Jak to dobrze, że na świecie istnieją fakty: suche, rzeczowe dowody na to, że coś jest lub było, bo gdyby nie one, Mrs. Gorzka mogłaby zapomnieć, jak się nazywa, ile ma lat i gdzie mieszka. Najważniejszy dowód oczywiście znajduje się w torebce, a dokładniej w czerwonym portfelu na pieniądze i gdy Gorzka za bardzo odpłynie, zawsze może go wyciągnąć i popatrzeć, i powiedzieć sobie: no zobacz, dotknij, przecież ty sobie tego nie wymyśliłaś, to jest naprawdę! I tak jest z biletem, który leży w szufladzie i czeka, który jest jeszcze ważny i śmieje się do Gorzkiej, gdy tam zagląda. Tak jest z rozprutym plecakiem, który krzyczy: wyrzuć mnie już i kup nowy, nie umrzesz od tego. Tak jest z kawą w pojemniku, która rano Gorzkiej uświadamia, że zaczął się nowy dzień i trzeba się wziąć do pracy. I z kotami, którym burczy w brzuchach, więc trzeba zjeść śniadanie.
Na jedną tylko rzecz Gorzka nie ma dowodu. Na tę największą i najbardziej niespodziewaną, ale pracuje nad tym, za bardzo tylko nie może sobie wyobrazić, jakby ten dowód mógł wyglądać w tym przypadku i nic Gorzka wymyślić nie może. Najwidoczniej istnieje pewna sfera życia, która nie niesie ze sobą żadnych namacalnych dowodów na istnienie, a pomimo to wszystko istnieje, gdyby tak nie było, pewna, dość duża cześć ludzi musiałaby zostać uznana za nawiedzoną a nawet być może dość niebezpieczną.
A wszystko od człowieka się zaczyna, bo jak się znajdzie dwóch takich nawiedzonych, to normalna kolej rzeczy, ale jak zetknie się realista z... no właśnie z kim? Może niech będzie to Y a realista to X lub na odwrót. To nie ma znaczenia. Znaczenie ma wynik, który tłumaczy wszystko. Załóżmy, że za x podstawimy jeden, bo każdy z osobna stanowi jedyną taką osobowość:
y+x=2 x=1
y+1=2
y=2-1
Załóżmy, że za x podstawimy 2, bo dwie osobowości, mimo że zupełnie inne, to posiadają dość duży zbór cech wspólnych:
x=2
y+2=2
y=2-2
y=0
Teraz za x wstawimy 4, bo żeby nie było po kolei, a poza tym, to by było nie do pary:
x=4
y+4=2
y=2-4
y=-2
Tylko po jaką cholerę tych ludzi tak równać ze sobą? Choć zawsze może to lepiej równać niż porównywać? I nie mierzyć swoją miarą. Choć miara przecież jest jedna... chyba.
No i tak można by bez końca. A potem narysować piękny wykres. Kombinacji co niemiara. No tak, Gorzka z matematyki raczej dość kiepska była, ale przecież XY nie tylko w matematyce występują razem. Mamy przecież jeszcze chromosomy X i Y, a w naturze przecież nic nie ginie.Czasem ludzie przestają myśleć i liczyć. I całe szczęście.
A to odliczanie to same minusy przyniosło, ale przecież tylko w matematyce dwa minusy się dodaje. I tak to się Gorzkiej zawsze najbardziej w matematyce podobały liczby ujemne, równania i nierówności.
Wszelkie uwagi merytoryczne z zakresu matematyki Gorzka na siebie przyjmie bez krzyku.
Komentarze
Prześlij komentarz