Przejdź do głównej zawartości

Kropla miłości

Maki

Chwieją się w polu maki purpurowe
Jakimś marzącym, sennym, dziwnym chwianiem...
(Drżącymi dłońmi złotą tuląc głowę,
Ktoś dziewczę ze snu zbudził całowaniem...)

Chwieją się maki wśród pszenicy złotej,
Pośród srebrnego kołyszą się żyta —
(Usta miłosnej szukają pieszczoty,
Pierś drży, miłosnej pieszczoty niesyta...)
 
Chwieją się maki... Wiatr rytmiczną falą
Czerwone kwiaty ich z lekka kołysze...
(Szalone usta drugie usta palą,
 Upajające w nie sącząc haszysze..)
 
Chwieją się maki płomienne w rozkwicie,
W słonecznym blasku południa mdlejące...
(O upojenia miłosne! O życie!
O czarodziejskie i wszechmocne słońce!...)






Nie róże czerwone, ale maki. Nie całe pole, ale zaledwie  jedna magiczna kępka czerwieniła się niemalże przy samej drodze. Musiała Mrs. Gorzka się przy nich zatrzymać. Gorące były te kwiaty i delikatne jak pierwsze pocałunki. Bała się wziąć w dłoń, żeby płatki nie opadły. Taka kropla miłości na suchym, żółtym polu...



















Komentarze

  1. Niesamowity wiersz i piękne zdjęcia. Pozdrawiam!^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach te maki. Przypominają mi wieś i czasy dzieciństwa. Chciałoby się wrócić, ale machiny czasu brak.
    A jakby była, co bym zobaczyła i jak to poczuła?

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo, bardzo udany wpis. Cudowna impresja w treści i w zdjęciach. Jak w poezji współczesnej, choć powiało od pól Młodą Polską. Cudo!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, szkoda, że takich wierszy pisać nie umiem :)

      Usuń
  4. Cudowne zdjęcia idealnie się wpasowały w ten wiersz 😍 wow

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, cóż za nastrój i jeszcze te zdjęcia 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. Buuuu... a moje już przekwitły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te moje już tydzień kwitną, jakieś wyjątkowo trwałe są ;)

      Usuń
  7. Hej :) Piękne czerwone zdjęcia... Róże mają konkurencję i to niejedną.

    Usta makowe
    Uchylone
    Czerwienią naznaczone
    Zmęczone
    Śpią
    A maki szeleszczą
    W czerwonym zachodzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki ładny wierszyk, dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Zaraz mi się skojarzyła pieśn Czerwone Maki pod Monte Cassino. Jak ją pierwszy raz usłyszałam wryła mi się w serce i w pamięć. Na zawsze. Kiedyś mi babcia zrobiła wianek z maków. Cudownie delikatne kwiaty.

    Pozdrawiam Cię Gorzka i dziękuję za odwiedziny

    OdpowiedzUsuń
  9. Maki... :) Piękny wiersz. Piękne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Z dzieciństwa pamiętam pola pełne maków i...chabrów. Niebiesko-czerwone łany falujące niczym morze... Dzisiaj już takich obrazów nie znajduję. Tym milej oglądam Twoje zdjęcia.
    Aaaa...
    I była też taka dobranocka 'Makowa panienka':-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. I znowu maki. Wspaniałe kwiaty. Uwielbiam je. Mnie także kojarzą się z dzieciństwem. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetnie wykonane zdjęcia :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuję, również pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha ...

Czarowanie

Nie czarujmy się. Życie w większości składa się z rupieci. Nie można wszystkiego egzaltować, bo niedługo zaczniemy płakać nad rozlanym mlekiem i rozbitym dzbanem. Potłuczesz dzban, to zawsze możesz kupić nowy. Jeden rupieć więcej i jeden mniej. Rupieć jednak nieco przydatny. Czym mierzyć przydatność rupieci? Coś, czego codziennie używamy, możemy śmiało powiedzieć, że to nie rupieć. Wszystko co stoi nieużywane, to już rupiecie. A gdy kupimy nowy dzban, to który wtedy staje się rupieciem: stary czy nowy? A może obydwa? Dla swojego dobra powinniśmy może czasem pewne rzeczy wyrzucić. Ale jeśli nie można? Jeśli pewnych rzeczy nie można po prostu wziąć w rękę i wyrzucić, choć tak byłoby najlepiej. Bo ręka odmawia posłuszeństwa i śmieje ci się prosto w twarz cedząc przez palce: "nie wyrzucisz mnie, nie masz tyle siły". I nie wyrzucisz, choćbyś chciała Gorzka, to nie wyrzucisz, nie masz jeszcze tyle siły w sobie. Jeszcze wierzysz w jakąś cholerną bajkę. Świat zasypują śmieci, top...

Na walizkach

      Zamiast spokojnie siedzieć na dupie, to tylko by się włóczyła. Mrs. Gorzka naprawdę stara się ograniczyć swoje wojaże, ale po prostu nie może. Jak tylko siada, to zaraz czuje, że musi wstać. Zazwyczaj też więc siada na samym brzegu krzesła czy ławki, żeby jak najszybciej się ulotnić. Bardzo rzadko zdarzają się chwile, że siedzi z przyjemnością i najczęściej dzieje się tak tylko wtedy, gdy czuje, że musi zwyczajnie fizycznie odpocząć. W pozostałych przypadkach albo jej się gdzieś spieszy, albo wydaje się jej, że zajmuje komuś niepotrzebnie czas i czuje się po prostu zbędna, jak dodatkowa niepotrzebna walizka, do której włożyło się ubrania takie "na wszelki wypadek". Tylko jeden raz w życiu przysiadła i poczuła, że jest we właściwym czasie i we właściwym miejscu - to bardzo maleńko jak na jej długie życie. Tak bardzo mało, że coraz bardziej niespokojnie robi wszystko, żeby znów się to powtórzyło. I odgrzebuje je w pamięci, jak jakąś niedoścignioną namiastkę szczę...