Mrs. Gorzka zrobiła się ostatnio monotematyczna. Tylko jedna myśl zaprząta jej głowę i tylko na jednej płaszczyźnie się udziela. Owszem od czasu do czasu czymś tam zajmie ręce, ale tak naprawdę to tylko tak dla przykrywki, żeby czasem ktoś krzywo nie patrzył. Monotematyczność może sama w sobie nie jest zła i Gorzka zdaje sobie z tego sprawę, ale obszar, na którym ona się udziela, nie jest już taki przejrzysty i łatwy. A jeszcze z czasem okazało się, że jest to coś, co ją chyba najbardziej póki żyje wciągnęło i póki co, dostarcza jej najwięcej wrażeń. Gdy pochłaniała ją literatura, wszyscy wiedzieli, gdy muzyka - również, podróże - to już tym bardziej ktoś musiał o tym wiedzieć. Gdy się zakochała, to też jakaś koleżanka wiedziała. I wszelkie inne różne zajęcia bądź prace, w których się realizowała, miały jakichś swoich odbiorców, fanów lub sceptyków. Zawsze ktoś wiedział. Natomiast w chwili obecnej Mrs. Gorzka robi coś, o czym wie tylko ona i jeszcze jedna osoba, która niestety nie może mówić, bo jej urwą głowę. W taki się Mrs. Gorzka zaplatała dziwny układ, z którego nie ma odwrotu, i który nie wiadomo, po co tak naprawdę istnieje. Gdyby Mrs. Gorzka wierzyła w przeznaczenie, prorocze sny, wróżby i modlitwy, to pewnie byłoby łatwiej, ale ona jest sceptykiem od dawna i nic nie wydaje jej się ani pewne ani możliwe. I tak sobie tkwi na tej huśtawce, która raz na górze, raz na dole i tak na przemian. W chwili obecnej nie jest już źle, bo zdążyła się do tego przyzwyczaić i jakby wraca powoli do rzeczywistości, no ale chyba nie jest tak, jak być powinno. Ta emocjonalna sytuacja, w której Gorzka się realizuje, potrzebuje pewnej płaszczyzny, obszaru, w którym może się rozwijać i już ten sam obszar w jej środowisku wywołuje różne skojarzenia. O tym już wszyscy wiedzą. Jedni właśnie patrzą krzywo, inni patrzą jeszcze z niedowierzaniem. Jeszcze!!! Potem pewnie popukają się w czoło. Gorzka sama się czasem z siebie śmieje i puka w głowę, ale to nie skutkuje.
I teraz jeszcze jedna bardzo ważna sprawa: czy ona to wszystko wyolbrzymia, wymyśla? Czy to są może jakieś sny lub urojenia? I czy inni ludzie też mają takie jakieś swoje mroczne, pochrzanione sekrety, o których nie mówią nikomu? Ilu jest naprawdę takich ludzi? Mrs. Gorzka czasem przygląda się ludziom, żeby nie było, że jest nachalna, dyskretnie i się zastanawia, co tam w tobie siedzi. I tak w ogóle jaka jest granica pisarskiej wyobraźni? Ile oni tak naprawdę sami wymyślili, a ile wydarzyło się naprawdę? Bo historia Mrs. Gorzkiej rodem z książki lub filmu się wywodzi. I nic nie napisze więcej, bo urwą jej głowę.
Komentarze
Prześlij komentarz