Przejdź do głównej zawartości

Z firanką czy bez? - Oto jest pytanie.


Istnieją wierzenia, że gdy coś ważnego dzieje się w domostwie, to wystawiamy coś w oknie.


W Wielkanoc w oknach wiszą jaja i zające, w Boże Narodzenie renifery i choinki, w maju flagi. Gdy burza, to pali się gromnica lub stoi święty obrazek, gdy chrzcimy dziecko, wieszamy czapeczkę, gdy wychodzimy za mąż, stawiamy skrzynkę wódki, gdy się rozwodzimy - siekierę itp. Obecnie rolę tę nieco przejęły media społecznościowe, ale żyje jeszcze część ludzi, którzy mimo wszystko wolą patrzeć w okna niż w ekran. Jedna teściowa przeżywa strasznie, że młodzi żyją już ze sobą siedem lat, ale jeszcze nie powiesili firanek ani nawet zasłonek czy rolet, postawili natomiast drewnianą żyrafę. Dość popularny stał się również trend stawiania w oknie drewnianych bocianów na pięćset plus. Te bociany, to bliżej nieokreślone ptaszyska, wszystkie w jednej tonacji surowego drewna zwykle z dziobami uniesionymi ku górze. Jak to się ma do zasobności portfela, na razie nie wiadomo, ale wiadomo, że jak się długo stoi pod drzwiami, to się w końcu wystoi. Z drugiej mańki znowu te drewniane ptaszydła tanie nie są, więc portfele też chyba nie narzekają. Oprócz ptaszydeł widuje się jeszcze koty z obolałym uchem, baletnice albo tam, gdzie ludzie się bardzo miłują, wiklinowe serduszka. Istnieją okna, w których nie ma nic. 

Okna bez firanek ciężko się przyjmują, a nawet można powiedzieć, przyjąć się nie chcą wcale. Gorzka jak ma wolne sto złotych w portfelu, to woli kupić książkę niż firankę i wypić dobra kawę, no ale wiadomo, książka w oknie szybko się zniszczy, więc szkoda tam ją wystawiać. A Gorzka zupełnie nie ma pomysłu co by oprócz kwiatka postawić w oknie. 
Te braki w oknach mają jeszcze drugą stronę medalu. Nie masz firanek i ptaków w oknach, nie masz, o czym porozmawiać. No po prostu brak tematu do rozmowy. Chociaż zawsze jeszcze możesz przecież zapytać, gdzie kupiłaś te świetne firanki i czy były drogie, i gdzie można kupić takie niezwykłe ptaki. Gorzka chciałaby się zorientować, czy to już trend ogólnopolski czy na razie tylko lokalny. Czy ona czasem nie jest za bardzo do tyłu? Czy drewniane ptaki całkowicie wyparły kwiatki? Czy brak firanek to synonim niedbalstwa, dziwactwa, a może rozwiązłości? 

I tak Gorzka wylała z siebie firankowe żale, choć tak naprawdę żadne ani ptaki ani firanki jej nie interesują. Nawarzyła sobie piwa i musi je wypić. Tylko że nie może.  A piwo już stoi zimne i czeka. I jeszcze dzień musi postać. Jak ona je potem wypije takie ciepłe i wygazowane? Co zrobić z takim piwem? Zawsze można spłukać nim włosy albo po prostu wylać na siebie. Taki ciepły, bursztynowy napój na ciele, czemu nie? Chyba lepiej to niż wypić. Gorąco będzie, to wyparuje szybko, tylko zapach pozostanie nieciekawy, ale co ważne, przyjemne schłodzi. Postanowione. Poleje się nim Gorzka porządnie. Na włosy, na rozgrzaną skórę, zacznie od głowy i od karku, żeby delikatnie spływało stróżkami po plecach i przyjemnie chłodziło. I na tę cholerną białą koszulę też wyleje, tak żeby się przykleiła do ciała i trzeba ją było zdjąć. Czy można użyć czegoś innego zamiast piwa? Gorzka jeszcze myślała o zwykłej wodzie mocno gazowanej, to by też mogło być ciekawe i wygodniejsze. Ale najpierw piwo, skoro już stoi i czeka...

