
Cicho coś Gorzkiej zagrało. Z całej pełnej duszy popłynął spokojny cyt, cyt. Cieplej się nawet zrobiło, a twarda faktura szorstkich liści i ostrych traw stała się miękka, że zapragnęła się na nich ułożyć. To nic że rosa była zimna, jak woda ze świeżo naciągniętego wiadra, którą kiedyś pewna starowinka poczęstowała Gorzką. Pierwszy łyk był jak strzał prosto w serce, którego nikt się nie spodziewał, a który narobił rabanu i wywrócił całe życie do góry nogami. Całe szczęście, że to tylko woda. Bardzo zimna woda. Całe wiadro zimnej wody na głowę. Wylało się, ale włosy już wyschły i nawet ubrania, dziwnie zmieniała się jednak ich faktura jak tych liści i traw, jakby woda była wyjątkowo miękka i zaraziła tą łagodnością całą Gorzkiej duszę. Nawet głos jej się zmienił i charakter. Jakby wyprała się cała w wyjątkowo zimnej wodzie, ale z dużą ilością środka zmiękczającego. Jakby nagle Gorzka przestała być Gorzką. Oczy jej też dziwnie świecą, a kiedyś świdrowały, włosy zamiast kręcić się we wszystkie strony, miękko falują, zniknął jej podbródek, słońce wyjątkowo łatwo barwi twarz i nogi złotą opalenizną, a z szaf powyciągała wszystkie spódnice przed kolano i zaczęła je nosić. Niedługo przestanie mówić, a zacznie śpiewać jak jakaś Carmen operowa. To nie może być Mrs. Gorzka.

A ten świerszcz wylazł i cicho cyt, cyt, cyt, że położyła się na tych chwastach i popatrzyła w rozpalone niebo. Nad głową dyndał jej wielki liść rabarbaru, pod którym dom uwił sobie wielki tłusty pająk. Przez chwilę spotkali się wzrokiem, zmierzyli, ale potem każdy z nich obojętnie się odwrócił, bo ani on ani ona nie nadawali się na ofiarę.
A wszystko te czarne oczy zagrał świerszcz podły. Prześwidrował ją cwaniak bardziej niż te świecące ślepia. Że zadrgało w Gorzkiej. Tak, tak, zna Gorzka takie świerszczyki, obczytała się w dzieciństwie takich i owakich. I wierszyki tam były i obrazki takie różne. Idź ty robaku podły. Romantyzmu ci się zachciało, ślepia świecące będziesz mi tu podsuwał... A idź precz!
Zerwała się z tych chwastów, ale zaraz kolana znów zmiękły i siadła z powrotem. Nie położyła się już jednak, bo w trawie ścieżkę właśnie deptały sobie mrówki, wyczuła ich drobne nóżki na swojej ręce. Oparła głowę na kolanach i słuchała już spokojnie. Niech mu już będą te czarne ślepia.
Poleżałoby się w tych chwastach. I nagle może się okazać, że bardzo dużo czarnych oczu gapi się w jedną stronę...
OdpowiedzUsuńOby tylko nie chciały nas zjeść :)
UsuńMnie często coś podgryza. Na szczęście za duża jestem i nie nadaję się do całkowitego połknięcia. Przynajmniej w Europie.
UsuńTyle oczu na takiej łące można zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńNawet sobie z tego nie zdajemy sprawy :)
Usuńładnie uchwyciłaś owady
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuńsuper.
OdpowiedzUsuńWiktor Zin mówił niegdyś:
"wszystko jest temat. pies jest temat... , a potem to już wymieniał malując te swoje kreseczki miękkim, kruchym węglem. grunt to umieć opowiadać. temat zawsze się znajdzie. on potrafił podeprzeć się własnym obrazkiem - Ty fotką. znakomicie.
Ładnie powiedziane "wszystko jest temat" i to prawda. Dziękuję :)
UsuńNo i co Ty zrobiłaś? Uśmiechnęłaś mnie! Nie wiem, czy była taka Twoja intencja, ale wyszło delikatnie. Miękko. Choć wiem, że tam gdzieś w drugim, trzecim dnie dzieją się dziwne rzeczy. Ale kiedy świerszcz gra, jak może być inaczej? Tylko tak! Tylko i wyłącznie tak! Bardzo udał Ci się ten tekst i zdjęcia wyszły bardzo, bardzo. Moim faworytem jest oczywiście paproć, pajęczyna czwarta od dołu i ten chwast (jeśli to nie chwast, to przepraszam - człowiek czasami jest taki niedouczony :) ) z cudownym światłem, które liże kadr. "Idź ty robaku podły. Romantyzmu ci się zachciało, ślepia świecące będziesz mi tu podsuwał... A idź precz!" cudo, miód i orzeszki! Dziękuję Ci za uśmiech i oczywiście pozdrawiam z niebytu blogowego :))
OdpowiedzUsuńBo takie wieczory ze świerszczami bywają przeważnie bardzo delikatne i miękkie. Cieszę się, że podobają Ci sie zdjęcia, bo jestem przecież amatorką całkowitą. Tak, masz rację, to chwast, ale nie wiem, co za jeden, ale ładnie pachnie. Że wywołałam uśmiech - to bardzo dobrze, pozdrawiam serdecznie :)))
UsuńWitam. Zdjęcia bardzo ładne i pasujące do opowieści. Paproć na zdjęciu przypomniała mi o bajce: 'Kwiat paproci - jaka płynie stąd nauka- warto wiedzieć czego szukać ...'
OdpowiedzUsuńLato pozwala opowiadać takie obrazy. Natura pomaga malować takie słowa. Przyroda nuci takie melodie ...
Bardzo lubiłam tę bajkę, chyba dzieci już tego nie czytają w szkole, choć może się mylę. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie :)
UsuńZazdroszczę Gorzkiej tego świerszcza. Do bloku, w którym mieszkam, się nie zbliża. Za wysoko pewnie,
OdpowiedzUsuńza ponuro.
Nie ma to jak bliski kontakt z naturą :)
OdpowiedzUsuń...pamiętam...
OdpowiedzUsuńI pewnie.
OdpowiedzUsuńNiech się Gorzka uśmiecha ,niech nie ubiera, bo lato jest leniwe i nie rozpina guzików, bo palce rozkłada na słońcu
A usta w uśmiechu
Lubię świerszczowe cyt-cyt. Inne kojące odgłosy natury też... W moim mieście tak ich mało. Jedynie wszechobecny huk.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.