Przejdź do głównej zawartości

Kapliczkowo, czyli Jezus Frasobliwy XXI wieku

Jezus Frasobliwy to jeden z najbardziej rozpoznawalnych motywów w ikonografii chrześcijańskiej. Któż nie natknął się na siedzącego i rozmyślającego Jezusa Chrystusa z głową podpartą dłonią? Wizerunek ma nawiązywać do ostatnich momentów życia Jezusa - chwilę przed ukrzyżowaniem - wskazują na to ślady biczowania i cierniowa korona. Jednak Jezus Frasobliwy to coś znacznie więcej niż tylko umęczony człowiek, który z bólu i cierpienia oparł głowę na swojej dłoni, szczególnie gdy nasze spojrzenia skrzyżują się w zatłoczonym kościele, na ulicy lub przy leśnej drodze...  O czym wtedy myślimy? 

Kapliczkowo to 365 Jezusów Frasobliwych, czyli tyle, ile dni ma rok. Po jednym umęczonym przez ludzi i obolałym Jezusie na dzień. Jak pigułka do połknięcia, która ma nas wyleczyć zarówno z chorób prawdziwych, jak i tych wydumanych. Po jednym cierpiącym Jezusie na każdy dzień roku, żeby wyjść ze swojej strefy komfortu i pomyśleć też o innych, albo przynajmniej ich zauważyć. 

Do Kapliczkowa właściciel tego unikalnego miejsca zaprasza już z daleka, a każdy odwiedzający otrzymuje prezent - tak samo niespodziewany jak i całe to miejsce, gdzie zamiast piaszczystą drogą idzie się po dywanach wprost na Golgotę. 







































Komentarze

  1. Niezwykłe, refleksyjne miejsce...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie trudno je porównać do czegokolwiek, co oferuje nam dziś szeroko pojęta kultura. Bo Kapliczkowo jak dla mnie nie ma tylko wymiaru religijnego. Trochę mi się skojarzyło z Hasiorem i teatrem Kantora, ale to tylko moje odczucia.

      Usuń
    2. A wiesz, że ja też mialam takie skojarzenie.... :)

      Usuń
  2. Jezusie Nazarejski, ależ tego dużo... O_O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj dużo, polecam zobaczyć, bywasz w pobliskich okolicach :)

      Usuń
  3. Niesamowite miejsce nam pokazałaś i opisałaś. Dopisałam do listy miejsc, które bym chciała zobaczyć. Ciekawe refleksje - spojrzeć w oczy drugiemu człowiekowi, jeszcze nie znaczy, że wie się, jakie są jego myśli. Choć ostanio ludzie boją się patrzeć w oczy i znaleźli nawet na to wytłumaczenie, by tego nie robić. No i uwspółcześnił się nam świat w patrzeniu sobie w oczy i mówieniu o swoich myślach. A ponoć oczy są zwierciadłem duszy. Czasami mnie wprawia w osłupienie, gdy słyszę, że ktoś zna moje myśli. Jeszcze bardziej dębieję, gdy z pełnym przekonaniem mi mówi o moich myślach i przekonuje, że na bank wie lepiej. Taka znajomość moich myśli jest dla mnie nieodmiennie odkrywcza mojej własnej myśli. Czy powinniśmy znać cudze myśli? Wiesz Gorzka to wszystko takie trudne.
    Jeden człowiek, a tyle w nim pasji. Stworzyć samemu takie miejsce, które gdzieś tam do głębi porusza. Pięknie nam pokazałaś to na zdjęciach. I przekazałaś klimat, nastrój w kilku słowach. Ten wątek mój osobisty to tylko dlatego, że tak łatwo oceniamy i myślimy, że znamy myśli innych, nie znając ich. Samo spojrzenie w oczy drugiemu człowiekowi, to za mało, by ocenić i poznać. Serdeczności <3 🌹

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, jak to nie umiem z kimś rozmawiać nie patrząc mu w oczy i czasami nawet wydaje mi się, że trochę tym męczę, ale to z tego powodu, że jestem krótkowidzem i muszę nawet w okularach wytężać wzrok, bo już nawet w nich kiepsko. Nie wszyscy natomiast lubią patrzeć w oczy - mam na ten temat swoje zdanie - oczywiście nie umiem czytać w myślach, ale jak ktoś unika wzroku, to ma u mnie przechlapane. Co zabawne, już mnie kilka osób upomniało, że nie można się tak uporczywie wpatrywać, ale ja tego nie robię specjalnie - najwidoczniej boją się, że wyczytam z ich oczu, co myślą ;)

