Nie można być jednak opieszałym w pewnych sprawach, pewnymi sprawami trzeba się zajmować ciągle i wciąż je mieć na uwadze, a jak nie, to lepiej dać sobie z nimi spokój. Tak jak z tymi spodniami, które Gorzka zakupiła i leżą. No bo po co jej kolejna para spodni, jak tak naprawdę chciała spódnicę albo sukienkę? Bo sukienki wiszą w szafie i je widać, a spodnie leżą zwinięte i tylko niepotrzebny bałagan robią. I czemu robić wszystko tak, żeby nie było widać, przecież jesteś już od tak dawna i żyjesz. Może pora w końcu wyleźć z tej szafy? Gorzka chętnie by zajrzała do innej damskiej szafy, żeby porównać. Pokaż mi swoją szafę, a powiem ci, jaką jesteś kobietą, jeżeli cię to w ogóle interesuje...
U Gorzkiej panuje jednak względny porządek, bo rzadko cokolwiek wymienia i rzadko coś tam dokłada. Zawsze porządnie się zastanowi, zanim coś tam dostanie swoje miejsce. Choć pewne rzeczy już mają tam swoje miejsce, zanim Gorzka dostanie je w swoje łapy. Stąd może dlatego jest tam wielkie nic. Bo poza ubraniami w kącie stoją butelki z alkoholem o różnym stężeniu etanolu, którymi Gorzka zostaje obdarowywana, i które tam dojrzewają i wykwintnieją. I kłopot tylko z nimi, bo się czasem przewracają i hałas robią. W drugim kącie pudełko z lekami, które Gorzka kiedyś zażywała lub zażywa doraźnie, i które czasami mogą się przydać. Na środku żółty zeszyt, w którym Gorzka notuje swoje wydatki, i z którego wynika, że najwięcej wydaje na leki i jedzenie, a najmniej na alkohol i ubrania (zestawienie z ostatniego miesiąca). Jest tam jeszcze wielka, ciężka, aluminiowa puszka ze złotym bilonem, z którą nie wiadomo, co zrobić, kapelusz, co lato jednak używany, albumy ze zdjęciami, stroik świąteczny, który wyrzucany co roku, ktoś i tak przynosi z powrotem do domu... Gorzkiej kolekcja biżuterii, której nie nosi zupełnie, bo powinien ją nosić ten, kto ją wybrał, śpiwór, świece, żelazko nic nie warte, usuwacz supełków, pudełko z aparatu fotograficznego puste i inne pełne baaardzo ważnych dokumentów. I to by było na tyle.
Przydałby się jeszcze przegląd garderoby. Uwolnij swoją szafę przecież, idź na zakupy! Wyrzuć te spodnie i kup sukienkę, i nowe buty, i płaszcz, i farbę do włosów, pomaluj paznokcie. A żółty zeszyt aż z tego wszystkiego zapiszczał...
Zresztą Gorzka taka zasmarkana nigdzie nie będzie chodzić. Ale mam cię na uwadze moja droga szafo.
O i drzwi się w końcu przesunęły!
Komentarze
Prześlij komentarz