Przejdź do głównej zawartości

Tragedia czy komedia

        Po niezwykle intensywnych trzech miesiącach nastał znów tylko na pozór uwielbiany święty spokój. Dzisiaj wszędzie powiało nudą, zdrowym rozsądkiem, Gorzka gdzieś tam jeszcze wygrzebuje resztki przyzwoitości, dawno zapomnianej skromności, moralności chyba... Godzinę zastanawiała się nad swoją biedną pustą głową. Przez to chodziła zła cały dzień. Zamiatała tam coś pod dywan, żeby nie było na widoku, no jakoś trzeba sobie pomóc. Jest teraz na to czas, bo kto wie, co będzie za miesiąc.
Nadchodzi również wiosna. Gorzka już ją czuje nosem i nogami i nic jeszcze nie planuje, bo woli dostawać niespodzianki. Pozorny marazm, bo w środku się gotuje i jeszcze tylko tydzień, dwa, może trzy, a może trochę więcej no i ... No i nic właśnie, wciąż ta sama komedia. Ale ona woli chyba słowo tragedia, które podobno jest w ostatnich czasach mocno nadużywane. Czy w tragedii zawsze ktoś musi umrzeć, żeby była prawdziwą tragedią, czy to nie musi się stać? A zresztą czy to ważne, przecież i tak wszyscy zemrzemy wcześniej czy później. Ale jedno jest wiadome: tragedia zawsze źle się kończy - i to jest jeden z najważniejszych powodów, dla których lepiej wybrać komedię. I Gorzka musi zacząć się przestawiać. Z tragedii na komedię. Już ostatnio zauważyła, że ktoś tam, czy los czy Bóg, ma niezłe poczucie humoru. Robi sobie z niej jaja. A jej już przestało przeszkadzać, że ktoś się z niej śmieje, a nawet sama zaczęła dostrzegać, że jest się z czego pośmiać. Czasem przez godzinę śmieje się bez powodu, no a potem płacze, żeby było po kobiecemu. Co to to nie, optymistą Gorzka na pewno nie zostanie, ale z dwojga złego zawsze lepiej poćwiczyć mięśnie brzucha. Najwyższy czas zakończyć czas powagi i bliżej nieokreślonej żałoby.  
Bo Gorzką dosięgła tragedia, jeszcze bez żadnej śmierci, ale jest konflikt tragiczny, tylko taki bardzo współczesny i fatum też, ale bardziej Jasnogórskie. Tak, właśnie takie. I Gorzka się w ten konflikt uwikłała, a właściwie ktoś ją uwikłał. I dlatego żeby nie oszaleć, Gorzka musi zacząć przestawiać się na komedię. Jeśli spojrzy lewym okiem, którym lepiej widzi, to widzi tragedię, ale jak spojrzy tym -5 prawym, to tylko śmiać się jej chce. I całe szczęście.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha ...

Czarowanie

Nie czarujmy się. Życie w większości składa się z rupieci. Nie można wszystkiego egzaltować, bo niedługo zaczniemy płakać nad rozlanym mlekiem i rozbitym dzbanem. Potłuczesz dzban, to zawsze możesz kupić nowy. Jeden rupieć więcej i jeden mniej. Rupieć jednak nieco przydatny. Czym mierzyć przydatność rupieci? Coś, czego codziennie używamy, możemy śmiało powiedzieć, że to nie rupieć. Wszystko co stoi nieużywane, to już rupiecie. A gdy kupimy nowy dzban, to który wtedy staje się rupieciem: stary czy nowy? A może obydwa? Dla swojego dobra powinniśmy może czasem pewne rzeczy wyrzucić. Ale jeśli nie można? Jeśli pewnych rzeczy nie można po prostu wziąć w rękę i wyrzucić, choć tak byłoby najlepiej. Bo ręka odmawia posłuszeństwa i śmieje ci się prosto w twarz cedząc przez palce: "nie wyrzucisz mnie, nie masz tyle siły". I nie wyrzucisz, choćbyś chciała Gorzka, to nie wyrzucisz, nie masz jeszcze tyle siły w sobie. Jeszcze wierzysz w jakąś cholerną bajkę. Świat zasypują śmieci, top...

Na walizkach

      Zamiast spokojnie siedzieć na dupie, to tylko by się włóczyła. Mrs. Gorzka naprawdę stara się ograniczyć swoje wojaże, ale po prostu nie może. Jak tylko siada, to zaraz czuje, że musi wstać. Zazwyczaj też więc siada na samym brzegu krzesła czy ławki, żeby jak najszybciej się ulotnić. Bardzo rzadko zdarzają się chwile, że siedzi z przyjemnością i najczęściej dzieje się tak tylko wtedy, gdy czuje, że musi zwyczajnie fizycznie odpocząć. W pozostałych przypadkach albo jej się gdzieś spieszy, albo wydaje się jej, że zajmuje komuś niepotrzebnie czas i czuje się po prostu zbędna, jak dodatkowa niepotrzebna walizka, do której włożyło się ubrania takie "na wszelki wypadek". Tylko jeden raz w życiu przysiadła i poczuła, że jest we właściwym czasie i we właściwym miejscu - to bardzo maleńko jak na jej długie życie. Tak bardzo mało, że coraz bardziej niespokojnie robi wszystko, żeby znów się to powtórzyło. I odgrzebuje je w pamięci, jak jakąś niedoścignioną namiastkę szczę...