Przejdź do głównej zawartości

Miasta strachu

Wsi spokojna, wsi wesoła, wsi straszna... - nie o wsi jednak będzie, a o strasznym mieście.

Jeśli ktoś myśli, że opowieści o zapadłych dołach, sprowadzających na manowce leśnych ścieżkach, miejscach, gdzie nogi robią się ciężkie jak kamienie, a po plecach spływa zimny pot, czy wreszcie błąkających się korowodach zakapturzonych postaci, które znikają pod wpływem dotyku, dotyczą tylko środowiska wiejskiego, ten jest w wielkim błędzie. Takie opowieści, a nawet jeszcze gorsze, krążą w również w mniej i bardziej nowoczesnych miejskich klimatach. Mało tego, tam gdzie wszystko wydaje się bardziej realistyczne i przewidywalne, takie niewytłumaczalne historie wywołują jeszcze większy strach i emocje. Tak było w domu babci, która mieszkała na samym dole trzypiętrowego budynku i mimo że góra nie była zamieszkana, to i tak wciąż nocami było słychać, jak ktoś sobie przemierza te puste pokoje tam i z powrotem zawsze o tej samej godzinie, a w końcu otwiera drzwi i schodami wychodzi na zewnątrz tylko po to, aby następnego znów w nocy poprzestawiać meble. Razem z babcią mieli wspólne wejście, ale jakoś nigdy nie mieli się okazji za dnia spotkać się w cztery oczy. 

W miastach jest zdecydowanie więcej nawiedzonych domów i mieszkań. Pewien pan, który wynajmował nieduże mieszkanie na piętrze, co noc musiał zmierzyć się z niewidzialną postacią, która prawie co noc chodziła po małym pokoju, przestawiała krzesła, otwierała szafę i półki, a w końcu siadała naprzeciw jego łóżka i do świtu się w niego wpatrywała. Wynajmujący dopiero jak przycisnął właściciela, to dowiedział się o poprzednim lokatorze, który popełnił tam samobójstwo. Ostatecznie budynek rozebrano, bo nikt nie chciał się tam wprowadzić, a nawet jak się ktoś znalazł, to i tak po kilku tygodniach uciekał. 

Mieszkańcy miast nie są też zupełnie wolni od zabobonów i przesądów - wystarczy popatrzeć na babcie, a nawet i mamy, które przywiązują czerwone wstążeczki do wózków z niemowlętami - czyżby podyktowane to było nowymi modowymi trendami? Gdzie można najwięcej nasłuchać się opowieści o duchach w mieście - w starych szpitalach, internatach, szkołach i dużych zakładach pracy, gdzie zawsze się jakaś ofiara znalazła. Nie można również zapomnieć o kościołach, pałacach i oczywiście zamkach - tam wszędzie błąkają się jak nie białe damy, to czarne psy, zakapturzone postacie i upiorni jeźdźcy na koniach. Kino grozy aż roi się od filmów, które opowiadają historię miast, które w całości zamieszkują duchy, upiory czy wampiry, do których trafiają przypadkowi podróżujący. Jeśli komuś trafia się świetna nieruchomość w wyjątkowo okazyjnej cenie - niech nie myśli, że po prostu ma szczęście - najpewniej zamieszkuje ją duch, albo nawet kilka, jak jeden dom w okolicach Częstochowy, który od lat nie może znaleźć właściciela, choć oglądających nie brakuje. Całkiem niedawno już miał się sprzedać, ale życzliwi sąsiedzi donieśli, że lepiej poszukać gdzie indziej... 

 





























 


Komentarze

  1. Cudne. Umiesz niesamowicie budować nastrój. Zdjęcia nie ustępują tekstowi w nastroju :) Na to wychodzi, że wszędzie coś straszy. Czy to po lasach, po polach, miastach i wsiach jak piszesz. Lubimy się straszyć, na to wygląda. Lubimy żyć na adrenalinie, choć ja nie za bardzo. Wolę piękną sielankę w życiu, choć już nie koniecznie w sztuce. Tu wskazana dramaturgia :)) Jak pięknie piszesz teksty. Zwyczajnie i niezwyczajnie. Pięknej niedzieli i pięknej jesieni. Uściski zostawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak od dzieciństwa przesiąkłam tymi strachami i to nie tylko w domu. Najwidoczniej kiedyś takie opowieści to była świetna rozrywka - rekompensowała telewizję, książki i prasę, a że ja z tych czasów, kiedy jeszcze media nie były wszechobecne, szczególnie telewizja i Internet, to i gdzieś to pozostało - ot taki sentyment. Dziękuję za miłe słowa i również życzę udanej niedzieli i wyjątkowej jesieni :))

