Czasami bardziej niż zwykle potrzebuje się głaskania. Nie będzie naukowych wywodów o tym, że do prawidłowego rozwoju niezbędny jest dotyk i zakładanie ręką włosów za ucho. Czasami ma się już po prostu tak dosyć zarówno razów, jak i obojętności, że chce się tylko, żeby ktoś Cię jak psa pogłaskał po grzbiecie, nic więcej nawet nie przychodzi do głowy. Ale jak nie ma ręki, to jest coś innego, co też choć w niewielkim stopniu okaże się namiastką dotyku. I tu przejdziemy do okropnych rzeczy. Brak dotyku ludzie, a i Mrs. Gorzka, wynagradzają sobie w bardzo różny, czasem nawet okropny sposób. Przede wszystkim materialnie. Rzecz, której się pragnie, też potrafi pogłaskać. Możemy przecież my ją pogłaskać. Nowy zegarek, nowa sukienka, długi sznur pereł lub nowe pokrowce na siedzenia w samochodzie mogą być bardzo miłe w dotyku, a już szczególnie gdy przyłożymy je do rozpalonego ciała. Przez chwilę, a czasem i dłuższą, sprawiają fizyczną przyjemność, która się objawia miłym, ale i dość krótkotrwałym uczuciem spełnienia, które oznacza, że czujemy się w pewien spokój zaspokojeni, a nawet można powiedzieć syci, ale to tylko do czasu, bowiem z czasem też rzeczy powszednieją i już nie głaszczą - trzeba kupić nowe. Potrzebę głaskania zaspokajamy również używkowo. Nieważne czy jest to papieros, do którego Gorzka się przytula, czy alkohol - jedno i drugie również pogłaszcze. Wyższość papierosów nad alkoholem jest zdecydowana - nawet po nadmiarze nie pojawia się uczucie jeszcze większego braku. Ot, po prostu zaszkodziłaś sobie tylko fizycznie, ale już nie w sposób emocjonalny, jak ma to się w przypadku etanolu. Ale głaskać można się też przyjemniej - na przykład przyrządzając lub zamawiając sobie swoje ulubione danie, na przykład cynaderki, krewetki lub McRoyala i delektując się nimi przy własnym lub barowym stole. Co by to jednak nie było, to i tak z czasem uświadamiamy sobie, że to nie jest dotyk, tylko jego erzac, czyli tyle co nic. Wielkie nic. A może się mylę?
Oj dzisiaj się Mrs. Gorzka wygłaskała...
Rozumiem, że tymi fotografiami się wygłaskała. Zdjęcia na pewno lepsze niż kupowanie, picie i palenie. Żadnej z tych rzeczy nie lubię. Owszem czasem mi się zdarza książki kupować, żeby wkrótce potem stwierdzić, że znów kupiłam kiczowatą historię lub poradnik. Wtedy czuję, że zamiast pogłaskać się, pogryzłam się. Sztuka w tym, żeby głaskać się bez tych głupotek czyli picia, kupowania, palenia. Głaskać się wewnętrznie dobrymi myślami o sobie i życiu, akceptacją dla siebie itp. Tak więc Mrs. Gorzka przestań palić i pić, a zacznij siebie kochać.
OdpowiedzUsuńMrs. Gorzka akceptuje siebie taką, jaka jest, a nawet siebie lubi ;) No tak wygłaskała się na różne sposoby, fotografiami też, a książki też już przestała kupować, a nawet zaczęła się ich powoli pozbywać. Ale pomyśl, gdyby nagle zabrakło Internetu - skąd wzięlibyśmy te wszystkie informacje i całą wiedzę, którą się popisujemy, w jaki sposób napisalibyśmy choć niedługi referat na jakikolwiek temat? To pytanie szczególnie do młodych, którzy lekcje odrabiają posługując się nie podręcznikami, a wujkiem Google. No my starsi, to już jakieś zasoby nabyliśmy, ale młodzi? Miejmy nadzieję, że katastrofa intelektualna nam w przyszłości nie grozi.
OdpowiedzUsuńDać się wygłaskać na łące ukwieconej, przymilnym, ziołowym aromatem, dotykiem pędzelka kwitnącej trawy...
OdpowiedzUsuńDokładnie tak i to jeszcze takim rozgrzanym od zachodzącego słońca...
OdpowiedzUsuńChciałabym być kotem, kochanym przez człowieka, rozpieszczanym, głaskanym bez końca. Moi nie mogą narzekać na brak głasków.
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno Gorzka
Kasia Dudziak