Przejdź do głównej zawartości

Kobieta szpieg, czyli o tym, jak trudno czasem żyć w utartych schematach

Krystyna Skarbek, albo po prostu Christine, to polska kobieta szpieg, która potrafiła odnaleźć się tylko w niebezpieczeństwie, gdzie stawką było jej życie - wszystko inne nie dawało jej po prostu radości i szczęścia. Być może przyczyną tego były czasy, w których przyszło jej żyć, a być może charakter, który odbiegał znacznie od tego, jaka powinna być kobieta i czym powinna się zajmować. Pozycja szpiega to było coś, ale uznanie mogli zdobyć tylko w tym fachu mężczyźni - na kobietę, która robiła dokładnie to samo, a nawet znacznie więcej, patrzono z podejrzliwością, a czasem nawet wyśmiewano. Tak było również w przypadku Christine, która dopóki trwała wojna i była potrzebna, to mogła cieszyć się swoją pozycją, ale gdy tylko wojna się zakończyła, to wszyscy jakby zapomnieli o jej dokonaniach i najchętniej zwyczajnie by ją spławili. Może tu też tego przyczyną był wyjątkowy charakter Christine, która nie mogła pracować jak kobietom przystało, czyli w biurze lub w sklepie, a do tego miała kilku mężów i kochanków, a przy tym nie miała dzieci. Jakąś namiastkę spokoju znalazła dopiero w prozaicznej pracy na statkach, bo jako sprzątaczka, gdzie zresztą również znalazła swoją śmierć, albo raczej kochanka, który zakończył jej życie. 

Warto zapoznać się, jak odważna i niezwykła była Krystyna Skarbek - kobieta, która zdecydowanie odbiegała od utartych schematów, a czasy wojny, choć trudne, to pozwoliły jej żyć tak, jak najbardziej pragnęła. I o tym, jak trudno było jej znaleźć swoje miejsce w świecie, gdy wojna się zakończyła. W odbudowującym się świecie po drugiej wojnie światowej nie było przecież miejsca dla pięknych i inteligentnych kobiet bohaterek, które nie potrafiły i nie umiały zająć się odbudową, które potrzebowały do pełni życia ciągłego uczucia zagrożenia, a do tego zbyt dużo wiedziały. 

Christine łamała stereotypy w każdej dziedzinie życia i dopóki ludzie i świat jej potrzebowali, to była ceniona. Po wojnie nie należały jej się uznania, bo była kobietą, a do tego wciąż żyła - być może gdyby zakończyła życie na polu bitwy, to otrzymałaby odznaczenia, medale i ordery, a tak przyszło jej umrzeć w zwykłym pokoju hotelowym z rąk zazdrosnego kochanka. 

"Kobieta szpieg" to wnikliwe napisana książka, która zawiera wiele szczegółowych informacji nie tylko z biografii Krystyny Skarbek, ale również czasów wojennych, w których przyszło żyć bohaterce. Brała udział w wielu akcjach szpiegowskich, które opisane są dość szczegółowo - przez całą książkę przewija się ogromna ilość mężczyzn, który zajmowali się tym właśnie co Christine, a przez to samej bohaterki jest jakby mniej, ale być może właśnie takie było zamierzenie autorki książki - napisać o Krystynie Skarbek w świetle jej niezwykłych dokonań i innych niezwykłych osób, które ją otaczały, a to, co mogło być ujmą na jej charakterze, zostało tylko wspomniane, ale nie roztrząsane, bo w sumie jaki tego byłyby cel? 

 










Recenzja książki pt. "Kobieta szpieg, Polka w służbie Jego Królewskiej Mości" Clare Mulley

Komentarze

  1. Czy to było ujmą, że była właśnie taka? Że miała [jak dla mnie] jakieś nadprzyrodzone umiejętności/zdolności. Ja jestem typową przedstawicielką słabej płci [choć bardzo dużo roboty przerabiałam i przerabiam], sytuacje zagrażające życiu mnie przerażają i chyba nie umiałabym sobie w nich poradzić. Być może wyzwalają się wówczas jakieś nieodkryte pokłady energii, by przetrwać, ale nie wiem... Dlatego takie kobiety, jak Christine są przeze mnie absolutnie podziwiane.
    P.S. Być może kochankowie byli "przedmiotem" w jej pracy, ale nie wiadomo, bo mogła także lubić :)
    Dobrego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam książkę o niej. Niezwykle fascynująca kobieta to była. Czytałam z zapartym tchem. Podziwiam ją za odwagę i błyskotliwość. Pokazała facetom co potrafi. I dobrze.

    Sciskam najmocniej Gorzka

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne zdjęcia. Tak atrakcyjnie opisałaś historię kobiety szpiega, że mam ochotę przeczytać tą historię. Moc serdeczności <3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Co nocami puka w szyby

Dom był mały, ale i tak za dużo było w nim szaf, drzwi, łóżek, pod którymi nie wiadomo co się czai, dziwnych i ciemnych zakamarków, a przede wszystkim okien. I siłą rzeczy trzeba było zasypiać z głową schowaną pod kołdrą, żeby czasem nie usłyszeć jakiegoś dziwnego i trudnego do zidentyfikowania dźwięku, albo co gorsza, nocnego pukania w szybę. Szczególnie wtedy, gdy w wieku czterech czy pięciu lat trzeba było zasypiać całkiem samotnie. Właściwie nie ma się co dziwić babci i prababci, które chciały mieć w końcu święty spokój od marudzącego i płaczącego za rodzicami dziecka, więc gdy zakopało się w kołdry i nie było już go widać i słychać, to można było w końcu odetchnąć z ulgą i iść do siebie. Dziecko miało coraz mniejsze oczy, ale spać nie chciało, mało tego, jeszcze marudziło, pochlipywało i ciągnęło co rusz za fartuch, a jeszcze do tego nie chciało jeść mleka. Co tu z takim bachorem zrobić? Najlepiej postraszyć. Dlatego też, gdy już w ogóle nie chciało się uspokoić, a dorośli nie mog

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha do ucha 

Einmal ist keinmal

Z całą pewnością coś, co wydarzyło się dawno przed laty, tak owiło się w mgłę, że nawet wraz z lekkim podmuchem wiatru po prostu znikło, rozpłynęło się w powietrzu, a w pamięci nie pozostała nawet luka, którą można by jakoś wypełnić. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że to samo powtórzyło się jeszcze później raz, a potem jeszcze raz i znów. I tak do skutku, albo bez końca. Tym samym ta dziwna i uporczywa powtarzalność sprawiła, że coś odległego odżyło i sprawiło, że zaczęło istnieć, żyć swoim własnym życiem. Powtarzalność sprawiła, że być może wydymane, mgliste wspomnienia stały się realne, dotykalne, słyszalne i nabrały smaku oraz zapachu. Całkiem przyjemne to doświadczenie, które sprawiło, że ktoś poczuł się umiejscowiony, tożsamy z życiem i sobą samym. To znaczy, że żyje, że istnieje, a życie o nim nie zapomniało, czy zwyczajnie się o niego upomniało. I tak powinno być, nawet jeśli to czasami trudne i męczące. Co roku niezmiennie przychodzi jesień i przychodzi listopad, w