Przejdź do głównej zawartości

Lubię jak się w niebie dużo dzieje

   Za oknem coś zaczynało się dziać. Była tylko jedna chmurka, a niebo przybrało lekko żółty kolor. Słońce nie było okrągłą o wyrazistych konturach kulą, lecz wyglądało jak rozlane mleko, w którego kałuży przegląda się jakieś sztuczne źródło światła. Tylko że tutaj nic nie było sztuczne. Ani chmura, ani słońce, ani nawet te nie wiadomo skąd powstałe, pędzące na łeb na szyję, chmury. Bo na pewno nie był to dym. 
I nagle przesłoniły wszystko, co działo się na zachodzie, owinęły każdy jeden promyk, zadusiły, co się dało.
A przecież były i inne nieba. Rozlane czerwienią albo bladym różem, pomarańczowo-żółte, fioletowo-granatowe. Były i takie, co spokój pamiętały, a czasami tłumioną tęsknotę. Były z okropną burzą i mewą na horyzoncie. Ze śmiechami i pocałunkami. Były i takie, co prosiły, żeby trwały wiecznie, ale i tak gasły jak wszystkie inne. Były też takie, co obietnicę składały, która się potem dopełniała. 
Na szczęście to nie było dzisiaj. Dziś zachód dopełnił się leniwie do końca i obiecał spokojną, dobrą noc. 











Komentarze

  1. Lubię takie nieba, nie dość, że są fotogeniczne ;) to jeszcze ten ogrom nad nami, niesamowite wrażenie pozostawia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że w tym roku nawet niebo nieco przystopowało.

      Usuń
  2. "A przecież były i inne nieba. Rozlane czerwienią albo bladym różem, pomarańczowo-żółte, fioletowo-granatowe. Były i takie, co spokój pamiętały, a czasami tłumioną tęsknotę. Były z okropną burzą i mewą na horyzoncie. Ze śmiechami i pocałunkami. Były i takie, co prosiły, żeby trwały wiecznie, ale i tak gasły jak wszystkie inne. Były też takie, co obietnicę składały, która się potem dopełniała. "
    Wybacz, że aż taki kawałek tekstu, ale odczytuję go jako całość. Bo jest całością i niech nikt nie waży się czytać tego inaczej. Dawno nie czytałem tak pięknej metafory i tak cudownego opisu zmieniającego się świata. Wczoraj przeczytałem Twój tekst, ale dziś dopiero byłem w stanie po kilkukrotnym odczytaniu i nasyceniu się melodią tego tekstu napisać. Prawdę powiedziałem w komentarzu do tego, co napisałaś u mnie, że nie traktujesz bloga, jak coś w stylu pamiętnika. I nie myliłem się. I nie jest to opowiastka o przyrodzie, a silny i sprawny tekst o wielu, wielu rzeczach, które dzieją się pod niebem. I dzieją się również w Tobie. Moim zdaniem, to rzecz, diablo dobra!!! Nie znajduję innego określenia.
    Zdjęcia piękne! Jestem zauroczony, rozwalony, poskładany na nowo. Brawo!
    Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie i dziękuję Ci za ten wpis. Bardzo dziękuję!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty to umiesz dodać komentarz! Przeczytałam go, to nie byłam pewna, czy to chodzi o mój tekst, dobrze że zacytowałeś na początku ;))) Ale masz rację, mój blog to nie mój pamiętnik i nie sądzę, żeby tak kiedyś się stało. Zdecydowanie traktuję go nieco bardziej poważnie, zresztą, gdy widzę, że ktoś wchodzi i czyta, to staram się, żeby wpis, choć krótki, to miał ręce i nogi. I do takich blogów też lubię zaglądać. Brak mi ostatnio czasu, na jakiś dłuższy tekst, i pewnie weny też, ale nie chciałabym wrzucać już rzadziej wpisów, bo obawiam się, że w końcu przestanę całkiem tutaj pisać. Mam jednak głęboki sentyment do pani Gorzkiej, bo mi się podoba jej światoodczucie. Jest mi bardzo miło i przyjmuję komplement bez mrugnięcia. Życzę Ci wszystkiego dobrego i również pozdrawiam Cię bardzo serdecznie :)))

