Przejdź do głównej zawartości

Jak to zwykle w styczniu, gdy jeszcze cały luty przed nami

"Zima" 
 Jan Brzechwa



Nie­bo błę­kit­nia­ło, nie­bo owdo­wia­ło,
Owdo­wia­ły błę­kit bia­łym śnie­giem spadł,
Co się na­gle sta­ło, że tak bia­ło, bia­ło,
Pod no­ga­mi mymi za­sze­le­ścił świat?

Wło­żę li­sią cza­pę, przy­pnę lisi ogon,
Zmy­lę wszyst­kie śla­dy, zmio­tę śnież­ny kurz,
Pój­dę so­bie dro­gą, pój­dę bez ni­ko­go
I do cie­bie ni­g­dy nie po­wró­cę już. 














A na bagnach dzisiaj było wietrznie. Nad lasem latał żuraw i krzyczał. Wyjątkowo ciepło było, jak na tę porę roku. Gorzka założyła lekkie buty, ale to był zły pomysł, bo szybko przemokły. Po powrocie do domu dokładnie obejrzała swoje ciało i stwierdziła, że na skórze nie został już nawet najmniejszy ślad po letnim słońcu. Nawet na plecach. Jakoś to okropnie szybko poszło w tym roku. Jakby zupełnie lata nie było. Ta blada skóra to najlepszy dowód na to, że Gorzkiej wyczerpał się już cały zapas witamy D, który tak pieczołowicie zbierała przez te trzy może cztery miesiące. Coś poszło nie tak,  bo zwykle jeszcze jakoś to było. Wraz z opalenizną zniknęły i resztki jakiejś nadziei, lepszego samopoczucia, błysk w oczach, a włosy to chyba nawet posiwiały, bo jakieś takie bez wigoru się zrobiły. Najbardziej żal jej jednak tego błysku w oku, bo dobrze się z nim czuła. I uczucia, że może góry przenosić. Tego jej najbardziej  żal. 
A w marketach w metalowych wiadrach tak dużo dzisiaj było kolorowych goździków i tulipanów.

Komentarze

  1. Buty zimowe, ale reszta ubrań lekka. Jest tak ciepło, że wychodzę w dzień w samej kamizeli i w czapce z daszkiem. Doliną ma się na wiosnę w tej chwili.
    Witamina D nie zależy od opalenizny. Wystarczy 15 minut ekspozycji na słońce, no twarz i dekolt, a ciało już ją przetwarza. W słonecznie dni może się nią wykarmiać codziennie bez opalania całego ciała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię słońce i od razu wyłapuję nawet najmniejsze promyki. Szczególnie o tej porze, gdy się przedzierają przez te skołtunione, gołe gałęzie, smakują jak taki bardzo delikatny dotyk.

      Usuń
  2. Piękne zimowe zdjęcia. Nigdy jednak nie odważę się w zimie iść w Tatry. A szkoda bo widoki niesamowite na pewno. Po zimowej wyprawie na Babią Góre kilka lat temu miałam nauczkę na całe życie. Ale mi wtedy dało popalić. Mój ojcoec w każdych warunkach potrafił chodzić w góry.

    Przyjemny wpis Gorzka. Całuje Cię mocno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zimą to trudna wyprawa i czasem lepiej zrezygnować. Ja góry poznawałam wiosną i latem, więc ten zimowy, to był debiut, trochę nie dopracowaliśmy tej wyprawy i znad Morskiego Oka wracaliśmy w zupełnych ciemnościach,ale nie byliśmy sami. Dziękuję i również Cię pozdrawiam :)

      Usuń
  3. To nic, jeszcze miesiąc i znów będziemy wystawiać twarze ku wiosennemu słońcu. A luty lubię za wyraźnie dłuższy dzień (co dodaje energii) i ledwie wyczuwalny zapach wiosny, a może tylko sobie ten zapach wyobrażam... Z mojego komentarza wynika, że już żyje wiosną i to prawda :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj było tak ciepło, że już ptaki zaczęły się odzywać zupełnie jak wiosną, ale popołudniem, gdy już nie było ich słychać, poczułam się, jakby to była późna jesień dopiero. Pewnie dlatego, że tak naprawdę w moich rejonach zimy nie było na razie w ogóle. I pewnie już nie będzie. Drzewa już w najlepsze wypuszczają pąki. Tak, ja też już żyję wiosną.

