Przejdź do głównej zawartości

C8-H11-N

Połączy ich miłość do grobowej deski. Kto o czymś takim nie marzył? Jej dłoń w czarnej rękawiczce (a bo tak) zastygnie na jego delikatnej (on też może mieć delikatną) dłoni i cały świat w jednej chwili się zatrzyma. Obróci się w pył. A miłość będzie wiecznie trwać. I szczep głogu przebije twardą, spopielałą ziemię na znak tej wiecznej miłości.
Gdzie ona jest? Gdzie ta miłość romantyczna która staje na przekór wszystkiemu, gdzie ona jest? Skąd brać pożywkę do wiary w tę wyidealizowaną, nieziemską, jedyną na wieki? Kto dziś jeszcze czyta "Tristana i Izoldę" albo "Romea i Julię"?

Zamiast po taką książkę sięgnijmy po poradnik. W poradniku znajdziemy całą gamę podpowiedzi, jak znaleźć miłość, jak się zakochać, gdzie szukać, nawet co powiedzieć i jak się ubrać. Czy zapłacić za siebie na pierwszej randce, co zamówić do picia, czy w ogóle zamawiać coś do jedzenia, o czym rozmawiać, co powiedzieć o sobie.
W tak trudnej dla nas chwili nie jesteśmy sami. Wystarczy wpisać hasło w wyszukiwarkę, nabyć książkę, przejrzeć fora internetowe. To niesamowite, jak ludzi mają bogate doświadczenia w tej kwestii. Mrs. Gorzka ze swoją nieprzewidywalnością i spontanicznością  musi odwiesić się do lamusa. Zaraz zaraz, ale ona przecież skłamała. Bo o ile nieprzewidywalna może jest, to spontaniczna już chyba mniej, albo nawet wcale. Nie objada się, nie robi zakupów kompulsywnie, raczej wszystko ma poukładane w głowie. Raczej.
Smutny i dziwny jest ten świat z tymi wszystkimi poradnikami i wskazówkami. Nie wiadomo już w co wierzyć, co jest prawdą. Jak tu kierować się intuicją i uczuciami, skoro w ten sposób wywrócimy połowę świata do góry nogami. I mimo że wszystko mówi, że się nie mylisz i masz rację, to robisz to, czego świat od ciebie oczekuje, ale niekoniecznie już ty sam.
Tego typu farmazony przeleciały dziś Gorzkiej przez głowę. Na sentymenty jej się wzięło. Wszyscy jednak wiemy, że takim infantylnym uczuciom to możemy co najwyżej dać sobie upust przy butelce wódki z przyjaciółką ze szkolnej ławki, której podpisaliśmy kredyt na dwadzieścia pięć tysięcy. Tak, wtedy możemy sobie powspominać o tych jedynych, wspaniałych czasach.
Na zakupach w supermarkecie Mrs. Gorzka obserwowała ludzi. To idealne miejsce właśnie do tego stworzone. Tutaj wszyscy zawsze są zajęci na tyle zakupami, że nie zauważają, że ktoś się w nich uporczywie wpatruje. Szybciej zauważą, że gapisz się w ich zakupy w koszyku albo na taśmie, niż że wpatrujesz się w ich zaoferowane twarze.  W ilu procentach ich nieobecne spojrzenia zajęte są przeglądaniem towaru na półkach, a w ilu procentach głowę zajmuje im coś nieosiągalnego, nienazywalnego, co im strunę w duszy szarpnie od czasu do czasu? Ile razy sięgając po foliowe opakowanie z kiełbasą myślą o rzeczach wyższych?
Co to są w ogóle rzeczy wyższe? Czy Gorzka ma w ogóle prawo segregować w ten sposób sprawy wszystkich ludzi? Kiedy kończy się kiełbasa, a zaczyna miłość? Czy tu w ogóle można postawić znak większości, mniejszości a może równości? 