      Usuń
  4. Nie wiem, co napisać. Chciałabym zobaczyć Jezusa uśmiechniętego, ale czy jest taki?
    I czy wypada przed świętem zmartwychwstania mówić o uśmiechach Jezusa?
    Jedno powiem, mam dość skupiania się co roku nad cierpieniem Jezusa. Jezus umarł za grzechy, a kościół wciąż o tych grzechach nam mówi i ciągle nam każe oglądać ból Jezusa.
    Jednak miejsce, które pokazujesz jest ciekawe. Wybacz, mimo wszystko nie potrafię
    podziwiać obrazów, figur przedstawiających mękę Jezusa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy autorowi chodzi o to, żeby je podziwiać, myślę, że cel był nieco inny. Ja to mam taką Biblię obrazkową, którą dostałam na Komunię Św. i tam się Jezus uśmiecha, a przynajmniej miewa często zadowoloną minę. Ale trudno oczekiwać od Jezusa, że będzie uśmiechnięty w czasie swojej męki. Niemniej z ręką na sercu musimy przyznać, że my też lubimy rozpamiętywać i rozprawiać o tragicznych i niemiłych wydarzeniach, zamiast skupić się na tym, co przyjemne. Pomyśl, gdzie spotkasz więcej gapiów - przy zabawnym klaunie czy tragicznym wypadku?

      Usuń
  5. Łomatko.. aż sobie musiałam wygooglac. A tam jeszcze ten pan ma więcej różnych skarbów. Zapisuje w notesiku, że jakbym jechała do Bełchatowa, to żeby
    tam nieco zboczyćć:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam na własne oczy zobaczyć, jak wygląda praca tego pana. W drodze do Bełchatowa w okolicach Szczercowa wcale nie trzeba dużo zbaczać z drogi.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Co nocami puka w szyby

Dom był mały, ale i tak za dużo było w nim szaf, drzwi, łóżek, pod którymi nie wiadomo co się czai, dziwnych i ciemnych zakamarków, a przede wszystkim okien. I siłą rzeczy trzeba było zasypiać z głową schowaną pod kołdrą, żeby czasem nie usłyszeć jakiegoś dziwnego i trudnego do zidentyfikowania dźwięku, albo co gorsza, nocnego pukania w szybę. Szczególnie wtedy, gdy w wieku czterech czy pięciu lat trzeba było zasypiać całkiem samotnie. Właściwie nie ma się co dziwić babci i prababci, które chciały mieć w końcu święty spokój od marudzącego i płaczącego za rodzicami dziecka, więc gdy zakopało się w kołdry i nie było już go widać i słychać, to można było w końcu odetchnąć z ulgą i iść do siebie. Dziecko miało coraz mniejsze oczy, ale spać nie chciało, mało tego, jeszcze marudziło, pochlipywało i ciągnęło co rusz za fartuch, a jeszcze do tego nie chciało jeść mleka. Co tu z takim bachorem zrobić? Najlepiej postraszyć. Dlatego też, gdy już w ogóle nie chciało się uspokoić, a dorośli nie mog

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha do ucha 

Einmal ist keinmal

Z całą pewnością coś, co wydarzyło się dawno przed laty, tak owiło się w mgłę, że nawet wraz z lekkim podmuchem wiatru po prostu znikło, rozpłynęło się w powietrzu, a w pamięci nie pozostała nawet luka, którą można by jakoś wypełnić. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że to samo powtórzyło się jeszcze później raz, a potem jeszcze raz i znów. I tak do skutku, albo bez końca. Tym samym ta dziwna i uporczywa powtarzalność sprawiła, że coś odległego odżyło i sprawiło, że zaczęło istnieć, żyć swoim własnym życiem. Powtarzalność sprawiła, że być może wydymane, mgliste wspomnienia stały się realne, dotykalne, słyszalne i nabrały smaku oraz zapachu. Całkiem przyjemne to doświadczenie, które sprawiło, że ktoś poczuł się umiejscowiony, tożsamy z życiem i sobą samym. To znaczy, że żyje, że istnieje, a życie o nim nie zapomniało, czy zwyczajnie się o niego upomniało. I tak powinno być, nawet jeśli to czasami trudne i męczące. Co roku niezmiennie przychodzi jesień i przychodzi listopad, w