Niebywałe rzeczy dzieją się na bagnach u Gorzkiej. W miejscach, w których niezwykle rzadko zdarzało jej się co najwyżej spotkać jakiegoś dobrze znanego tubylca, pojawili się ludzie. Przechadzają się jak po parku albo plaży. A to przecież bagna. Wczoraj ze strasznym krzykiem wzbiły się w powietrze dwa szare żurawie, stado jeleni narobiło takiego rabanu, że Gorzka myślała, że chyba nie przeżyje, a para łabędzi, a właściwie tylko ten wielki samiec, najpierw straszył ją machając skrzydłami i wydając nerwowe dźwięki, aż w końcu z sykiem ruszył ku niej. Coś bardzo ważnego musiało się między nimi wydarzyć, albo dopiero miało to nastąpić, że ją tak bezczelnie przegoniły.Wynoś się i tyle.
Wynoś się ostatnio ludzie lubią sobie mówić częściej. Nie ma życzliwości, pomocy, ofiarności. Nikt nie chce z siebie robić ofiary, każdy chce przeżyć. Seniorzy z jazgotem i nerwowym tupaniem złowrogo patrzą na kogoś potencjalnie młodszego, kto szwenda się niepotrzebnie w ich godzinach. Policja zaczęła jeździć po lasach, a msze odprawia się na facebooku. Do tego doszedł stale rosnący pomarańczowy księżyc, który wściekle wdziera się przez okno w korytarzu rzucając upiorny blask na ścianę i podłogę. A przecież za parę dni nastąpi coś niezwykłego, wszystkie znaki na niebie i ziemi to zwiastują. I choćbyśmy wmawiali sobie, że tak nie jest, to i tak wiemy, że to nastąpi. Gorzka zaczęła mieć problemy ze snem, co jej się raczej nie zdarzało. Może się wcale nie kłaść spać. Oczy wciąż szeroko otwarte, ręce, nogi, wszystko w pogotowiu, żeby czasem czegoś nie przegapić. Jakby jakaś inwazja Obcych miała nastąpić, albo Bóg wie co. Trzeba być gotowym na każdą ewentualność.
A drzewa obserwują. Ogromne oczyska spoglądają na nią z drzew, gdzie obróci głowę tam wszędobylskie spojrzenie, ona też z niedowierzaniem patrzy na rachunki i torbę z zakupami, w której prawie nic nie ma. Dziwnie się smaruje dłonie w rękawiczkach tym kleistym specyfikiem, który tak szybko wysycha, to też dziwne. Okrutnie dobijający jest ten brak ruchu, w końcu zacznie chyba meble przestawiać w pokoju. Psy patrzą na nią z wyrzutem, że to niby ma być spacer. Jest zimno i sucho. Jest okropnie.
Wyszła dzisiaj do ogródka. Wzruszyła grabiami niedawno skopaną, świeżą ziemię, wyznaczyła rajki i zabrała się za sianie marchewki, pietruszki i cebulki. Każde ziarenko dokładnie przykryła ciepłą ziemią. A teraz patrzy na ten wszędobylski na niebie i nie może oprzeć się wrażeniu, że tam w ziemi coś zaczęło się ruszać, puchnąć i powoli kiełkować. Tam jest nowe życie i tylko czeka na znak.
Też to czujesz w powietrzu. I nie jest to zaraza choć dalekie od wiosennego zdenerwowania. Dziwny ten świat nasz. Niby taki, który znamy, bo nazwany i oswojony, a jednak obcy, bo i obce się wdziera. Ani na to nazwy, ani imienia tylko zdziwienie i próba przystosowania. Zauważyłaś, jak ludziom szybko przychodzi oswajanie się? Chociaż do zamknięcia Polacy mają stosunek wybitnie filozoficzny - każdy jest najmądrzejszy. Widziałem to wczoraj, kiedy jechałem w poszukiwaniu lekarstw (bo i z tym jest problem). Rodzinka w kaskach (co mnie nieodmiennie śmieszy), w strojach wielkich sportowców i na rowerach ciągną w stronę lasu. Zezłościłem się bardzo. Martwi mnie ten księżyc, o którym piszesz. Hmm... Dawniej odczytywano to, jako znaki, które przyroda daje człowiekowi. Oczy drzew wyszły Ci na zdjęciach kapitalnie. Świetny pomysł! I w ogóle, wpis bardzo, bardzo. Wpadł we mnie, jak kamień w wodę i poruszył fale na powierzchni. Moje ciche ZEN zostało naruszone, za co jestem Ci wdzięczny :)) Dobra robota. Zdrowia dla Ciebie :)))
OdpowiedzUsuńPS. Psy mnie rozczuliły :)))
Może nie każdy tak to odczuwa, ale część ludzi na pewno próbuje to oswajać. To jest dla większości zupełnie nowa sytuacja. Tak sobie myślę o swojej prababci, która została sierotą w wieku pięciu lat, przeżyła pierwszą wojnę światową i drugą, potem śmierć męża i swojego dziecka i tak sobie myślę, czy my czasem trochę nie przesadzamy. Jeszcze chwila i nastąpi większe rozprzężenie, ludzie nie usiedzą w domach i dopiero wtedy się zacznie. Już teraz w miejscach, gdzie było pusto, spotykam zupełnie obcych ludzi, a przed sklepami są kolejki na kilkadziesiąt metrów.
UsuńTen księżyc w zeszłym roku też taki był, w ogóle on często bywa taki przed Wielkanocą, więc niepotrzebnie się wkręcamy, nawet poczytałam sobie naukowe wyjaśnienia tego zjawiska, nauka póki co jeszcze do mnie przemawia, ale nic nie dzieje się bez przyczyny i na to też ma nauka dowody. A oczy, no właśnie, chodzę kilka dni temu i widzę tu oko, tam oko, a wcześniej ich nie widziałam, raczej nie pojawiły się nagle. A wpis miał być zupełnie o czymś innym, ale stwierdziłam, że nie będę na razie straszyć, może poczekam na spokojniejsze czasy. Mówisz, że wpis wpadł w Ciebie - też tak czasem mam, cieszę się bardzo i również zdrowia dla Ciebie :))) PS. Mnie też rozczulają :))))
Ależ te oczyska patrzą...
OdpowiedzUsuńP.S. Ja jeszcze nic nie posiałam. Żachnęłam się ciut, że może coś przegapiłam, że może to już czas. Bo ja tylko nasiona zakupiłam i leżą w kartoniku... I czekam z siewem na ciepłe dni. Bye!
A ja z nadmiaru czasu posiałam, wypieliłam, jeszcze nigdy nie miałam takiego porządku w ogródku ;)
UsuńNiech Gorzka trochę wychodzi na świeże powietrze. Nie można tak siedzieć tylko w czterech ścianach i patrzeć na świat przez okno, zwłaszcza, gdy ma się psa, a pies potrzebuje spaceru. My zresztą też. Bez niego zdziczejemy zupełnie. Ja w każdym razie wychodzę. Wdycham wiosnę i od razu myśli moje stają się spokojniejsze. Zakaz wchodzenia do lasu jest kretyński i podpisałam w związku z tym stosowną petycję. Las, natura potrzebna każdemu do normalnego życia. Ale co ja będę Gorzkiej tłumaczyć. Gorzka ma swój rozum i niech sama pomyśli, jak się czuje, gdy pochodzi po polu, a jak w zamkniętym domu. I kiedy snów więcej w ograniczonej przestrzeni czy w otwartej?
OdpowiedzUsuńA powietrze ma teraz o tej porze cudowny, nieziemski zapach, za miesiąc już tak nie będzie, przegapimy tę wiosnę jak żadną do tej pory.
Usuńblizny po stratach, ale w obiektywie faktycznie jak oczy. I dobrze. niech patrzą i pilnują, kto im krzywdę robi.
OdpowiedzUsuńNie poskarżą się, co najwyżej zapłaczą nad swoim losem.
UsuńNiezwykle prawdziwy tekst Gorzka... odrobinę niepokojący. Lubię te twoje przenośne. Jak zwykle Jesteś bezbłędnie. Czekam na koniec epidemi z utęsknieniem. Brakuje mi lasu gór. Moje spacery ograniczają się do sklepu i apteki. Nawet psa nie mam. Szkoda.
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia Gorzka.
Mam dwa psy i patrzą na mnie tak samo jak i przed epidemią, tylko co ja mam im powiedzieć? Może trzeba pomyśleć o psie ;) Dla Ciebie również dużo zdrowia.
UsuńStaram się myśleć pozytywnie - nie wierzę że będzie gorzej , musi być coraz lepiej
OdpowiedzUsuńI tego trzeba się trzymać, zamartwianie się niczego nie zmieni.
UsuńLubię księżyc. Fascynuje mnie jego magiczna siła przyciągania i tajemniczość.
OdpowiedzUsuńStary podglądacz - też go lubię :)
UsuńSwoimi oczami ciekawe oczy drzew wypatrzyłaś. Brawo dla Ciebie.
OdpowiedzUsuńJak już je odkryłam, to teraz widzę je wszędzie, zmieniło mi się postrzeganie drzew :)
UsuńPiękny tekst i idealnie dobrane zdjęcia :-) Czuję się prawie jak zwykle, gdyż udaje mi się nie zauważać wielu rzeczy. Mieszkając w małej wiosce, i to w dodatku takiej z rozrzuconymi domami, jest to możliwe. Tylko brak odwiedzin trochę przypomina, że wciąż nie jest normalnie. I wyjazdy do miasta na zakupy. Ale można starać się nie zauważać... Tak jest mi lepiej. A od jutra ruszam z pracami w ogrodzie :-)
OdpowiedzUsuńNa mnie czeka teraz sianie kwiatów, choć muszę przyznać, że jakoś słabo rosną. Wyjazdy teraz na zakupy do miasta to prawdziwa wyprawa.
UsuńWiesz, zazdroszczę Ci tego bagna, ogródka - w około mnie sam beton. Choć dziwnie, bo i na betonie kwiaty rosną i drzewa kwitną. A księżyc dalej tajemnicą i nie wiadomą tym co będzie jutro. Uściski zostawiam :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że na tym betonie wyrasta jeszcze dużo innych nie mniej ciekawych zjawisk :)
Usuńdrzewa mają oczy...uszy, i usta... przez które-gdy człowiek nauczy się słuchać- wydobywa się pieśń natury i prawdy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA nosy? Nosy też mają niektóre ;)
OdpowiedzUsuńa mają i ręce którymi mogą nas przytulić... ;) i pamięć też mają dobrą, natura pamięta...
OdpowiedzUsuń