Przejdź do głównej zawartości

W ostatni dzień roku, czyli zegarmistrz światła

Kto by pomyślał, że ten rok się jednak skończy. Nic tego nie zapowiadało. Nie wydarzył się żaden cud, ani tym bardziej żadna katastrofa. Rok sobie czmychnął całkiem po kryjomu i całkiem cicho jak na tak wyjątkowe okoliczności. Mimo wszystko. Mrs. Gorzka ani go nie dokarmiała po kryjomu jak psa sąsiada, który z braku czułości zjada nawet foliową torebkę, jeśli tylko poda się mu ją na dłoni, ani nawet nie spoglądała na niego łaskawszym okiem, żeby się poczuł pewniej i bardziej oswoił. Rok był taki jak zwykle, tylko ciszej odszedł. Zupełnie jak ludzie, którzy gdy chorują robią się coraz mniejsi i cichsi, aż w końcu cichną całkiem, znikają i pozostaje tylko dziura w czasoprzestrzeni, której w żaden sposób się już nie zatka. Gdzieś tam już nie zapali się światełko, dopiero ktoś z czasem zaprowadzi nowe porządki, ale wtedy to już będzie inny czas i inni ludzie, i zupełnie inna lampa. 

W ostatni dzień roku Mrs. Gorzka dostała jakoś znacznie więcej, niż się nawet spodziewała. Ładny dzień był, jak na ostatni dzień roku... I zdążyła więcej niż zazwyczaj i wieczór w końcu spędziła dokładnie tak jak chciała. Ale koniec roku zawsze skłania do refleksji, bo widzi się własne porażki, wielki nadzieje, które się rozjechały jak psie łapy na śliskiej posadzce, ale widzi się też sukcesy, bo w życiu Gorzkiej, choć nic tego nie zapowiadało, wielki sukces się wydarzył, co prawda nie wiadomo jak długo potrwa, ale jest i Gorzka go codziennie głaszcze, żeby przypadkiem nie odszedł. Co prawda nabawiła się z tego powodu strasznych sińców pod oczami, ale to przecież nic nie szkodzi, bo w okularach i tak ich nie widać. I zdaje się też, że jedne drzwi się nieco szerzej otworzyły. W nowym roku więc niech pozostaną otwarte, a może nawet niech się jeszcze szerzej otworzą. I tego Mrs. Gorzka życzy wszystkim zaglądającym tutaj, niech się każdemu drzwi szeroko otworzą z nowymi nadziejami i możliwościami, które będą na wyciągnięcie ręki i odwagi więcej, żeby sięgnąć po to, co za nimi się skrywa, a nie tylko zaglądać ukradkiem. 














Komentarze

  1. Metafora z drzwiami bardzo mi sie podoba. I bardzo do mnie przemawia...
    Szczęśliwego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba, również szczęśliwego :)

      Usuń
  2. Miniony rok był w naszym życiu decydujący i naprawdę ważny. Myślę, że teraz najbliższe lata łącznie z obecnym, można nazwać brudnymi latami roboczymi, nim dotrzemy do pewnego celu lub celów.
    Zdjęcia epickie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, ten rok rzeczywiście bardzo wiele nam uzmysłowił i trzeba brać się do pracy :)

      Usuń
  3. Bardzo piękny i wymowny post Gorzka, a te fantastyczne zdjęcia podkreślają klimat. Jak zawsze super się Ciebie czytało. Rewelacja. Dużo uśmiechu Ci życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, co roku o tej porze fotografuję to światło, ale w tym roku było wyjątkowe. Dla Ciebie również dużo uśmiechu :)

      Usuń
  4. Dziękuję za te drzwi. Nie tylko zajrzę, ale też przejdę, zabierając z sobą wszystkie swoje postacie, bo one też przecież chcą zobaczyć, co za tymi drzwiami i koniecznie pogłaskać
    sukces.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, i tego właśnie Twoim postaciom życzę.