Komentarze

  1. A wiesz, moja znajoma w Holandii doznała swego rodzaju ostracyzmu towarzyskiego ponieważ powiesiła firanki w swoich oknach. Potem, daleko później dowiedziała się, że kto zakłada firanki w oknach, ten ma coś do ukrycia. Dlatego w odróżnieniu od domów katolików, protestanci nie wieszali firanek. Ja wiem, że kwestia firanek i rękodzieła z ChRL jest może marginalną kwestią, a co innego staje się ważne. Ale tak o tym wspominam, bo może warto :) Pozdrawiam Cię serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to ciekawe z tymi firankami. J. Pilch w opowiadaniach fajnie pisze o firankach w oknach. Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Kurzy się, prać trzeba eeetaam.

    OdpowiedzUsuń
  3. A u mnie od zawsze były firanki i zasłony. Tak mnie wychowano i jakoś mi głupio bez. Wydaje się, że ktoś zagląda ci przez okno liczy sprzęty i patrzy co robisz. Jednak na żadne święta nic nie wystawiam. Tej tradycji u mnie nie było. Teraz zresztą poszłam dalej i w ogóle świąt nie dekoruję. Dla mnie to w końcu żadne święta, tylko czas wolny. Dziwne, prawda. Co człowiek to obyczaj, rytuał, przyzwyczajenie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dokładnie, co człowiek to obyczaj. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha ...

Czarowanie

Nie czarujmy się. Życie w większości składa się z rupieci. Nie można wszystkiego egzaltować, bo niedługo zaczniemy płakać nad rozlanym mlekiem i rozbitym dzbanem. Potłuczesz dzban, to zawsze możesz kupić nowy. Jeden rupieć więcej i jeden mniej. Rupieć jednak nieco przydatny. Czym mierzyć przydatność rupieci? Coś, czego codziennie używamy, możemy śmiało powiedzieć, że to nie rupieć. Wszystko co stoi nieużywane, to już rupiecie. A gdy kupimy nowy dzban, to który wtedy staje się rupieciem: stary czy nowy? A może obydwa? Dla swojego dobra powinniśmy może czasem pewne rzeczy wyrzucić. Ale jeśli nie można? Jeśli pewnych rzeczy nie można po prostu wziąć w rękę i wyrzucić, choć tak byłoby najlepiej. Bo ręka odmawia posłuszeństwa i śmieje ci się prosto w twarz cedząc przez palce: "nie wyrzucisz mnie, nie masz tyle siły". I nie wyrzucisz, choćbyś chciała Gorzka, to nie wyrzucisz, nie masz jeszcze tyle siły w sobie. Jeszcze wierzysz w jakąś cholerną bajkę. Świat zasypują śmieci, top...

Na walizkach

      Zamiast spokojnie siedzieć na dupie, to tylko by się włóczyła. Mrs. Gorzka naprawdę stara się ograniczyć swoje wojaże, ale po prostu nie może. Jak tylko siada, to zaraz czuje, że musi wstać. Zazwyczaj też więc siada na samym brzegu krzesła czy ławki, żeby jak najszybciej się ulotnić. Bardzo rzadko zdarzają się chwile, że siedzi z przyjemnością i najczęściej dzieje się tak tylko wtedy, gdy czuje, że musi zwyczajnie fizycznie odpocząć. W pozostałych przypadkach albo jej się gdzieś spieszy, albo wydaje się jej, że zajmuje komuś niepotrzebnie czas i czuje się po prostu zbędna, jak dodatkowa niepotrzebna walizka, do której włożyło się ubrania takie "na wszelki wypadek". Tylko jeden raz w życiu przysiadła i poczuła, że jest we właściwym czasie i we właściwym miejscu - to bardzo maleńko jak na jej długie życie. Tak bardzo mało, że coraz bardziej niespokojnie robi wszystko, żeby znów się to powtórzyło. I odgrzebuje je w pamięci, jak jakąś niedoścignioną namiastkę szczę...