Przejdź do głównej zawartości

W międzyczasie

Mrs. Gorzka tylko zdążyła zauważyć, że przekwitły tulipany, które w zeszłym roku jesienią posadziła i miały być biało-czerwone, a okazały się same różowo-czerwone. No głupie i tyle. I pojawiło się mnóstwo kwitnącego zielska. Coś się jeszcze musiało wydarzyć w międzyczasie, to pewne, ale ona już nie pamięta co, no może tylko to Piekło pod Niekłaniem, bo tam wyjątkowo ładnie było, choć pogoda nie dopisywała. I tak to w Kieleckiem jak nie czarownice, Łyse Góry to czarcie skały, a ile tam ludzi! 

A poręcz przy schodach, choć się od dawna chwiała, to latami nic się z nią nie wydarzyło i nikt się nigdy nie wywrócił, choć wspierał się na niej nawet kilkanaście razy dziennie. Tak samo w stanie nienaruszonym pozostał kołek w drewnianym wieszaku, za który można było złapać i przytrzymać się, gdy trzeba było zdjąć buty. Stare schody natomiast, w których jak tylko zaczynał się wieczór, zaczynały śpiewać korniki, Gorzka wymieniła na nowe i nic już w nich teraz nie gra. I cisza się taka zrobiła, że nocami słychać kapanie. Z nocy na noc jednak staje się coraz cichsze, a być może to właśnie ta noc okaże się zupełnie inną, bo zupełnie już wolną od kapania. 

 


Nie udało się przesłać pliku „DSC_0460.JPG”.











 

 

 

 

 



 
 



Komentarze

  1. Czyli dzieje się niesamowicie dużo! W mikroświecie, w makro, w emocjach, w sentymentach, w codzienności i dniach świątecznych. Blisko, bliżej i dalej... Tu i tam... Pod i nad... i obok...
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blisko nas... tóż obok i blisko tylko trzeba otworzyć oczy ;)

      Usuń
  2. Piękne miejsce, a jakie fotogeniczne... *_*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mrs. Gorzka wydaje się trochę roztargniona, jeśli nie zauważyła tulipanów.
    Może wolałaby uspakajającą biel zimy niż zieleń wiosny? Może wiosną
    za dużo się dla niej dzieje i już się zmęczyła? W takim razie dobrego odpoczynku
    życzę i czasu na odpoczynek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z niczego potrafisz zrobić coś. Zwyczajność zamienić na opowieść pełną dynamizmu. Trochę zazdroszczę ale i podziwiam i zawsze czekam na kolejny wpis. I się zastanawiam ? Gdzie tym razem powędruje Mrs. Gorzka. Tym razem na klatkę schodową i do ogródka. Całkiem ekscytujące miejsca, a zdjęcia super. No i sama przygoda kwiatowa też intrygująca :) Cudownego czasu i ciekawych przygód :) 🧡

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię międzyczas, bo to tak naprawdę chwila na złapanie oddechu. Masz rację, że czas jakoś okropnie przyspieszył i wiele rzeczy się przegapiło. Celowo pisze "się", bo przecież my nic nie przegapiliśmy. Brak nam było tylko czasu na dokładniejsze zastanowienie się nad pewnymi rzeczami w ich właściwym czasie.
    No cóż, wszystko się zmienia. I schody i kołek i poręcz... Było dobre, ale czas zrobił swoje. I choć żal i tego stukotu kornika i pewnych gestów znanych i spodziewanych, to ich czas minął. jest nowe, które za jakiś czas nowe nie będzie. Wtopi się w tło i będzie żyć swoim życiem.
    A ja to zły jestem na Gorzką okrutnie. Bo zdjęcia bardzo klimatyczne, ale ciemnooo!!! Gorzka, rozjaśnij trochę, bo szkoda kadrów. Masz to coś w oku, które wyłapuje dobre kadry, więc MUSISZ trochę obrobić, nie ma siły!! Ja wiem, czas jest naszym wrogiem, ale aż żal. Żartuję oczywiście i nie bierz tego, jako przyganę :)))
    Oddechu, spokoju i uśmiechu. No i światła dla Ciebie - macham z nie tak daleka :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to też zauważyłam, że strasznie się ciemno zrobiło u mnie na tych zdjęciach. Nie wiem, dlaczego tak jest. No popracuję na tym :))

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha ...

Co nocami puka w szyby

Dom był mały, ale i tak za dużo było w nim szaf, drzwi, łóżek, pod którymi nie wiadomo co się czai, dziwnych i ciemnych zakamarków, a przede wszystkim okien. I siłą rzeczy trzeba było zasypiać z głową schowaną pod kołdrą, żeby czasem nie usłyszeć jakiegoś dziwnego i trudnego do zidentyfikowania dźwięku, albo co gorsza, nocnego pukania w szybę. Szczególnie wtedy, gdy w wieku czterech czy pięciu lat trzeba było zasypiać całkiem samotnie. Właściwie nie ma się co dziwić babci i prababci, które chciały mieć w końcu święty spokój od marudzącego i płaczącego za rodzicami dziecka, więc gdy zakopało się w kołdry i nie było już go widać i słychać, to można było w końcu odetchnąć z ulgą i iść do siebie. Dziecko miało coraz mniejsze oczy, ale spać nie chciało, mało tego, jeszcze marudziło, pochlipywało i ciągnęło co rusz za fartuch, a jeszcze do tego nie chciało jeść mleka. Co tu z takim bachorem zrobić? Najlepiej postraszyć. Dlatego też, gdy już w ogóle nie chciało się uspokoić, a dorośli nie mog...

W chowanego

Zabawa w chowanego była zawsze najlepsza. Na babcinym podwórku było pełno szop, komórek, strychów, była i piwnica, i najróżniejsze naprawdę niezwykłe zakamarki, w których łatwo było się ukryć, ale potem wychodził z nich człowiek z toną pajęczyn na głowie, umorusaną buzią i rękoma, o ubraniu nawet nie wspominając. Taka zabawa była jednak najlepsza. Nieważne były pasy na goły tyłek, zapominało się o nich szybko, ale nigdy nie zapominało się podniecającego uczucia, które aż wierciło w brzuchu, gdy ktoś przechodził koło twojej kryjówki i nie potrafił cię znaleźć. Albo uczucie, gdy myślisz, że nikt cię nie widzi, a nagle czujesz czyjś dotyk na swoich plecach. A potem złość, ale i szczery śmiech. A najprzyjemniej było, gdy w zabawie brały udział właśnie te, a nie inne osoby.   Zabawa w chowanego trwa nadal. Kto się da odnaleźć, kto uchyli rąbka tajemnicy? Jak zabawa w butelkę - na kogo wypadnie - ten zdradza szczegół ze swojego życia, o którym oczywiście nikt nie wie. Chowamy się...