      Usuń
  4. Przepiękne zimowe zdjęcia. U mnie w tym roki ani grama śniegu nie było :/
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też, dlatego ta wyprawa w krainę śniegu. Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Wybrałaś góry :)) Dobry wybór, śnieg zobaczyłaś i piękne widoki. I zmęczyłaś się, a to dobry prognostyk, jak zmęczenie fizyczne dopada człowieka, bo czuje, że żyje. Nie martw się witaminą d. Już niedługo. I włosy odżyją i pojawią się jaśniejsze miejsca na ciele, te nieopalone wywołując w nas wieczne zdziwienie, jak można być takim bladym. Tak sobie myślę, że wydłuży się dzień lada moment i pojawi się ten nikły zapach. Ni to butwiejących liści, ni to ziemi, ni to trawy. I ptaki będą śpiewały rano jakoś inaczej. A na razie syćmy się jeszcze ciepłem naszych domów. I wyprawami z cudownymi zdjęciami. Naprawdę, piękną galerię wstawiłaś. Masz kobieto "oko". A Gorzka niech się nie martwi, bo też doczłapie do tego magicznego punktu w czasie. Nawet, jeśli buty mokre i kichanie w chusteczkę :)) Pozdrawiam Was bardzo, bardzo serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długo się zastanawiałam morze czy góry, ale ponieważ w górach byłam bardzo dawno temu i już prawie zapomniałam jak to jest, to wybór był taki a nie inny. Tam mnie dopadła natomiast straszna jakaś nostalgia, bo miałam wrażenie, że te góry patrzą na mnie ze strasznym wyrzutem i niemal krzyczą: "Gdzie ty byłaś tyle czasu!" Wstyd się przyznać, ale aż się popłakałam, że ja tyle lat zmarnowałam, że zupełnie o nich zapomniałam, a one kiedyś skradły mi przecież serce. Teraz zastanawiam się, czy ja to mogę jeszcze nadrobić, czy na pewne sprawy jest już zupełnie za późno. I nic nie mogę na to poradzić, że ilekroć zamknę oczy, to widzę siebie, ale jednak nad morzem. Z gór więc przyjechałam jeszcze bardziej zdołowana niż pojechałam i ze straszną świadomością, jak to życie przecieka mi przez palce. Nasyciłam jednak oczy i płuca, a wracając znad Morskiego Oka po ciemku, poczułam jednak, że patrzą na mnie nie z wyrzutem, ale lekkim przymrużeniem oka ;) Mam nadzieję, że jednak jeszcze wiele przede mną. Pozdrawiam Cię również bardzo serdecznie :)))

      Usuń
  6. A u mnie przez chwilę była zima. Potem zawitało błoto i trzeba było chodzić w kaloszach.
    Ośnieżone góry piękne się prezentują na Twoich zdjęciach, lecz ja w rzeczywistości wolę wszystko
    w barwach wiosny i lata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety u mnie ani grama śniegu. Natomiast deszcz zrobił fajne błotko. Mam zamiar ujrzeć w tym roku te góry jeszcze w takiej szacie, o której piszesz, bo przecież również są piękne.

      Usuń
  7. Z wielką przyjemnością oglądałam zdjęcia które zamieściłaś o zimie... Piękno. Zawsze gdy idę w góry zimą to zawsze nogi są przemoczone nie wiem czy to 'wina' tego że często chodzimy poza szlakiem czy buty za słabe czy jednak nie ma na to rady ;) Wspaniale potem suszý się nogi przy kominku w drewnianej starej górskiej chałupie... wspaniale.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dziwo stopy miałam suche, choć stare buty, ale moje dziecko już nie. Mimo wszystko chyba się nie zniechęciło :)

      Usuń
  8. Tak, tęsknimy za zimą tej zimy... Więc z nostalgią patrzymy na Twoje śnieżne, piękne kadry. Nie ma , trudno!
    Dlatego też tęsknimy za słońcem i opalenizną. Taką zdrową miałam ubiegłego lata. Pocieszam się, że jeszcze około 10 tygodni... I może już wtedy zaświeci wyżej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę ten rok jest jakiś inny, albo mnie coś się stało, bo zawsze o tej porze jeszcze miałam lekką opaleniznę, a teraz już nic i jakoś strasznie marznę.

      Usuń
  9. Tęsknie za taką zimową scenerią.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Co nocami puka w szyby

Dom był mały, ale i tak za dużo było w nim szaf, drzwi, łóżek, pod którymi nie wiadomo co się czai, dziwnych i ciemnych zakamarków, a przede wszystkim okien. I siłą rzeczy trzeba było zasypiać z głową schowaną pod kołdrą, żeby czasem nie usłyszeć jakiegoś dziwnego i trudnego do zidentyfikowania dźwięku, albo co gorsza, nocnego pukania w szybę. Szczególnie wtedy, gdy w wieku czterech czy pięciu lat trzeba było zasypiać całkiem samotnie. Właściwie nie ma się co dziwić babci i prababci, które chciały mieć w końcu święty spokój od marudzącego i płaczącego za rodzicami dziecka, więc gdy zakopało się w kołdry i nie było już go widać i słychać, to można było w końcu odetchnąć z ulgą i iść do siebie. Dziecko miało coraz mniejsze oczy, ale spać nie chciało, mało tego, jeszcze marudziło, pochlipywało i ciągnęło co rusz za fartuch, a jeszcze do tego nie chciało jeść mleka. Co tu z takim bachorem zrobić? Najlepiej postraszyć. Dlatego też, gdy już w ogóle nie chciało się uspokoić, a dorośli nie mog

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha do ucha 

Einmal ist keinmal

Z całą pewnością coś, co wydarzyło się dawno przed laty, tak owiło się w mgłę, że nawet wraz z lekkim podmuchem wiatru po prostu znikło, rozpłynęło się w powietrzu, a w pamięci nie pozostała nawet luka, którą można by jakoś wypełnić. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że to samo powtórzyło się jeszcze później raz, a potem jeszcze raz i znów. I tak do skutku, albo bez końca. Tym samym ta dziwna i uporczywa powtarzalność sprawiła, że coś odległego odżyło i sprawiło, że zaczęło istnieć, żyć swoim własnym życiem. Powtarzalność sprawiła, że być może wydymane, mgliste wspomnienia stały się realne, dotykalne, słyszalne i nabrały smaku oraz zapachu. Całkiem przyjemne to doświadczenie, które sprawiło, że ktoś poczuł się umiejscowiony, tożsamy z życiem i sobą samym. To znaczy, że żyje, że istnieje, a życie o nim nie zapomniało, czy zwyczajnie się o niego upomniało. I tak powinno być, nawet jeśli to czasami trudne i męczące. Co roku niezmiennie przychodzi jesień i przychodzi listopad, w