Przejdź do głównej zawartości

Żmijowe gody

Wszystko byłoby prostsze, gdyby życie ludzkie przypominało pole facelii z makami, na których uwijają się pracowite pszczoły, sympatyczne żuki, zapobiegawcze mrówki czy kosmate trzmiele i kolorowe biedronki. A tu nic z tego - wszędzie gniazda żmij i żmijek, które tylko czekają okazji, żeby ukąsić, a potem przyjść po drugą szansę. Żmije jednak też są potrzebne w przyrodzie i nie wolno ich zabijać. Ich rolą jest między innymi wyłapywanie i zjadanie myszek, które mogą w sezonie letnim poczynić spore spustoszenia na polach. 

Choć zdarza się to coraz rzadziej, to jeszcze kilkadziesiąt lat temu, gdy na łąkach koszono trawy, żmije zygzakowate pozbawiły życia niejednego ojca rodziny, który nie otrzymał w porę fachowej pomocy. Tak było też jednego ciepłego, majowego popołudnia, gdy jeszcze akacje pachniały miodem, a nadrzeczne łąki macierzanką. Nad pracującymi unosiły się chmary much i jeszcze bardziej zjadliwych pawentów, czy tam jak kto woli, much końskich, muchówek, gzów lub najładniej - jusznic deszczowych. Być może rozjuszone przed deszczem pawenty, zmęczenie i prażące słońce przyczyniły się do tego, że kosa przypadkiem zahaczyła o wygrzewającą się w trawie żmiję i to wystarczyło, aby zaatakowała, pozbawiając życia tatusia małej dziewczynki. Tak to majowe, żmijowe gody splotły się z losem człowieczym i odmieniły życie dziecka o 360 stopni, które od tej pory musiało zamieszkać w oborze z krówkami. Wieczorna, obfita rosa natomiast zmyła najmniejsze ślady zbrodni.                                           Makabryczna historia, ale prawdziwa. 




























Komentarze

  1. Jestem zachwycona zdjęciami! Uwielbiam pola facelii, ale na mojej wsi jest tylko jedno, malutkie poletko,
    Tragiczna historia mnie przeraziła. Czy ona jest prawdziwa, naprawdę? A najbardziej to, że dziecko w oborze musiało mieszkać... Jak to możliwe?
    Pięknego, słonecznego weekendu życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to opowieść z życia wzięta, a główną bohaterkę osobiście znałam, ale gdy już była dorosłą kobietą. Oczywiście można sobie dalej tylko wyobrazić, co działo się z kilkuletnim dzieckiem na wsi, które straciło oboje rodziców w niedługim odstępie czasu. Również pięknego i słonecznego weekendu życzę, a taki właśnie się zapowiada :)

      Usuń
  2. Historia wstrząsająca. Los bywa bezduszny i nieraz okrutny. Ponoć to karma jest za to odpowiedzialna. To karma odpowiada i daje przywilej pięknym dorodnym osobnikom prawo i możliwość do katowania dziecka, tylko dlatego że jest małe i się nie obroni. Piękne zdjęcia. Cudownego czasu lata. To ponoć czas wakacji <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Gorzka :) cudne mączki na łączce. Bardzo lubię mąki. Są piękne, ich kolor taki żywy soczysty. Nie znoszę much końskich, raz mnie tak pożarły te małe w czasie wycieczki a potem miałam nogę jak bania. Rozkoszne zdjęcia Gorzka :) całuję mocno Kochana. Kasinyswiat

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha ...

Na walizkach

      Zamiast spokojnie siedzieć na dupie, to tylko by się włóczyła. Mrs. Gorzka naprawdę stara się ograniczyć swoje wojaże, ale po prostu nie może. Jak tylko siada, to zaraz czuje, że musi wstać. Zazwyczaj też więc siada na samym brzegu krzesła czy ławki, żeby jak najszybciej się ulotnić. Bardzo rzadko zdarzają się chwile, że siedzi z przyjemnością i najczęściej dzieje się tak tylko wtedy, gdy czuje, że musi zwyczajnie fizycznie odpocząć. W pozostałych przypadkach albo jej się gdzieś spieszy, albo wydaje się jej, że zajmuje komuś niepotrzebnie czas i czuje się po prostu zbędna, jak dodatkowa niepotrzebna walizka, do której włożyło się ubrania takie "na wszelki wypadek". Tylko jeden raz w życiu przysiadła i poczuła, że jest we właściwym czasie i we właściwym miejscu - to bardzo maleńko jak na jej długie życie. Tak bardzo mało, że coraz bardziej niespokojnie robi wszystko, żeby znów się to powtórzyło. I odgrzebuje je w pamięci, jak jakąś niedoścignioną namiastkę szczę...

Czarowanie

Nie czarujmy się. Życie w większości składa się z rupieci. Nie można wszystkiego egzaltować, bo niedługo zaczniemy płakać nad rozlanym mlekiem i rozbitym dzbanem. Potłuczesz dzban, to zawsze możesz kupić nowy. Jeden rupieć więcej i jeden mniej. Rupieć jednak nieco przydatny. Czym mierzyć przydatność rupieci? Coś, czego codziennie używamy, możemy śmiało powiedzieć, że to nie rupieć. Wszystko co stoi nieużywane, to już rupiecie. A gdy kupimy nowy dzban, to który wtedy staje się rupieciem: stary czy nowy? A może obydwa? Dla swojego dobra powinniśmy może czasem pewne rzeczy wyrzucić. Ale jeśli nie można? Jeśli pewnych rzeczy nie można po prostu wziąć w rękę i wyrzucić, choć tak byłoby najlepiej. Bo ręka odmawia posłuszeństwa i śmieje ci się prosto w twarz cedząc przez palce: "nie wyrzucisz mnie, nie masz tyle siły". I nie wyrzucisz, choćbyś chciała Gorzka, to nie wyrzucisz, nie masz jeszcze tyle siły w sobie. Jeszcze wierzysz w jakąś cholerną bajkę. Świat zasypują śmieci, top...