Po raz pierwszy Mrs. Gorzka ma wrażenie, że napisała swój tekst w upojeniu alkoholowym. Nic się tutaj nie trzyma kupy. Jak w ogóle można mówić równocześnie o kiełbasie i miłości? Ale to wszystko wzięło się stąd, że od jakiegoś czasu Gorzkiej śni się, że je, że jest przyjmowana przy stole z białym obrusem i ktoś jej podstawia pełne talerze. Co sen to wykwintniejsze potrawy. Najpierw była parówka, którą zjadła w pośpiechu i w samotności, potem już cały obiad, a ostatnio dostała tak wykwintny posiłek, że nie wiedziała jak go zjeść, i tym razem już w towarzystwie. Co to jednak było, to już Gorzka nie wie, ale było smaczne, właśnie tak jak lubi. Od snów się zaczęło, od parówki, a skończyło na miłości. Może dlatego na miłości, że to jeszcze jedyna wyższa rzecz, która ma większe grono odbiorców, która podobna jest u pana w okularach i pani w kaloszach na produkcji. I nie znajdziemy jej na półce w supermarkecie. Póki co. Bo być może dzieli nas tylko kilka lat od tego, aby nabyć tam tajemniczy mały flakonik, który po spożyciu wywoła w naszym mózgu reakcję chemiczną odpowiedzialną za zakochanie się i zamieszanie w naszych hormonach. Czy jest to w ogóle możliwe? 
 
Jak już cały wpis do bani, to jeszcze zdjęcia doda Gorzka zupełnie bez sensu, ni z gruszki ni z pietruszki. Ale tak to czasem bywa, że ciężko jakąś myśl uchwycić, trzymać się czegoś, tylko wychodzi jakiś pseudointelektualny bełkot. Wszyscy przecież musimy jeść  i nie samym chlebem człowiek żyje. Takie frazesy dzisiaj Gorzka stworzyła. 









Komentarze

  1. Prawdziwą miłość możemy znaleźć chyba tylko w książkach. Bo gdzie indziej? Piękny tekst. Ściskam Cię mocno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie znam odpowiedzi na to pytanie. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Historia Romea i Julii jakoś szczególnie na mnie nie wpłyneła, może ze względu na to, że traktowałam ją jak totalną fikcję. A co do poradników, to chyba musze taki zakupić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej kupić poradnik i odłożyć go na półkę, zajrzeć do niego za jakieś 20 lat, to dopiero będzie ubaw :D

      Usuń
  3. Niestety, teraz poradniki są potrzebne niemalże do każdej strefy życia. Jak poukładać ubrania w szafie … jak mniej kupować … jak rozmawiać z ludźmi … co kupować, a czego nie …. jak spacerować po lesie... jak ognisko rozpalić... jak spakować walizkę... jak spakować kosmetyczkę... Eh... to jednak nie dla mnie i jakoś nie mierzi mnie to, że chyba nie bardzo pasuję do ówczesnego społeczeństwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś mnie to mierziło, a teraz zaczyna mnie to coraz bardziej bawić :)

      Usuń
  4. Ja miałam okazję obserwować prawdziwą miłość do grobowej deski między moją babcią i dziadkiem, więc ona istnieje tylko nie zawsze na taką trafiamy :/ Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że są takie przypadki, co prawda w rodzinie nie uświadczyłam póki co, ale jak gdzieś słyszę, to zawsze kibicuję :)

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Miłość to miłość, nie ważne do kogo, byle szczera :)

      Usuń
  6. Miłość do jedzenia to też miłość, tylko zbyt szybko konsumowana i przez to głodna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej nie do nasycenia :)

      Usuń
    2. Każdego dnia pobudzają zgoła inne kubki smakowe

      Usuń
    3. Każdego dnia pobudzają zgoła inne kubki smakowe

      Usuń
  7. pani eskaluje we śnie. następnym razem będzie już półtora kilometra stołu, z miliard gości i trzydniowe przyjęcie.
    a w supermarkecie można sobie pozwalać do woli - w najgorszym razie kogoś się pozna, względnie podzieli uśmiechem, kiełbasą, albo miłością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczynam rozumieć, dlaczego ostatnimi czasy się nie wysypiam. Tak, w supermarkecie najbardziej lubię, jak się ktoś podzieli uśmiechem :)

      Usuń
    2. no tak - za kiełbasę trzeba najpierw zapłacić, a na miłość zasłużyć. wielu uśmiechów życzę w takim razie. i to tych wolnych od szyderstwa i niskich pobudek.

