Mimo że okna były zamknięte, to wlał się przez nie poranny świergot ptactwa różnej maści, które obudzone promieniami słońca radośnie wykrzykiwało psalmy dziękczynne... Jakże ona też mogłaby nie dziękować? Jej pierś przepełniła podobna radość jak leśnego ptactwa i poderwała się z łóżka niemal tak samo rześko jak ptaki ze swoich gniazd, choć pora jeszcze wczesna bardzo...
Kukułki nawiedziły pobliskie lasy, a ich rześkie ku ku odbijało się w rytm serca, które ostatnio jest spokojniejsze i nie zaczyna już tak znienacka straszliwie łopotać jak motyl schwytany w dłonie.
Bzy zakwitły, a ich zapach upojnie wisi w powietrzu szczególnie wieczorami i niepostrzeżenie przynosi słodką ociężałość w myślach i ruchach, że zapomina się na chwilę o tym co konieczne, obowiązkowe, niecierpiące zwłoki. Zamiast tego na chwilę pojawia się stan niespokojnego oczekiwania, który przepełnia każdą młodą dziewczynę w wieku nastu lat, a która jeszcze nie wie, co jej los przyniesie i głowę ma pełną marzeń i tęsknoty za tym nieznanym i wyczekiwanym...
Obfitość zieleni sprawia, że wzrok się wyostrza i widzi się już coś na końcu drogi, która za chwilę i tak znika za zakrętem, a która do tej pory wydawała się zupełnie pusta. Czy to cel podróży, czy może tylko nowa niespodzianka od losu, która musi się pojawić, żeby mieć siłę na resztę?
Na tych rozstajnych drogach zazwyczaj pojawiają się ludzie, bo nic tak nie odwraca losu jak właśnie drugi człowiek. Czy to dobry zwiastun czy zły?
Dużymi krokami zbliżają się noce czerwcowe i świętojańskie, upojne, a my będziemy zbierać kwiatki do bukietów, pleść wianki, trzymać się za ręce i zaglądać do zaczarowanych studni...
Komentarze
Prześlij komentarz