Mrs. Gorzka jako małe dziecko miała wielkie marzenie. Otóż chciała posiadać misia pluszowego, takiego prostego uszatka. Dzieci na podwórku mówiły, że gdy spada gwiazda, trzeba wypowiedzieć życzenie, wtedy się spełni. Mała Gorzka więc wypatrywała tej spadającej gwiazdy, ale jakoś nigdy wypatrzeć nie mogła, no i misia też nie było. Był pies miały pluszowy i pies duży pluszowy, któremu naderwała uszy i wypruła ogon, żeby choć trochę do misia był podobny. Ale z psa misia się nie da zrobić, tak samo zresztą jak z jeża czy kota. A jej ten miś był potrzeby, bo inne dzieci miały i brały je wieczorem do łóżka i z nimi zasypiały. Co wieczór tak samo.
Ale tęsknota za constans została. Co dziwne coraz bardziej się jej wydaje, że okropnie trudno coś takiego w ogóle znaleźć. Wszystko codziennie jest inne. Nawet kawa, za każdym razem parzona tak samo, wciąż smakuje inaczej. Co wieczór niebo jest inne. Każdego ranka w lustrze nogi wyglądają inaczej, włosy to już w ogóle nie wiadomo co. Przeczytane wczoraj zdanie, dzisiaj szczerzy kły, z maków opadły wszystkie płatki, a łabędzie z rzeki gdzieś uciekły. Tylko psy i kot wydawałoby się, są takie same wciąż. Ale gdzie tam. Jeden się dzisiaj obraził nie wiadomo czemu i nie chciał śniadania, a kot przyszedł spóźniony i też nic nie jadł, tylko poszedł prosto na poduszkę. Ostatnio Mrs. Gorzkiej świat i czas się zatrzymał na chwilę w czyichś oczach.
Komentarze
Prześlij komentarz