Historia Nastki, która kolaborowała z Niemcami, jest w lokalnej społeczności dobrze znana, a przynajmniej tej najstarszej części. Taka wersja przetrwała do dziś, a istnieje jeszcze inna, która jest znacznie okrutniejsza. W końcu miłość do mężczyzny, nawet jeśli to wróg, i potajemne schadzki da się jeszcze jakoś wyjaśnić. Uczucie miłości i pożądania może być na tyle silne, że dwoje ludzi nie jest w stanie mu się oprzeć i tym samym sami podpisują na siebie wyrok. Jak ćmy, które palą sobie skrzydła w ogniu, a w końcu i siebie. Ale może ta wersja przetrwała celowo, żeby nadać trochę powagi i tragizmu tej bezsensownej śmierci, która w ogóle nie powinna się wydarzyć, a już na pewno nie z tak błahego powodu. Okazuje się, że powody targnięcia się na własne życie mogą być tak prozaiczne, że nawet ciężko o nich mówić.
Czasy powojenne były szczególnie trudne dla wszystkich, a już szczególnie dla wsi. O ile w miastach można jeszcze było otrzymać jakąś żywność za darmo, to mieszkaniec wsi był zdany tylko na siebie. Maleńkie gospodarstwa, których było najwięcej, nie były w stanie zapewnić sobie wystarczającej ilości żywności, nie wspominając o innych potrzebach. Długi były na porządku dziennym, a ciężka praca w polu u zamożniejszego gospodarza za wiadro wody, w której parzono wcześniej kaszankę, okazywało się na tyle pożądaną zapłatą, że chętnych do takiej pracy nie brakowało. Jeśli mama poszła na taki wyrobek wcześnie rano, to potem cała rodzina jadła tłustą kolację, a następnego dnia taki sam obiad. To była uczta. A Nastka chodziła do lasu zbierać patyki, żeby było czym napalić w piecu. Drzewa nie można było wycinać bezkarnie i trzeba było za nie zapłacić, na co prawie nikogo nie było stać. Palono więc szyszkami i patykami, które każdy dobrze wie, jak płoną gorącym i czystym płomieniem tylko po to, aby zaraz przygasnąć, trzeba więc wciąż nimi dokładać. Nie ma to jak grube polano, które daje ciepła i światła na długo. Wyobraźmy sobie teraz, że patyki i szyszki w okolicznym lesie zbierają wszystkie kobiety ze wsi - tak czystego lasu dzisiaj już nie uświadczysz! I Nastka zbierała, targała codziennie koszyki, a z każdym dniem trzeba było iść coraz głębiej w las. A kiedyś przypadkiem natknęła się na kupę pociętych i oczyszczonych już grubszych drzew, które ktoś pewnie naszykował sobie do wywózki. I Anastazja tak zapatrzyła się w te polana, wyobraziła sobie, że pali nimi w swoim piecu, a ciepło rozchodzi się po całej izbie i kościach wszystkich domowników. Robi się tak ciepło, że nawet uczucie głodu gdzieś znika i wszyscy robią się cisi, senni, a w końcu przymykają oczy i spadają na nich same szczęśliwe sny. W sumie nie wiadomo, co się potem stało, ale ktoś Nastkę przyuważył, jak przygląda się, a nawet przysiada przy tym drzewie. Ale tego, że do domu znów wróciła z koszykiem patyków, już nikt nie widzi. Następnego dnia okazało się, że drzewo zniknęło i posądzono o to Anastazję. Zagrożono jej ogromną, a przynajmniej jak dla jej rodziny, karą pieniężną. Nastka w życiu tyle pieniędzy nie widziała na oczy, a dopiero co miałaby je zapłacić. Postanowiła więc odebrać sobie życie, żeby uniknąć tego niewyobrażalnego długu.
Na Anastazję doniósł sąsiad, który być może chciał się komuś przypodobać, a być może powód był zupełnie inny. Gnębił ją codziennie opowieściami, jaka kara spotka ją i rodzinę za taką kradzież, a że trafiło na podatny grunt, to historia skończyła się tragicznie. Po tym wszystkim sąsiad oczywiście odwołał swoje oskarżenia. Dlatego Nastka spoczęła za wcześnie na cmentarzu pod murem, z dala od innych grobów. I pewnie dlatego wymyślono historię tragicznej miłości. A opowieść ubrała się w jesienne liście.
Zawsze wobec takich historii jestem ostrożna w ocenie, bo nie znam kontekstu, nie znam ówczesnej sytuacji, nie znam historii ludzkich z tamtego, trudnego czasu. I zawsze myślę sobie: Oby nigdy, żadne już pokolenie nie było świadkiem podobnych historii. I wiesz, co jeszcze przyszło mi na myśl? Ciągoty ludzi do donosicielstwa i intryg właśnie... To było, jest i będzie.... Człowiek jest niedoskonały... Bardzo...
OdpowiedzUsuńAbstrahując od historii- napisałaś Gorzka, jak zawsze, bardzo ciekawy tekst, przejmujący, niebanalny i poruszający... Fotki także pięknie pokazują koloryt jesieni i jej nostalgiczny rys...
Pięknej niedzieli!
Wypowiem się tylko fotograficznie. Trudno jest zrobić ciekawe zdjęcia lasu, które nie nudzą, są ładne, jak na kalendarz. Tobie się udało, są piękne.
OdpowiedzUsuńOpisałaś życie od jej ciemnej strony. Los tej kobiety jest historią wielu niepotrzebnych śmierci. I dzisiaj ludzie umierają w Polsce tylko dlatego, że nie mają co jeść, ani czym ogrzać w mroźne dni swoich domostw. I dzisiaj ludzkie języki nie tam używane, gdzie powinny być. Świat nic się nie zmienił ludzki od tamtych czasów. Jedynie co, to ubiera się u Prady i flagi tęczowe wywiesza po miejscach publicznych, a w dniu św. Walentego wzrasta sprzedaż pięknych czerwonych imitujących serce — bombonierek z pyszną czekoladą w środku. Popełniają ludzie samobójstwa przez ostracyzm, z głodu i złych języków. Pozbawieni sensu życia, nadziei i wiary, pozbawieni szacunku. Nie jest w cenie ludzkie życie dalej. I jak dawniej wystarczy donieść, tylko by odebrać człowiekowi godność i życie. Wystarczy słowo/przeciw słowu, by pozbawić innego człowieka wszystkiego. Jak to jest możliwe jeszcze teraz w Kraju praworządnym i wolnym, dla mnie niepojętne, ale to dość częsty przypadek. Gdy człowiek zajrzy pod piękną lśniącą purpurową jedwabną podszewkę, to włos mu się na głowie ze strachu i horroru jeży. Dobrze, że matka Natura potrafi swoim pięknem ukoić niejeden ból. Piękne zdjęcia. Dobrego czasu i słońca na pochmurne dni <3
OdpowiedzUsuńps. Pominęłam wątek miłosny, choć każdemu jej życzę. Tej mądrej dobrej miłości, co pozwala wzlatywać i ogrzać się w mroźny czas, w jej blasku
Zdjęcia piękne. Opowieść gorzka. Szkoda dziewczyny.
OdpowiedzUsuńKim by była, gdyby przeżyła, gdyby nie sąsiad, który doniósł?
Kim się stała później, jeśli istnieje reinkarnacja i wróciła na Ziemię?
Takie dziwne pytania przychodzą mi do głowy. Film na podstawie
tej historii byłby ciekawy.
Lubię takie życiowe opowiadania.
OdpowiedzUsuńChociaż bardzo smutne to pierwsze co mi przyszło na myśl to, że nie znam Nastki, ale słyszałem kiedyś o Wandzie co niechciała Niemca 😉.
Wracając do powagi tematu: Skąd pomysł na taki wpis?🤔