      Usuń
  8. Witam. Komu wierzyć pytasz? na pewno nie nam tu wszystkim... Tylko jednej osobie możesz wierzyć. Sobie. Nasze prawdy nie muszą być Twoimi prawda i na odwrót. Poradniki i porady innych to wesoły dodatek A prawda jest w Tobie. Moja prawda jest we mnie... Miłość pytasz... hmmm... A kto ją tam wie. Nikt nie wie i dlatego nadal jest tajemnicą - na szczęście. Pozdrawiam i dobrego tygodnia życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to dobrze, że jeszcze na wszystko nie ma odpowiedzi. Dziękuję i również życzę udanego tygodnia :))

      Usuń
  9. Pięknie to wszystko wymieszałaś. I bardzo dobrze zrobiłaś. Trochę wysiłku intelektualnego nikomu jeszcze nie zaszkodziło, więc... :))) A poradników nie cierpię, bo jeśli wykluczymy możliwość przypadku w życiu, wykluczymy też jego piękno. Wybacz, że tak górnolotnie, ale kiełbasa w tle nastroiła mnie patetycznie :D O, widzisz, zapomniałbym - bardzo lubię wtręty odautorskie. Nie dość, ze urozmaicają tekst, to sprawiają, ze jesteśmy bliżej rozumienia tego o czym autor wspomina. I widzimy również jego dystans. A to czasem konieczne. Pozdrawiam Cię serdecznie z Małą na ramieniu :))))

    OdpowiedzUsuń
  10. Rzeczywiście pięknie to wymieszałam, prawdziwy groch z kapustą i z kiełbasą. Czytam to i sama nie wierzę, że to napisałam. Wena twórcza opuściła mnie zupełnie, może to przez kiepską dietę? Wtręty mnie uratowały, bo Mrs. Gorzka gdzieś tam jest, tylko jakaś strasznie rozbita, siedzi z duszą na ramieniu i sama nie wie, na co czeka. Również pozdrawiam Was serdecznie :))))

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdjęcia wcale nie są złe :)

    OdpowiedzUsuń
  12. a mnie się podobało bo która z nas nie lubi gdy się o niej pisze z zachwytem przecież chociaż troszkę ukrywanym. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Co nocami puka w szyby

Dom był mały, ale i tak za dużo było w nim szaf, drzwi, łóżek, pod którymi nie wiadomo co się czai, dziwnych i ciemnych zakamarków, a przede wszystkim okien. I siłą rzeczy trzeba było zasypiać z głową schowaną pod kołdrą, żeby czasem nie usłyszeć jakiegoś dziwnego i trudnego do zidentyfikowania dźwięku, albo co gorsza, nocnego pukania w szybę. Szczególnie wtedy, gdy w wieku czterech czy pięciu lat trzeba było zasypiać całkiem samotnie. Właściwie nie ma się co dziwić babci i prababci, które chciały mieć w końcu święty spokój od marudzącego i płaczącego za rodzicami dziecka, więc gdy zakopało się w kołdry i nie było już go widać i słychać, to można było w końcu odetchnąć z ulgą i iść do siebie. Dziecko miało coraz mniejsze oczy, ale spać nie chciało, mało tego, jeszcze marudziło, pochlipywało i ciągnęło co rusz za fartuch, a jeszcze do tego nie chciało jeść mleka. Co tu z takim bachorem zrobić? Najlepiej postraszyć. Dlatego też, gdy już w ogóle nie chciało się uspokoić, a dorośli nie mog

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha do ucha 

Einmal ist keinmal

Z całą pewnością coś, co wydarzyło się dawno przed laty, tak owiło się w mgłę, że nawet wraz z lekkim podmuchem wiatru po prostu znikło, rozpłynęło się w powietrzu, a w pamięci nie pozostała nawet luka, którą można by jakoś wypełnić. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że to samo powtórzyło się jeszcze później raz, a potem jeszcze raz i znów. I tak do skutku, albo bez końca. Tym samym ta dziwna i uporczywa powtarzalność sprawiła, że coś odległego odżyło i sprawiło, że zaczęło istnieć, żyć swoim własnym życiem. Powtarzalność sprawiła, że być może wydymane, mgliste wspomnienia stały się realne, dotykalne, słyszalne i nabrały smaku oraz zapachu. Całkiem przyjemne to doświadczenie, które sprawiło, że ktoś poczuł się umiejscowiony, tożsamy z życiem i sobą samym. To znaczy, że żyje, że istnieje, a życie o nim nie zapomniało, czy zwyczajnie się o niego upomniało. I tak powinno być, nawet jeśli to czasami trudne i męczące. Co roku niezmiennie przychodzi jesień i przychodzi listopad, w