Choć to tylko tak mały znak, to z całą pewnością nie można udawać, że go nie ma. Zwiastuje zdecydowanie coś, co wkrótce się wydarzy. Z całą pewnością. To zupełnie inaczej niż w przypadku wszystkich innych, mniej i bardziej urojonych znaków z zaświatów, które każdy sobie sam wyobraża tylko po to, żeby swoje życie uczynić bardziej ciekawym i skomplikowanym. No bo przecież to spojrzenie coś musiało znaczyć, ten gest był na pewno skierowany w naszą stronę, a ta rozmowa nie wydarzyła się zupełnie przypadkowo. Nawet ta sukienka, którą założyła pewna znana eminencja, ma jakieś ukryte znaczenie. No i przynajmniej mają o czym pisać plotkarskie portale. Uwielbiamy wynajdować, szczególnie w swoim życiu, sytuacje, które wydaje nam się, że nie wydarzyły się przypadkowo tylko właśnie po coś. Nic nie dzieje się bez przyczyny, podobno, ale czy na pewno? A gdybyśmy nie podjęli wyzwania to co? To już nic by nie było, czy może wydarzyłoby się coś zupełnie innego? Może coś dużo bardziej ciekawszego?
Jakkolwiek by nie było, najważniejsze co się teraz dzieje, to wiosna. Wszyscy łażą i jej wypatrują, choć powinni siedzieć na pupach. W pogotowiu stoją już nawet odświeżone grille i lekkie sukienki. Ale sprawa sukienek jest znacznie bardziej skomplikowana, bo trzeba wygrzebać z szaf te sprzed dwóch lat co najmniej, bo pandemia tak okrutnie pokrzyżowała plany, że nawet szafy to odczuły. Nie to jest jednak najgorsze. Największe frustracje wywołuje fakt, że nie można ich na siebie wcisnąć, bo rok pandemii szczególnie zadbał o dodatkową warstwę tłuszczyku, który niby ma nas chronić przed chudymi latami. Nawet Mrs. Gorzka pofatygowała się i zakupiła sukienkę online, która wydawała jej się, że biorąc pod uwagę te kilka kilogramów więcej, na pewno będzie pasować i dobrze ukryje, to co trzeba.
Drżącymi łapkami rozpakowała, a właściwie rozpruła paznokciami foliowe opakowanie i wydobyła stamtąd całkiem ładny kawałek materiału. Właściwie w dotyku też był zdecydowanie przyjemny i pachniał przyjemnie, nie obawiała się go więc na siebie również wdziać. Delikatny był i przyjemnie chłodził ciało, ale coś było jednak nie tak. Nieco za dużo wiatru w nim było. Gorzka spojrzała więc w lustro i wtedy już z całą pewnością przekonała się, że sukienka jest co najmniej ze trzy rozmiary za duża. Jak nie więcej. Właściwie w każdym miejscu było jej za dużo, a Gorzkiej biust utopił się tak skutecznie, że nie pozostało po nim właściwie śladu, no może z jednym małym wyjątkiem - dekolt kończył się poniżej biustonosza, czyli w górnych partiach brzucha, więc to jedyne, co przypominało, że w tym miejscu coś jeszcze powinno się znajdować. Pani w sklepie rzeczywiście przekonywała, że w tym miejscu jest na prawdę dużo materiału, że z pewnością zmieszczą się nawet całkiem pokaźnie piersi, więc jasne było, że jej też się zmieszczą. No i oczywiście miała rację. Zmieściły się, a nawet zgubiły całkiem w tym materiale w kwiatuszki. Poza tym w pasie też mogła się opasać jeszcze z raz tym materiałem, a kolana topiły się równie efektownie co biust.
Jak tu teraz taką sukienkę uratować? Gorzka spróbowała zarzucić część materiału na plecy, żeby dekolt kończył się wyżej niż okolice brzucha, ale wtedy z tyłu zrobił się dziwny ogon. Postanowiła więc jak pani opasać się paskiem. No i wtedy sukienka nieco się podniosła i Gorzka zobaczyła swoje kolana, a z oczu zniknął problematyczny fragment biustonosza. Czy ona jednak odważy się wyjść w tym do ludzi? Być może, ale tylko w ducie z płaszczem, którego za żadne skarby nie zdejmie. O zwrocie też nie ma mowy, bo paczka leżała dwa tygodnie na kwarantannie. Tak to pandemia krzyżuje plany, dobrze jednak, że nie wiośnie.
A tył do przodu próbowałaś? :) :) głeboki dekold ładnie wygląda, gdy odsłania plecy. W niektórych okolicznościach... :) :) :)
OdpowiedzUsuńZdrowia i radości w serduchu na czas Świąt i na każdą chwilę... Polka :)
dekolt oczywiście :) :) :)
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo dobry pomysł i Gorzka nie omieszka go wypróbować. Dla Ciebie również zdrowia i radości w tym świątecznym czasie :)))
UsuńNie ma to jak zakupy bezpośrednie. Żadne internety tego nie zastąpią.
OdpowiedzUsuńTak jak świeżego powietrza na spacerze nie zastąpi balkon, kota pies,
normalnego oddychania maska na twarzy. Nie da razy, w tym życiu
przynajmniej.
Miało być rady, nie razy.
UsuńZakupy bezpośrednie to w obecnych czasach luksus, no chyba że chodzi o spożywkę, to można dużo i często, bez ograniczeń.
UsuńNie wiem czy powinnam, ale tak fantastycznie opisałaś swoją przygodę wiosenną z piękną kiecką z zakupu internetowego, że nieźle się pośmiałam. Jak żywy stanął mi obraz Twój przed lustrem i Twoje zmagania z nową kreacją, by ją dopasować do własnych kształtów, mimo iż zielonego pojęcia nie mam jak wyglądasz, a może mam. Bo świat czasami dziwnie się kurczy i okazuje się, że znamy fizycznie osoby z jego drugiego końca. Z drugiej strony wizja debaty wewnętrznej - czy ten uśmiech coś znaczy - cudna. Fantazje wiosenne. Boski tekst. Zdjęcia tych maleństw podbiału zawsze nadzieją, bo gdzie nie posiejesz tam wzrosną. Uściski i samych pięknych słonecznych dni wiosennych :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że się pośmiałaś, to miał być wesoły wpis, przynajmniej starałam się, bo jakoś smętnie i ciężko ostatnio. Podbiał to dla mnie zawsze pierwsze oznaki wiosny, tak już w dzieciństwie wiedziałam, że jak te kwiatuszki zobaczę przy drodze, to znaczy, że wiosna, no i tak mi zostało. Tylko jakoś słońca mało jeszcze, ale za to spadł śnieg. Również dla Ciebie wiosennego samopoczucia z prawdziwego zdarzenia :))
UsuńIleż atrakcji mamy przez te dziwne czasy. Zawsze jest opcja, że pandemia jeszcze trochę potrwa I sukienka będzie idealnie pasować. ;)
OdpowiedzUsuńNie życzę Ci tego ...
Może lepiej uszyć z niej poszewki na poduszki?
:))
Pozdrawiam:)
Tak sobie myślę, że poszewki byłyby całkiem ładne. Kto wie, jak pandemia dłużej potrwa, to i może maszyny do szycia się dorobię i zamiast pisać, będę szyć poszewki na poduszki. W obecnych czasach jestem skłonna nawet w to uwierzyć. Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam :))
Usuń