Przejdź do głównej zawartości

Ruda

         Zwinięta w kłębek spała z ogonem na nosie, ale nawet najmniejszy szmer powodował, że jej ciałko delikatnie drżało, a zamknięte oczy na chwilę się otwierały, by po sekundzie z powrotem powieki opadły na nieprzytomny, zaspany, wiewiórczy wzrok. W lesie w nocy bywało dość cicho. Tylko od czasu do czasu zdarzał się jakiś większy szmer lub świst. Czasem jakiś tupot lub pohukiwanie. I w ogóle czasem jeszcze jakieś dziwne, przytłumione odgłosy. Co je powodowało, skąd pochodziły, tego Kitka nie wie, bo w nocy nie wyściubiała nosa z dziupli. Przesypiała całą noc. Budził ją dopiero poranny śpiew ptaków i ciekawskie słoneczne promienie, które próbowały włazić podstępnie do dziupli i łaskotać ją w nos. Dziś zapowiadał się ciepły i przyjemny dzień. Kitka wyjrzała najpierw tylko samym pyszczkiem, ale gdy przekonała się, że nic dziwnego nie dzieje się w pobliżu, przechyliła całe ciało i chyżo zbiegła z drzewa wprost na piaszczystą drogę. Siadła wygodnie na środku, wiedziała, że teraz nic nie będzie jechać, więc wzięła delikatnie w łapki biały, duży grzebień, który ktoś kiedyś zgubił i zaczęła dokładnie wyczesywać sobie rudą kitę. Gdy już dokładnie wyczesała cały ogon i usunęła z niego nawet najmniejsze leśne okruchy, które wczepiły się jak zwykle po nocy w dziupli, zastygła nieruchomo węsząc dookoła. Droga lekko zadrżała, a powietrze jakby się rozrzedziło, to zwiastowało coś innego niż zwykle o tej wczesnej porze dnia. Ledwie zdążyła uciec spod kół niebieskiego roweru. 
        Rower przemknął i pozostawił za sobą tylko tuman kurzu, który jeszcze długo unosił się nad leśną drogą. W piasku wciąż leżał biały grzebień, ale wiewiórki już nie było. Gdzieś tam pewnie szukała czegoś na śniadanie, nie przejmując się zupełnie tym, co działo się pod kaskiem szalonego rowerzysty. Szalony rowerzysta w białym kasku akurat dzisiaj nie mógł w nocy spać i wstał wcześniej niż zwykle. Tym samym trafił przypadkiem na poranną toaletę Kitki. Nie zauważył wiewiórki, nie zauważył grzebienia, bo pedałując z całej siły, próbował się pozbyć okrutnych wyrzutów sumienia, które jak kruki czarne w nocy nie dały mu spać, a i teraz na rowerze wciąż kumulowały się się w jednym miejscu, że nawet kask od tego natłoku robił się ciasny, a w gardle go ściskało, że nie  mógł porządnie wypalić papierosa. Zatrzymał się na terenie prywatnym przy studni i wyciągnął papierosy z kieszeni. Tak wcześnie rano nie było tu jeszcze nikogo. Niebieski dym co chwila unosił się do góry, dłoń z długim i cienkim papierosem drżała. Dopalony do samego końca teraz już bezużyteczny zupełnie pet, wylądował na środku leśnej polany przy ruinach. Potem pojawiło się tam jeszcze kilka kolejnych. Nie było innego śladu po pogubionym rowerzyście. 
        Mrs. Gorzka późnym popołudniem natknęła się na biały grzebień na drodze i na kilka niedopałków rzuconych  przy studni. Było już zupełnie inne słońce, wszystko było rozgrzane, a liście na drzewach wydawały się wyjątkowo miękkie. Tylko ptaki pewnie śpiewały tak samo. Ruiny były zupełnie inne niż sobie wyobrażała. Był ład i porządek. A ona w głowie ubzdurała sobie, że biały wapienny kamień będzie już prawie zaduszony ogromem dzikiej zieleni, że wokół będą rosnąć zdziczałe śliwki i jabłonie o małych i kwaśnych owocach, że gdzieś tam  w środku tych ruin odnajdzie jakiś pradawny ślad ludzkich namiętności. A może odkryje ślad zbrodni i powoli domyśli się, co stało się z właścicielami. A tu tak posprzątane, posadzone młode, ogrodowe krzewy, że wyobraźnia Gorzką zawiodła na całej linii. Tylko z drzewa obserwowała ją jedna wścibska ruda wiewióra. I to jest pewne, śmiała się z niej.









Komentarze

  1. "W lesie w nocy bywało dość cicho. Tylko od czasu do czasu zdarzał się jakiś większy szmer lub świst. Czasem jakiś tupot lub pohukiwanie. I w ogóle czasem jeszcze jakieś dziwne, przytłumione odgłosy" - tak jest, gdy sypiamy w namiocie w lesie na dziko, noce tak wyglądają... w nocy w lesie dzieje się wiele i dużo słychać. Wyobraźnia ma co robić. Czasami noc w lesie jest łaskawa i pozwala szybko nam zasnąć. Są też noce dzikie i niespokojne. Las nocą jest czarny i tajemniczy. Żyje. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie spałam nigdy w lesie w namiocie, ale tak to sobie wyobrażam. A chciałabym. Dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Lubię spacery w naturze.A zwłaszcza leśnymi ścieżkami wokół jeziora, tak przed świtem jeszcze, wyobraźnia dopisuje nowe wątki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed świtem jest rzeczywiście szczególnie. Jakoś wyjątkowo słychać naturę.