      Usuń
  2. Piramida z oczami ze zbieżnym zezem. :D
    Kurka wodna, popodpisuj gdzie to wszystko jest. :P Rozpoznałam chyba dwa zamki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy. Masz ściągawkę: zdjęcie nr 1 - Inowłódz, nr 2 i 3 Niemodlin, nr 4 Pieskowa Skała, nr 5 Rabsztyn, 6 i 7 Rożnów, nr 8,9 - Pałac w Pilicy, nr 10 - Bydlin, 11, 12, 13 - Zamek Pilcza w Smoleniu i okolice, nr 14 - Bobolice, nr 15 - Rawa Mazowiecka, nr 16 - Ujazd Krzyżtopór, nr 17 - Moszna, nr 18 - Morsko, nr 19 Żarki koło Częstochowy, nr 20 - ławeczka w Morsko przy zamku, nr 21, 22 - Nieborów, nr 23, 24, 25 - Arkadia koło Nieborowa, nr 26, 27 - Nieborów, nr 28 - Pszczyna. :)

      Usuń
  3. Ciekawe. Jakby ktoś zebrał te wszystkie opowieści, wyszłaby całkiem gruba książka.
    Czy lokatorzy nigdy nie próbują odesłać zaginionego ducha do innego świata, tam,
    gdzie wreszcie zaznałby spokoju?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie próbują. W Internecie aż roi się od takich historii, ale z jakim skutkiem? I czy duchy rzeczywiście muszą i chcą zaznać spokoju? Jedne jest pewne - to by nawet nie jedna gruba książka, ale i cała trylogia wyszła, a może i więcej.

      Usuń
  4. Bardzo interesujący wpis, w którym niestety brakuje mi zakończenia czy puenty 🤔🤨

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A masz rację, ale to taki zabieg celowy, nie wszystko zawsze musi mieć pointę i przyznam się bez bicia, że tekst powstał kilka miesięcy temu i tak sobie wisiał niedokończony, aż do teraz. Stwierdziłam, że nie potrzebuje zakończenia, że tak jest dobrze. No i mnie przydybałeś, ale to znaczy, że dokładnie się wczytałeś. Po głowie chodzi mi ta tematyka, ale muszę się lepiej przygotować, porozmawiać z kilkoma osobami i dopełnić odpowiednimi zdjęciami. Ale to w przyszłości. Dziękuję za odwiedziny i wnikliwe czytanie. Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Należę do ludzi, którzy czytają i słuchają uważnie pod warunkiem, że jest to odpowiednio podane. Za to że czytałem wnikliwie twój tekst możesz podziękować sama sobie, ponieważ to oznacza, że potrafisz przyciągnąć uwagę 🙂

      Usuń
  5. Klimat twoich opowiadan zawsze dziala mi na wyobraznie, wywoluje dreszcze na calym ciele. Lubimy sie straszyc od dawnych czasow :) Zaraz mi przychodza na mysl Dziady Mickiewicza, cz. III na cmentarzu. Zdjecia zamkow takze mi sie podobaja. Juz dawno nie bylam w Pieskowej Skale.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Co nocami puka w szyby

Dom był mały, ale i tak za dużo było w nim szaf, drzwi, łóżek, pod którymi nie wiadomo co się czai, dziwnych i ciemnych zakamarków, a przede wszystkim okien. I siłą rzeczy trzeba było zasypiać z głową schowaną pod kołdrą, żeby czasem nie usłyszeć jakiegoś dziwnego i trudnego do zidentyfikowania dźwięku, albo co gorsza, nocnego pukania w szybę. Szczególnie wtedy, gdy w wieku czterech czy pięciu lat trzeba było zasypiać całkiem samotnie. Właściwie nie ma się co dziwić babci i prababci, które chciały mieć w końcu święty spokój od marudzącego i płaczącego za rodzicami dziecka, więc gdy zakopało się w kołdry i nie było już go widać i słychać, to można było w końcu odetchnąć z ulgą i iść do siebie. Dziecko miało coraz mniejsze oczy, ale spać nie chciało, mało tego, jeszcze marudziło, pochlipywało i ciągnęło co rusz za fartuch, a jeszcze do tego nie chciało jeść mleka. Co tu z takim bachorem zrobić? Najlepiej postraszyć. Dlatego też, gdy już w ogóle nie chciało się uspokoić, a dorośli nie mog

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha do ucha 

A lubisz mnie? - Pogłaszcz mnie

Nikt tak pięknie nie mówił...   Czasami bardziej niż zwykle potrzebuje się głaskania. Nie będzie naukowych wywodów o tym, że do prawidłowego rozwoju niezbędny jest dotyk i zakładanie ręką włosów za ucho. Czasami ma się już po prostu tak dosyć zarówno razów, jak i obojętności, że chce się tylko, żeby ktoś Cię jak psa pogłaskał po grzbiecie, nic więcej nawet nie przychodzi do głowy. Ale jak nie ma ręki, to jest coś innego, co też choć w niewielkim stopniu okaże się namiastką dotyku. I tu przejdziemy do okropnych rzeczy. Brak dotyku ludzie, a i Mrs. Gorzka, wynagradzają sobie w bardzo różny, czasem nawet okropny sposób. Przede wszystkim materialnie. Rzecz, której się pragnie, też potrafi pogłaskać. Możemy przecież my ją pogłaskać. Nowy zegarek, nowa sukienka, długi sznur pereł lub nowe pokrowce na siedzenia w samochodzie mogą być bardzo miłe w dotyku, a już szczególnie gdy przyłożymy je do rozpalonego ciała. Przez chwilę, a czasem i dłuższą, sprawiają fizyczną przyjemność, która się objaw