      Usuń
  3. Cóż, mogę tylko potwierdzić komentarz WN, czuję tak samo...
    Brawo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci również, choć przyznam, że mnie to zaskoczyło. Przyznam, że to jednak bardzo miło usłyszeć, że komuś się podoba :))

      Usuń
  4. To, co czasami widać na niebie zapiera dech w piersiach :-) Też lubię robić zdjęcia temu wdzięcznemu modelowi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to bardzo wdzięczny model, dobrze że pozwala się fotografować i nie grymasi zbytnio :))

      Usuń
  5. Wszystkie zdjęcia są piękne. Moje ulubione to drugie w kolejności. Takie chmury nazywam 'zsiadłym mlekiem';-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piszesz pięknie. Właściwe słowa na właściwym miejscu z historią, z przekazem, pięknymi zdjęciami. Pozdrawiam z nadzieją na kolejny wpis :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, pozdrawiam i oczywiście zapraszam. Ja również lubię zaglądać do Ciebie. :)

      Usuń
  7. Jest na co popatrzeć oj tak. Wspaniałe pejzaże malujesz także słowami. Tak miło tu u Ciebie posiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ucieszyło mnie bardzo, że miło u mnie posiedzieć. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  8. Wszyscy Święci balują w niebie, więc scenę muszą mieć piękną i mają jak widać....

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Co nocami puka w szyby

Dom był mały, ale i tak za dużo było w nim szaf, drzwi, łóżek, pod którymi nie wiadomo co się czai, dziwnych i ciemnych zakamarków, a przede wszystkim okien. I siłą rzeczy trzeba było zasypiać z głową schowaną pod kołdrą, żeby czasem nie usłyszeć jakiegoś dziwnego i trudnego do zidentyfikowania dźwięku, albo co gorsza, nocnego pukania w szybę. Szczególnie wtedy, gdy w wieku czterech czy pięciu lat trzeba było zasypiać całkiem samotnie. Właściwie nie ma się co dziwić babci i prababci, które chciały mieć w końcu święty spokój od marudzącego i płaczącego za rodzicami dziecka, więc gdy zakopało się w kołdry i nie było już go widać i słychać, to można było w końcu odetchnąć z ulgą i iść do siebie. Dziecko miało coraz mniejsze oczy, ale spać nie chciało, mało tego, jeszcze marudziło, pochlipywało i ciągnęło co rusz za fartuch, a jeszcze do tego nie chciało jeść mleka. Co tu z takim bachorem zrobić? Najlepiej postraszyć. Dlatego też, gdy już w ogóle nie chciało się uspokoić, a dorośli nie mog

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha do ucha 

Einmal ist keinmal

Z całą pewnością coś, co wydarzyło się dawno przed laty, tak owiło się w mgłę, że nawet wraz z lekkim podmuchem wiatru po prostu znikło, rozpłynęło się w powietrzu, a w pamięci nie pozostała nawet luka, którą można by jakoś wypełnić. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że to samo powtórzyło się jeszcze później raz, a potem jeszcze raz i znów. I tak do skutku, albo bez końca. Tym samym ta dziwna i uporczywa powtarzalność sprawiła, że coś odległego odżyło i sprawiło, że zaczęło istnieć, żyć swoim własnym życiem. Powtarzalność sprawiła, że być może wydymane, mgliste wspomnienia stały się realne, dotykalne, słyszalne i nabrały smaku oraz zapachu. Całkiem przyjemne to doświadczenie, które sprawiło, że ktoś poczuł się umiejscowiony, tożsamy z życiem i sobą samym. To znaczy, że żyje, że istnieje, a życie o nim nie zapomniało, czy zwyczajnie się o niego upomniało. I tak powinno być, nawet jeśli to czasami trudne i męczące. Co roku niezmiennie przychodzi jesień i przychodzi listopad, w