Przejdź do głównej zawartości

Być jak Forrest Gump?

   
  Któż by nie chciał przejść pieszo całego świata? Pewnie niektórzy woleliby samolotem albo samochodem, ale nie ma to jak własne nogi. Gorzka tak sobie na nie patrzy, na te swoje własne i zastanawia się, gdzie ją jeszcze zaniosą i jak to jest mieć chore stawy. Właśnie z rana sobie uprzytomniła (znów myślała leżąc, ale krótko), że jej skłonność od dziecięctwa do chodzenia na boso i niechęć do używania skarpet wszelakich, może się jej kiedyś odbić czkawką, jeżeli już to nie nastąpiło. Póki co można powiedzieć, że jest to na razie delikatne nocne i ranne tylko sztywnienie stawów, od którego nie można zejść ze schodów, ale jeśli dojdzie do tego ból? I tak sobie Gorzka myśli, że za późno zaczęła chodzić, że wiele rzeczy zaczęła za późno. I nie ma co patrzeć na innych, że inni też jeszcze nie zaczęli, bo pewnych rzeczy można po prostu już nigdy nie zacząć, bo się będzie odwlekać, aż tu nagle wielkie krach. 
I znajomi zawsze jej powtarzali: "Weź ty załóż te skarpety!", "To ty bez skarpet jesteś?", "Nie jest ci zimno bez tych skarpet?", "A gdzie ty masz skarpety?"... Tak się wszyscy bliżsi i dalsi o Gorzkiej stopy zamartwiali i zamartwiają. To dobrze, że się jeszcze o jej głowę nie zamartwiają, choć to by może było bardziej wskazane, bo przecież podobno najwięcej ciepła ucieka przez głowę. A Gorzka ani czapki ani skarpet... 
A nogi (a może głowa) zaniosą przecież tam, gdzie się chce, wystarczy tylko zacząć, a potem powoli wszystko przyjdzie, albo jeśli ktoś woli, dojdzie się samemu. Przyjdą i krewetki i miłość, a potem człowiek usiądzie na ławce i przez chwilę tylko pomyśli, że to niemożliwe, że on sam to wszystko tak po prostu...
Nawet nie trzeba mieć planu, choć podobno dobry biznesplan to połowa sukcesu, ale ilu jest ludzi, którzy zaczynali bez planu?... no choćby Forrest Gump. Tylko nie było słowa "sukces". Co to w ogóle jest sukces? Gdyby tak wymówić kilka razy na głos to słowo, to za którymś razem przychodzi do głowy, że to takie jakieś puste słowo w dodatku bardzo głupio brzmiące, albo nawet wcale nie brzmiące, tylko takie jakieś gardłowe jak kaczka albo nocnik. Ale dzisiaj wszystko trzeba przerobić w sukces czyli właściwie w co? Hmm w kupę kasy?
Na drugim końcu kija jest słowo porażka, które już brzmi trochę lepiej, bo prawie jak ważka, ale to słowo nie jest takie lekkie jak ona, ale ciężkie i ważne właśnie. No więc kaczka czy ważka? Wybór należy do ciebie ...i tu jest pies pogrzebany. Bo Gorzka nie chce ani ważki ani kaczki, Gorzka sama nie wie, czego chce, Gorzkiej przydałby się nocnik lub pieluszka jak dzidziusiowi. 
I czytasz tylko  wkoło: "Jego życie to pasmo sukcesów" lub "Jej życie to pasmo porażek" i wszystko zaczyna się kręcić samo z siebie od tych sukcesów i porażek, i w głowie człowiekowi też zaczyna się kręcić, i zdejmuje w końcu ze złością te swoje buty, i boso biega po zarosiałej trawie przy wschodzie słońca sam, bez doradców i wtedy sobie dopiero pomyśli, że to jest sukces, że mu się chciało tak wstać rano i zrobić to, czego inni jeszcze nie zrobili. Tylko po co zaraz słowo sukces? Bez tego słowa rzeczywistość istnieje tak samo i istnieć będzie. Ale przecież Gorzka nie chce tworzyć własnego słownika, nie ma zamiaru zbędnych słów wyrzucać, lepiej wyrzucić je z głowy. 
Na bagnach Gorzka dotarła do drogi asfaltowej, za ciasno jej się już tutaj zrobiło i teraz chce dalej. Na razie węszy tylko i spogląda i jeszcze zawraca, ale jaki but gorszy? - ciasny czy za duży?

Komentarze

  1. Stopy chcą, to jedyne jest pewne... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może chcesz chodzić nago..a prosze bardzo mnie nie przeszkadza he...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też nie lubię tych słów, bo są nijakie i zużyte przez innych :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chcenie wystarcza .Energia bierze się z ruchu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha ...

Czarowanie

Nie czarujmy się. Życie w większości składa się z rupieci. Nie można wszystkiego egzaltować, bo niedługo zaczniemy płakać nad rozlanym mlekiem i rozbitym dzbanem. Potłuczesz dzban, to zawsze możesz kupić nowy. Jeden rupieć więcej i jeden mniej. Rupieć jednak nieco przydatny. Czym mierzyć przydatność rupieci? Coś, czego codziennie używamy, możemy śmiało powiedzieć, że to nie rupieć. Wszystko co stoi nieużywane, to już rupiecie. A gdy kupimy nowy dzban, to który wtedy staje się rupieciem: stary czy nowy? A może obydwa? Dla swojego dobra powinniśmy może czasem pewne rzeczy wyrzucić. Ale jeśli nie można? Jeśli pewnych rzeczy nie można po prostu wziąć w rękę i wyrzucić, choć tak byłoby najlepiej. Bo ręka odmawia posłuszeństwa i śmieje ci się prosto w twarz cedząc przez palce: "nie wyrzucisz mnie, nie masz tyle siły". I nie wyrzucisz, choćbyś chciała Gorzka, to nie wyrzucisz, nie masz jeszcze tyle siły w sobie. Jeszcze wierzysz w jakąś cholerną bajkę. Świat zasypują śmieci, top...

Na walizkach

      Zamiast spokojnie siedzieć na dupie, to tylko by się włóczyła. Mrs. Gorzka naprawdę stara się ograniczyć swoje wojaże, ale po prostu nie może. Jak tylko siada, to zaraz czuje, że musi wstać. Zazwyczaj też więc siada na samym brzegu krzesła czy ławki, żeby jak najszybciej się ulotnić. Bardzo rzadko zdarzają się chwile, że siedzi z przyjemnością i najczęściej dzieje się tak tylko wtedy, gdy czuje, że musi zwyczajnie fizycznie odpocząć. W pozostałych przypadkach albo jej się gdzieś spieszy, albo wydaje się jej, że zajmuje komuś niepotrzebnie czas i czuje się po prostu zbędna, jak dodatkowa niepotrzebna walizka, do której włożyło się ubrania takie "na wszelki wypadek". Tylko jeden raz w życiu przysiadła i poczuła, że jest we właściwym czasie i we właściwym miejscu - to bardzo maleńko jak na jej długie życie. Tak bardzo mało, że coraz bardziej niespokojnie robi wszystko, żeby znów się to powtórzyło. I odgrzebuje je w pamięci, jak jakąś niedoścignioną namiastkę szczę...