Mrs. Gorzka dzisiaj, zresztą jak zwykle, była w lesie. Szła jak zwykle tę samą drogą. Spotkała jednego zająca i jedną sarnę. I tysiące much, robali i komarów, które pędziły za nią czarną chmurą. Pędziła więc też jak tylko się dało, dzięki czemu uniknęła bezpośredniego kontaktu z tym leśnym ludem.
W lesie był tłok, mimo później pory. Już miała wypalić drugiego papierosa, gdy przed nią na drodze pojawiła się dziewczyna znikąd. Szła jakieś 40 metrów wcześniej i nie widziała Gorzkiej. A Gorzka natomiast mogła sobie popatrzeć, bo kobiety to ona rzadko tutaj spotykała. Dziewczyna ubrana w zieloną bluzę i czarne spodnie z telefonem w kieszeni na pupie. I coś jeszcze miała na sobie. Coś, co rzucało się w oczy od czasu do czasu, ale za daleko, żeby odgadnąć, co to.
To był ktoś nowy. Szukała w pamięci szczupłej dziewczyny, z pięknymi, brązowymi włosami i o takim cudnym chodzie nawet tutaj na tych piaszczystych koleinach. Coś jej chodziło po głowie, ale nie mogła tego uchwycić. Ile mogła mieć lat? Gorzka dałaby jej od tyłu od 16 do 19. I tak jej się spodobała ta dziewczyna, że szła za nią cichaczem, żeby jej czasem nie spłoszyć. Patrzyła jej w plecy i się zastanawiała, kiedy tamta poczuje, że ktoś za nią lezie. Zwolniła, bo żal jej było pozbywać się tego widoku, a dziewczyna zaczęła się oganiać rękami od tych wszystkich much i machać kolorową chustką, bo to coś, to była kolorowa chustka właśnie. I Gorzka pomyślała sobie, jak ludzie mogą być piękni, gdy nie wiedzą, że ktoś na nich patrzy. Jak są doskonali i niesamowici. Jak pasują do tego wszystkiego wokół, choć im się wydaje coś zupełnie innego. I Gorzka pomyślała też w ten sposób o sobie. I jak dobrze byłoby, gdyby już jej nie opuszczała ta myśl. Potem stało się oczywiście to, co powinno się stać, dziewczyna poczuła w końcu czyjś wzrok na swoich plecach i odwróciła się. Odwróciła się i zatrzymała. I czekała na Gorzką. I podała jej rękę na powitanie i Gorzka postarała się też odpowiednio uścisnąć tę dłoń, nie byle jak. Dziewczyna okazała się kobietą koło czterdziestki. Ale urok nie minął, nawet gdy się odezwała. I Mrs. Gorzka poczuła ulgę niesamowitą.
Komentarze
Prześlij komentarz