      Usuń
  3. Mnie chyba jednak bardziej stresowałoby spanie na dziko … gdziekolwiek :) A taką noc w lesie chętnie bym spędziła. Z dala od cywilizacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie jest krótkie, warto czasem sprawić sobie przyjemność :)

      Usuń
    2. Bardzo mi się spodobało opowiedzenie historii nie od Gorzkiej, a od Rudej strony. Takie odwrócenie ról bardzo fajnie wpłynęło na sam tekst. jako dziecko mieszkałem gdzieś na jurze, więc znam te budynki zrobione z kamieni kredowych. Mają, oj mają swój klimat i atmosferę. Do dziś wspominam te stare chaty zrobione z takich kamieni z sentymentem. Ale coraz mniej ich. Cóż, znak czasu. Dlatego Twoja opowieść wydała mi się bardzo bliska. Chociaż...jak mam być szczery, to jest jeszcze jeden element - rano. Uwielbiam świt i jego ciszę. Powolne skradanie się budzącego się świata wraz ze słońcem, które trochę leniwie, ale jednostajnie zaczyna swoją wędrówkę. No i pachnie zupełnie inaczej. Rosą, mgłą, ziołami. Dobra robota :))) Pozdrawiam Cię serdecznie :)))

      Usuń
    3. Ja to już w ogóle nie widuję takich chat. Muszę jakiś manifest podjąć i ogłosić, że szukam takowych, bo tak mnie jakoś ruiny zaczęły pociągać. Ruda mi przyszła do głowy, gdy zobaczyłam w środku lasu grzebień i pomyślałam sobie, któż mógłby go w lesie używać. Cieszę się, że Ci się spodobało spojrzenie od Rudej strony, zawsze to coś innego. To prawda, że ranki pachną specyficznie, ale wieczory też zupełnie inaczej :) Również pozdrawiam Cię serdecznie :)))

      Usuń
  4. Oj takie noce pamiętam z młodości, gdy wyjeżdżało się pod namiot na wakacje i strach było w nocy go opuścić na siku

    OdpowiedzUsuń
  5. Takie nocowanie w lesie to fajna przygoda ^^
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliczne zdjęcia, takie klimatyczne. A wiewiórki to dosyć zabawne stworzenia i chciałabym kiedyś móc bliżej je poznać :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha ...

Czym babcie straszyły dzieci

W wielkim starym lesie, w którym co drugie drzewo jest niebezpieczne i podgląda każdego nieświadomego niczego przechodnia, wydarzyła się historia, która jednym może wydawać się nieprawdziwa, a inni powiedzą, że to szczera prawda. Tak naprawdę to nie jest istotne, do której grupy się zaliczasz, historia i tak pozostanie historią i kiedyś umrze wraz z ostatnią osobą, która o niej usłyszała.  Dzieci często bawiły się lesie. Choćby z tego względu, że nikt z dorosłych nie widział i nie słyszał, czym tak naprawdę się zajmują. Tym samym w lesie czuły się dość swobodnie nie tylko w słowach, ale i zachowaniach. Lubiły las również dlatego, że w lesie czasami bywało strasznie. Oczywiście nie aż tak bardzo. Tak odrobinę, żeby po każdym powrocie do domu czuły jeszcze dreszczyk emocji w postaci ściskania w żołądku i lekkich ciarkach na plecach, które i tak szybko mijały wraz z ciepłą kolacją i słodką herbatą przy rodzinnym stole. Płomienie huczały pod fajerkami, z telewizora sączyła się bajka o ...

Na co komu droga

         Motyw drogi to jeden z najbardziej skazanych na sukces tematów. Czy to będzie książka, film, muzyka,  czy może wystawa fotografii w lokalnej galerii pewne jest, że przyciągnie dość sporą rzeszę odbiorców. Co ma w sobie ten kawałek asfaltowej, betonowej lub ze zwykłego piachu , żużlu i kamienia utoczonej mniej lub bardziej prostej nawierzchni? Czasem wznoszącej się lub opadającej, z mniejszymi lub większymi dziurami najczęściej prostokątnej, długiej, bo zwykle bez końca, płaszczyzny? Dlaczego ta prosta wyrysowana ludzkimi potrzebami tak wszystkich niepokoi, ale i zachwyca? Ona jest przecież z nami od wieków. Powinna się nam już znudzić. Wszystko wskazuje jednak na to, że jest nam po prostu potrzebna do życia. Cóż jest piękniejszego od mglistego punkciku na końcu równej jak stół autostrady, od zwykłej ekspresówki obsadzonej po bokach drzewami, od lipowej alei prowadzącej nie wiadomo gdzie, od leśnej, piaszczystej drogi, która nigdy ...