Mrs. Gorzka stoi i patrzy na swoje buty. To jest niewątpliwe: są buty a w nich stopy i nogi w rajstopach, spódnica jest, brzuch, dłonie, ramiona, włosy, paznokcie i plecy. I głowa. To wszystko codziennie lub prawie codziennie woła o swoje jestestwo, o chwilę uwagi, no bo skoro już jesteśmy, to proszę się nami zająć jak należy.
Buty są nowe i jeszcze całkiem czyste, dzisiaj są dość spokojne, bo jedyne o co stanowczo zaprotestowały, to żeby ich na tą szaro-białą breję nie ciągnąć, więc zostawiła je na razie w spokoju. Stopy dopominają się o nieco krótsze paznokcie i częstsze pranie skarpetek, a to wszystko przez to, że oczy Gorzkiej wyłowiły w nagłówkach rewelacyjny artykuł pod tytułem: "Jak często prać skarpety". Oczywiście niezawodne synapsy przesłały wiadomość dalej i stąd ten protest stóp.
Spódnica, jako że jest jeszcze dość nowa, nie nauczyła się jeszcze skarżyć, coś tam tylko słabo wymamrotała, że może już najwyższa pora usunąć tę papierową metkę, bo to chyba dość niewygodne nosić taki ogon na tyłku.
Nogi są spokojne, tylko przypominają, żeby ich dzisiaj nie zapomniała wziąć na marsz do lasu.
Ramiona
i plecy... ufff, żeby to tak zrobiło się lekko, ale tu nic Gorzka nie
może poradzić, są rzeczy na które ona nie ma wpływu, stara się więc je
jak najczęściej wystawiać do słońca, a nawet ostatnio pomyślała o
sztucznym naświetlaniu, nawet jeśli sama za tym nie przepada.
Włosy
i paznokcie. Jedne rosną za szybko, drugie nie chcą wcale.
Brzuch, a właściwie podbrzusze, to można powiedzieć mózg wszelkich operacji i działań Mrs. Gorzkiej, stąd też zawsze z tej strony najwięcej płynie różnorakich doznań, z którymi sobie nie całkiem ona daje radę i czasami pozwala sobą nimi rządzić. To tutaj wszystko się zaczyna. Przychodzą nieoczekiwanie, czasem mijają szybko, a czasem dawają nieźle popalić. Co ciekawe, czasem bardzo długo potrafią trwać w uśpieniu, żeby potem znienacka zaatakować.
A głowa? Ach ta głowa. Głowa to by chciała, żeby ją pogłaskać.
I siedzi Gorzka sama i spojrzała w lustro, a tam straszny widok, bo dwie Gorzkie siedzą, odwróciły się do siebie plecami, jakby się nie znały. Jedna wierci dziurę w brzuchu, a druga w głowie, takim małym wiertłem chirurgicznym. Nie krew się leje, wióry lecą i śmiecą całą podłogę. A nad wszystkim palec Boży.
Zaskoczyłaś mnie. Zaskoczyłaś. Nieczęsto czyta się wiwisekcję połączoną z analizą. Domeną końca XIX i początku XX wieku był psychologizm postaci. Analiza myśli i pragnień. Dziś tego nie ma w literaturze. Dziś tego brakuje, w zwykłym życiu. Ale do tego trzeba odwagi. Bardzo wiele odwagi, by popatrzeć na siebie okiem chirurga i precyzyjnie ciąć. Swoiste samoleczenie połączone z szamańskim rytuałem. Dobry tekst, bardzo dobry! A zdjęcia baśniowe i cudowne :) Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdeczne :))
OdpowiedzUsuńNo w ten sposób to na swój tekst nie popatrzyłam, w ogóle to zawsze mam mało czasu na stworzenie czegoś i dopiero jak już tekst wrzucę, to zwykle po paru dniach dociera do mnie, co napisałąm. Dziękuję Ci za tę interpretację, to bardzo ciekawe, jak inni odbierają, to co napiszę. Czasem trudno ugryźć jakiś tekst, trudniej jeszcze cokolwiek o nim napisać, więc tym bardziej dziękuję i pozdrawiam Cię serdecznie :))
OdpowiedzUsuńCiekawy tekst, choć nie do końca wiem jak go zinterpretować. Zainteresowała mnie tematyka bloga, jeszcze nie trafiłam na podobny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję, rzeczywiście blog nieco odbiega od innych, a że znalazł gdzieś tam swoje miejsce, to jeszcze istnieje. Pozdrawiam :))
Usuń