Krople padały miarowo na kartkę papieru, która tkwiła w połowie wsunięta pod laptopa, a w połowie wystawała i wisiała nad stolikiem. Z każdą kroplą obniżała się coraz bardziej, aż w końcu zrobiła się tak ciężka, że wisiała jak mokra szmata do podłogi. Nie łzy to jednak były, ale deszcz. Zamókł laptop zostawiony na letnim stole, zamokły wszystkie kartki papieru, które nosiły na sobie ślady atramentu rozmyte tym słonym deszczem, mokła czyjaś twarz i kosmyki włosów. Ktoś specjalnie wystawiał się i chodził pod drzewami, żeby ochłodzić się i z satysfakcją zmoczyć sobie wszystko, co się da. Ktoś odrzucił w bok kolorowy parasol i rozstawiwszy szeroko ręce próbował zagarnąć jak najwięcej tych ciepłych kropel, a nawet próbował łapać je ustami i smakował jak jakiś eliksir.
Gorzkiej bluzka zrobiła się mokra i przykleiła do ciała. Sama nie wie już czy to był deszcz, czy łzy, czy może pot. Może dla jednych deszcz, a dla innych łzy.
W kroplach zrobiło się chłodniej.
Mrs. Gorzka życzy wszystkim, którym upały doskwierają miłego chłodu. Ona przez kilka dni będzie kontemplować tylko i wyłącznie własne ja (jakkolwiek okrutnie to zabrzmi). Nie będzie jej w wirtualnym świecie. Ale gdy wróci, to pewnie znów będzie mieć pełną głowę :)
Piękny opis deszczu i letniej ulewy :)) A może łez? kto wie, choć zdjęcia wskazują na deszcz. Życzę Ci dobrego odpoczynku i spokoju. O tak! SPOKOJU. Bo to chyba najważniejsze :)))
OdpowiedzUsuńŁadny opis, taki tajemniczy :)
OdpowiedzUsuńPragnę deszczu i ochłody...
OdpowiedzUsuńU nas nie było deszczu od bardzo dawna :) lubię upał ale to co się porobiło to z deka przesada . Ale nie mamy na to wpływu więc cieszmy się z tego co mamy. Zawsze może być gorzej
OdpowiedzUsuńWitam. nieśmiało weszłam A tu niespodzianka. Deszcz to łzy nieba... I te z żalu i te łzy szczęścia. raz zimnie, A innym razem ciepłe. Jak życie człowieka. Wszystko się plecie... pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńGorzka nie pogniewam się piszesz tak subtelnie i miękko, że absolutnie nie pasujesz do horrorów
UsuńTa kropla to na pragnienie, bo bez wody człowiek umiera...
A bez łez nie doceni szczęścia
Czekam na Mrs. Gorzką. Mam nadzieję, że do września wróci podobnie jak ja. Ja też nie piszę teraz na blogu i niestety już jestem po wypoczynku. Wybrałam się w czerwcu do mojego kochanego Grzybowa. Byłam tam w zeszłym roku i się w tym miejscu zakochałam, więc wróciłam na dłużej, bo na 20 dni. Słońce świeciło lecz nie tak ostro jak w moim wielkim mieście. Raz była burza i czasem przelotny deszcz. Odpoczęłam, choć chciałabym jeszcze. I Tobie życzę dobrego odpoczynku i wracam do czekania na Gorzką.
OdpowiedzUsuńWypoczywaj, kontempluj i... łap kwiczoły!
OdpowiedzUsuńa ja czekam aż znowu słońce mocniej przyświeci, niekoniecznie muszą być upały, ale cieplej mogłoby być ;)
OdpowiedzUsuńNiesamowicie to opisałaś. Zdjęcia też cudowne!!!
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno