Przejdź do głównej zawartości

Kap, kap

 "Deszcz"

K.I. Gałczyński 

Mó­wi­łam to­bie już pięć­dzie­siąt kil­ka razy,
że­byś już po­szedł so­bie, prze­cież pada deszcz,
to prze­cie śmiesz­ne ta­kie stać tak twarz przy twa­rzy,
to jest na­praw­dę nie­sły­cha­nie śmiesz­na rzecz;

żeby tak w oczy pa­trzeć: kto to wi­dział?
żeby pod desz­czem taki nie­my film bez słów,
żeby tak rękę w ręku trzy­mać: kto to sły­szał?
a prze­cież ju­tro tu­taj się spo­tka­my znów -

i tak się trud­no roz­stać,
i tak się trud­no roz­stać,
no, na­wet je­śli tro­chę pada, to niech pada -

i tak się trud­no roz­stać,
i tak się trud­no roz­stać,
nas chy­ba tu­taj za­cza­ro­wać mu­siał deszcz.






















Komentarze

  1. Kocham deszcz, wiesz? https://www.youtube.com/watch?v=tp5rABYRWUc

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow - fantastyczne zdjęcia. A wiersz - prawie z baśni zwanej miłością. Przypomniał mi się ten utwór w muzycznym wydaniu :) Samych dobroci i pięknej Wiosny :)
    https://youtu.be/XYGJmFHtFh4

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie przypomniałam, że prawie robi bardzo dużą różnicę ;) Nie wiedziałam, że jest muzyczny wariant tego wiersza, ale i rzeczywiście miłośny dość jest, a mnie chodziło o bardzo trudne rozstanie, ale niech będzie miłość. Tego samego życzę, może piękna wiosna już tuż tuż :)

      Usuń
  3. Ja deszczu mam już dosyć. Lubię słońce i długie spacery. W czasie deszczu to już nie to.
    To dla miłośników mokrych ubrań, kaloszy i parasoli. Pogodzie chmurnej mówię do widzenia, idź sobie wreszcie, gdzie pieprz rośnie, żeby mu się dobrze rosło, ja ciebie nie
    potrzebuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Deszcz to pół biedy, najgorsze jest zimno. Ja dzisiaj tak przemarzłam, że w żaden sposób nie mogę się ogrzać. To dla mnie gorsze od deszczu. Ale pogodzie pochmurnej też mówię do widzenia. Zdecydowanie wiosna w tym roku okropna.

      Usuń
  4. Ach, przypomniałaś zaczarowanego Gałczyńskiego w dorożce...
    Piękne zdjęcia Ci wyszły. Te fale dyferencjału jak z rtęci. Cudowne :))
    A deszczowy las i bagna mają swój urok. I dobrze, niech mają. Dobrze, ze umiemy patrzyć na świat nie tylko przez pryzmat ładnej pogody i słońca, ale deszcz, to swoiste nastroje. Pamiętasz ze szkoły Wiersz Leopolda Staffa "Deszcz jesienny"? Ma to swoją barwę, urok i muzyczność.
    A rozstania...
    każde jest nieprzyjemne. Nawet na "tę trochę", a deszcz to potrafi pięknie podkreślić. Nie wiem, czy znasz trochę rosyjskiego kina. Niezawodny znak, ze mamy z nim do czynienia, to stacja kolejowa, deszcz i bohater lub bohaterka i pożegnanie. Murowany motyw :))
    Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepadam za poezją, ale Gałczyńskiego lubię, nawet bardzo. Zawsze jak mi coś wpadnie w ucho, to potem okazuje się zazwyczaj, że to właśnie on. Te krople to jedyne co udało mi się zrobić w te ponure pogody. Jakoś też tak idealnie wpisały się w mój nastrój. Chciałabym o takim rozstaniu myśleć, jak piszesz Ty. Niestety czeka mnie rozstanie raczej już na zawsze, a że mój blog ma charakter terapeutyczny, to jakoś tam staram się oswoić sytuację.
      Wiem, o czym piszesz, te rozstania na peronach w deszczu, choć na rosyjskim kinie nie znam się właściwie wcale, ale najpewniej coś mi musiało utkwić w pamięci z dawnych lat. Natomiast przypomniałeś mi film węgierski pt. "Kontrolerzy" i właśnie dzisiaj go sobie obejrzę. Cała akcja dzieje się w budapesztańskim sławnym metrze. Nie wiem dlaczego, ale to jeden z filmów, do których mam jakiś dziwny sentyment. Również pozdrawiam Cię bardzo serdecznie :)))

      Usuń
  5. Witam serdecznie ♡
    Lubię deszcz, naprawdę lubię deszcz ale słońce ma swoje uroki i miło by było gdyby i słoneczka było więcej :) Cudowne zdjęcia!
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny wiersz. Bardzo lubię słuchać deszczu...

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubie deszcz w gorach czy na lace i zapach powietrza po ulewie i zapach mokrej trawy tez.
    Wspanialy wiersz a zdjecia jeszcze wspanialsze.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha ...

Czym babcie straszyły dzieci

W wielkim starym lesie, w którym co drugie drzewo jest niebezpieczne i podgląda każdego nieświadomego niczego przechodnia, wydarzyła się historia, która jednym może wydawać się nieprawdziwa, a inni powiedzą, że to szczera prawda. Tak naprawdę to nie jest istotne, do której grupy się zaliczasz, historia i tak pozostanie historią i kiedyś umrze wraz z ostatnią osobą, która o niej usłyszała.  Dzieci często bawiły się lesie. Choćby z tego względu, że nikt z dorosłych nie widział i nie słyszał, czym tak naprawdę się zajmują. Tym samym w lesie czuły się dość swobodnie nie tylko w słowach, ale i zachowaniach. Lubiły las również dlatego, że w lesie czasami bywało strasznie. Oczywiście nie aż tak bardzo. Tak odrobinę, żeby po każdym powrocie do domu czuły jeszcze dreszczyk emocji w postaci ściskania w żołądku i lekkich ciarkach na plecach, które i tak szybko mijały wraz z ciepłą kolacją i słodką herbatą przy rodzinnym stole. Płomienie huczały pod fajerkami, z telewizora sączyła się bajka o ...

Na co komu droga

         Motyw drogi to jeden z najbardziej skazanych na sukces tematów. Czy to będzie książka, film, muzyka,  czy może wystawa fotografii w lokalnej galerii pewne jest, że przyciągnie dość sporą rzeszę odbiorców. Co ma w sobie ten kawałek asfaltowej, betonowej lub ze zwykłego piachu , żużlu i kamienia utoczonej mniej lub bardziej prostej nawierzchni? Czasem wznoszącej się lub opadającej, z mniejszymi lub większymi dziurami najczęściej prostokątnej, długiej, bo zwykle bez końca, płaszczyzny? Dlaczego ta prosta wyrysowana ludzkimi potrzebami tak wszystkich niepokoi, ale i zachwyca? Ona jest przecież z nami od wieków. Powinna się nam już znudzić. Wszystko wskazuje jednak na to, że jest nam po prostu potrzebna do życia. Cóż jest piękniejszego od mglistego punkciku na końcu równej jak stół autostrady, od zwykłej ekspresówki obsadzonej po bokach drzewami, od lipowej alei prowadzącej nie wiadomo gdzie, od leśnej, piaszczystej drogi, która nigdy ...