsto padającego w morzu krwi trupa. Nie widziałam ceny, morza bólu po jednej i drugiej stronie. Nie dostrzegałam granic rozmywających się między dobrem i złem. Złodziej stawał się bohaterem, krwawy zabójca królem itd. Kiedyś zmierzyłam się z tą baśnią i zajrzałam jej w oczy. Czy piękno musi nosić znamiona okrucieństwa, dobro wynikać ze zła. Już w sumie nie szukam odpowiedzi. Widocznie świat tak już jest skonstruowany, że każdy pożywia się każdym. Piękne zdjęcia :) Wszystkiego dobrego i szczęścia 🍀🥰

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest bardzo ciekawe co piszesz, bo ja uważam, że też nie ma wygranych, ktoś, kto sobie uzurpuje takie prawo, jest zwyczajnie głupi. Również wszystkiego dobrego :)

      Usuń
  7. Mawiają że najbardziej sexi jest mózg... Czyli intelekt... ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha ...

W chowanego

Zabawa w chowanego była zawsze najlepsza. Na babcinym podwórku było pełno szop, komórek, strychów, była i piwnica, i najróżniejsze naprawdę niezwykłe zakamarki, w których łatwo było się ukryć, ale potem wychodził z nich człowiek z toną pajęczyn na głowie, umorusaną buzią i rękoma, o ubraniu nawet nie wspominając. Taka zabawa była jednak najlepsza. Nieważne były pasy na goły tyłek, zapominało się o nich szybko, ale nigdy nie zapominało się podniecającego uczucia, które aż wierciło w brzuchu, gdy ktoś przechodził koło twojej kryjówki i nie potrafił cię znaleźć. Albo uczucie, gdy myślisz, że nikt cię nie widzi, a nagle czujesz czyjś dotyk na swoich plecach. A potem złość, ale i szczery śmiech. A najprzyjemniej było, gdy w zabawie brały udział właśnie te, a nie inne osoby.   Zabawa w chowanego trwa nadal. Kto się da odnaleźć, kto uchyli rąbka tajemnicy? Jak zabawa w butelkę - na kogo wypadnie - ten zdradza szczegół ze swojego życia, o którym oczywiście nikt nie wie. Chowamy się...

Na walizkach

      Zamiast spokojnie siedzieć na dupie, to tylko by się włóczyła. Mrs. Gorzka naprawdę stara się ograniczyć swoje wojaże, ale po prostu nie może. Jak tylko siada, to zaraz czuje, że musi wstać. Zazwyczaj też więc siada na samym brzegu krzesła czy ławki, żeby jak najszybciej się ulotnić. Bardzo rzadko zdarzają się chwile, że siedzi z przyjemnością i najczęściej dzieje się tak tylko wtedy, gdy czuje, że musi zwyczajnie fizycznie odpocząć. W pozostałych przypadkach albo jej się gdzieś spieszy, albo wydaje się jej, że zajmuje komuś niepotrzebnie czas i czuje się po prostu zbędna, jak dodatkowa niepotrzebna walizka, do której włożyło się ubrania takie "na wszelki wypadek". Tylko jeden raz w życiu przysiadła i poczuła, że jest we właściwym czasie i we właściwym miejscu - to bardzo maleńko jak na jej długie życie. Tak bardzo mało, że coraz bardziej niespokojnie robi wszystko, żeby znów się to powtórzyło. I odgrzebuje je w pamięci, jak jakąś niedoścignioną namiastkę szczę...