      Usuń
  5. I ja też tu zaglądam choć z poślizgiem. Piękne te Twoje życzenia. Ponoć im więcej wysiłku się włoży tym lepiej smakuje sukces. To ode mnie tu życzenie, by jednak jak najmniej sińców pod oczami i jak najwięcej sukcesów. Uwielbiam ludzi szczęśliwych, mają taką szczególną aurę, więc i szczęścia Tobie życzę. I radości z z radości innych. I tego szczęśliwego losu co pilnuje naszych zagmatwanych dróg codziennych. Chciałam Ci podziękować też przy okazji za piękne i trafne u mnie komentarze. Dałaś mi fantastyczną radę pod choinkę. I dziękuję za te życzenia, Są piękne i również trafne. Samych dobroci dla Ciebie i sukcesów jakich pragniesz 🧡✨🌹

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też z poślizgiem, ale zawsze się jeszcze udaje. Na pewno sukces smakuje lepiej, gdy włoży się w niego dużo pracy, ale nie zawsze dużo pracy kończy się sukcesem, czasem ktoś inny spija śmietankę - takie sytuacje zdarzają się równie często. Dziękuję za życzenia, sińców podejrzewam, że się już chyba nie pozbędę, najwidoczniej taki już mój urok. Ładnie napisałaś o tych zagmatwanych drogach, jeśli ktoś nad nimi czuwa, to już jest dobrze. To dobrze, że rada pod choinkę się sprawdziła, ludzie raczej nie lubią, gdy im się radzi. Tobie oczywiście życzę tego samego, czyli spełnienia tego, co dla Ciebie najważniejsze. :)

      Usuń
  6. Zapomniałam jeszcze napisać - cudne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Co nocami puka w szyby

Dom był mały, ale i tak za dużo było w nim szaf, drzwi, łóżek, pod którymi nie wiadomo co się czai, dziwnych i ciemnych zakamarków, a przede wszystkim okien. I siłą rzeczy trzeba było zasypiać z głową schowaną pod kołdrą, żeby czasem nie usłyszeć jakiegoś dziwnego i trudnego do zidentyfikowania dźwięku, albo co gorsza, nocnego pukania w szybę. Szczególnie wtedy, gdy w wieku czterech czy pięciu lat trzeba było zasypiać całkiem samotnie. Właściwie nie ma się co dziwić babci i prababci, które chciały mieć w końcu święty spokój od marudzącego i płaczącego za rodzicami dziecka, więc gdy zakopało się w kołdry i nie było już go widać i słychać, to można było w końcu odetchnąć z ulgą i iść do siebie. Dziecko miało coraz mniejsze oczy, ale spać nie chciało, mało tego, jeszcze marudziło, pochlipywało i ciągnęło co rusz za fartuch, a jeszcze do tego nie chciało jeść mleka. Co tu z takim bachorem zrobić? Najlepiej postraszyć. Dlatego też, gdy już w ogóle nie chciało się uspokoić, a dorośli nie mog

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha do ucha 

Einmal ist keinmal

Z całą pewnością coś, co wydarzyło się dawno przed laty, tak owiło się w mgłę, że nawet wraz z lekkim podmuchem wiatru po prostu znikło, rozpłynęło się w powietrzu, a w pamięci nie pozostała nawet luka, którą można by jakoś wypełnić. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że to samo powtórzyło się jeszcze później raz, a potem jeszcze raz i znów. I tak do skutku, albo bez końca. Tym samym ta dziwna i uporczywa powtarzalność sprawiła, że coś odległego odżyło i sprawiło, że zaczęło istnieć, żyć swoim własnym życiem. Powtarzalność sprawiła, że być może wydymane, mgliste wspomnienia stały się realne, dotykalne, słyszalne i nabrały smaku oraz zapachu. Całkiem przyjemne to doświadczenie, które sprawiło, że ktoś poczuł się umiejscowiony, tożsamy z życiem i sobą samym. To znaczy, że żyje, że istnieje, a życie o nim nie zapomniało, czy zwyczajnie się o niego upomniało. I tak powinno być, nawet jeśli to czasami trudne i męczące. Co roku niezmiennie przychodzi jesień i przychodzi listopad, w