Przejdź do głównej zawartości

Słodka jesień

"Jesienne niebo" M. Pawlikowska-Jasnorzewska 

 

Jesienne niebo słodkie, pełne łaski, 

spowite w szal kaukaski,

przez drzew bezlistnych rozszczepione pędzle

przeciąga różową frędzlę.

I ku nadziei mej podchodzi z bliska,

słodyczą mnie uciska

i na tęsknocie mej opiera dłonie

- pachną ostatnie lewkonie. - 

Jesienne niebo słodkie, pełne łaski

zwija swój szal kaukaski - 

a odrzuciwszy go, staje bez ruchu

z cekinem złotym w uchu.  































Komentarze

  1. Nie wiem czy to poprawnie politycznie i czy właściwie, na odpowiednim poziomie, ale uwielbiam Pawlikowską a wiersz cudny. I zdjęcia oddające klimat jesieni w punkt. Dobrego słonecznego tygodnia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poezja Pawlikowskiej jest kobieca i zmysłowa, więc trudno jej nie lubić. Najlepiej będzie, gdy nie będziemy w to polityki mieszać. Wzajemnie, dobrego i słonecznego tygodnia :)

      Usuń
  2. I wiersz i zdjęcia piękne. Jeśli tam mieszkasz, to zazdroszczę. W mieście nie jest tak uroczo.
    Brakuje przestrzeni. W zasadzie wiersze jesienne i jesień na zdjęciach to ja lubię.
    W rzeczywistości jesień z trudem znoszę. Zbliża się przecież szarzyzna i zima z paskudnym
    dla mnie Mikołajem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne zdjęcia. Ja, wychodząc w przyrodę w ogóle nie przykładam się do jakości zdjęć, robię je ot tak na pamiątkę ale najlepsze widoki są te żywe.
    A propos: 11 zdjęcie powoduje skojarzenia 😉

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne strofy okrasiłaś wspaniale jesiennymi kadrami... Jest klimat do romantycznego zawrotu głowy....

    OdpowiedzUsuń
  5. No, poucztowałaś, że tak górnie i chmurnie napiszę. Ale coś w tym jest, bo musi nam tego światła malejącego i tego złota starczyć na długi, długi czas. Naprawdę uczciwe kadry z wyczuciem i z wiedzą, co się chce zrobić. Pokazałaś piękną jesień. Pięknie jest u Ciebie :))) A Pawlikowska na dodatek - uśmiechnąłem się do starej znajomej :)))
    Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo, bardzo ciepło w te coraz marniejsze, jesienne dni.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawsze lubilam i cenilam poezje Pawlikowska. Pokusze sie znow o poczytanie jej wierszy jesiennymi wieczorami. Fotografie tez sa jak poezja, te zloto - czerwone drzewa przy parkowej alei. Jak poetycko Gorzka :) Pozdrawiam Cie serdecznie Kochana

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha ...

Co nocami puka w szyby

Dom był mały, ale i tak za dużo było w nim szaf, drzwi, łóżek, pod którymi nie wiadomo co się czai, dziwnych i ciemnych zakamarków, a przede wszystkim okien. I siłą rzeczy trzeba było zasypiać z głową schowaną pod kołdrą, żeby czasem nie usłyszeć jakiegoś dziwnego i trudnego do zidentyfikowania dźwięku, albo co gorsza, nocnego pukania w szybę. Szczególnie wtedy, gdy w wieku czterech czy pięciu lat trzeba było zasypiać całkiem samotnie. Właściwie nie ma się co dziwić babci i prababci, które chciały mieć w końcu święty spokój od marudzącego i płaczącego za rodzicami dziecka, więc gdy zakopało się w kołdry i nie było już go widać i słychać, to można było w końcu odetchnąć z ulgą i iść do siebie. Dziecko miało coraz mniejsze oczy, ale spać nie chciało, mało tego, jeszcze marudziło, pochlipywało i ciągnęło co rusz za fartuch, a jeszcze do tego nie chciało jeść mleka. Co tu z takim bachorem zrobić? Najlepiej postraszyć. Dlatego też, gdy już w ogóle nie chciało się uspokoić, a dorośli nie mog...

W chowanego

Zabawa w chowanego była zawsze najlepsza. Na babcinym podwórku było pełno szop, komórek, strychów, była i piwnica, i najróżniejsze naprawdę niezwykłe zakamarki, w których łatwo było się ukryć, ale potem wychodził z nich człowiek z toną pajęczyn na głowie, umorusaną buzią i rękoma, o ubraniu nawet nie wspominając. Taka zabawa była jednak najlepsza. Nieważne były pasy na goły tyłek, zapominało się o nich szybko, ale nigdy nie zapominało się podniecającego uczucia, które aż wierciło w brzuchu, gdy ktoś przechodził koło twojej kryjówki i nie potrafił cię znaleźć. Albo uczucie, gdy myślisz, że nikt cię nie widzi, a nagle czujesz czyjś dotyk na swoich plecach. A potem złość, ale i szczery śmiech. A najprzyjemniej było, gdy w zabawie brały udział właśnie te, a nie inne osoby.   Zabawa w chowanego trwa nadal. Kto się da odnaleźć, kto uchyli rąbka tajemnicy? Jak zabawa w butelkę - na kogo wypadnie - ten zdradza szczegół ze swojego życia, o którym oczywiście nikt nie wie. Chowamy się...