Przejdź do głównej zawartości

Sama sobie

                  

         Mrs. Gorzka dzisiaj bardziej niż zwykle jest sobie sama. Sama dla siebie założyła granatowe rajstopy, żółty płaszcz i umalowała oczy. Sama sobie poszła na kawę, żeby popatrzeć, kto dziś będzie siedział przy stolikach. Sama sobie poszła pooglądać książki i sklepowe witryny, sama sobie ugotowała obiad i zjadła. Sama również zrobiła sobie dziurę w rajstopie na kolanie, bo zamiast patrzeć pod nogi, gdzieś tam upadła. Usiadła na ławce i patrzyła na to swoje kolano, które bolało nieco i chociaż dziwne ciepło poczuła, było całe. I tak sobie pomyślała, że przecież ona dzisiaj nie ma żadnego egzaminu i z nikim się dzisiaj nie umówiła, po co więc te rajstopy granatowe jak to dzisiejsze niebo i spódnica, bo przecież do rajstop musi być spódnica i nie mogła jakoś przypomnieć sobie, po co to wszystko. I tak jej minęło prawie pół dnia na tej ławce, jak w czarnej dziurze, która ją wessała, a potem wypluła i tylko przez to kolano pamięta, że dzisiaj też był ranek i południe... 
A potem nadeszło popołudnie i Mrs. Gorzka miała się z kimś spotkać i nie poszła. Nie, nie zapomniała, po prostu nie poszła, bo nie wiedziała, co zrobić. Iść, czy nie? I ktoś się strasznie skompromitował. A ona siedzi i się śmieje. Cała ona. A potem będzie płakać. I wieczorem zdejmie te dziurawe rajstopy i rzuci gdzieś tam, byle się nie znalazły i dopiero wtedy zajmie się tym swoim kolanem. Pochucha, podmucha, zaklei plasterkiem i położy się spać.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha ...

Co nocami puka w szyby

Dom był mały, ale i tak za dużo było w nim szaf, drzwi, łóżek, pod którymi nie wiadomo co się czai, dziwnych i ciemnych zakamarków, a przede wszystkim okien. I siłą rzeczy trzeba było zasypiać z głową schowaną pod kołdrą, żeby czasem nie usłyszeć jakiegoś dziwnego i trudnego do zidentyfikowania dźwięku, albo co gorsza, nocnego pukania w szybę. Szczególnie wtedy, gdy w wieku czterech czy pięciu lat trzeba było zasypiać całkiem samotnie. Właściwie nie ma się co dziwić babci i prababci, które chciały mieć w końcu święty spokój od marudzącego i płaczącego za rodzicami dziecka, więc gdy zakopało się w kołdry i nie było już go widać i słychać, to można było w końcu odetchnąć z ulgą i iść do siebie. Dziecko miało coraz mniejsze oczy, ale spać nie chciało, mało tego, jeszcze marudziło, pochlipywało i ciągnęło co rusz za fartuch, a jeszcze do tego nie chciało jeść mleka. Co tu z takim bachorem zrobić? Najlepiej postraszyć. Dlatego też, gdy już w ogóle nie chciało się uspokoić, a dorośli nie mog...

W chowanego

Zabawa w chowanego była zawsze najlepsza. Na babcinym podwórku było pełno szop, komórek, strychów, była i piwnica, i najróżniejsze naprawdę niezwykłe zakamarki, w których łatwo było się ukryć, ale potem wychodził z nich człowiek z toną pajęczyn na głowie, umorusaną buzią i rękoma, o ubraniu nawet nie wspominając. Taka zabawa była jednak najlepsza. Nieważne były pasy na goły tyłek, zapominało się o nich szybko, ale nigdy nie zapominało się podniecającego uczucia, które aż wierciło w brzuchu, gdy ktoś przechodził koło twojej kryjówki i nie potrafił cię znaleźć. Albo uczucie, gdy myślisz, że nikt cię nie widzi, a nagle czujesz czyjś dotyk na swoich plecach. A potem złość, ale i szczery śmiech. A najprzyjemniej było, gdy w zabawie brały udział właśnie te, a nie inne osoby.   Zabawa w chowanego trwa nadal. Kto się da odnaleźć, kto uchyli rąbka tajemnicy? Jak zabawa w butelkę - na kogo wypadnie - ten zdradza szczegół ze swojego życia, o którym oczywiście nikt nie wie. Chowamy się...