Przejdź do głównej zawartości

Majowo, czyli zimna Zośka i ogrodnicy

Wszystko nagle zrobiło się zielone, a z krzewów zaczęły zwisać tłuste kiści bzów, czeremchy i kto wie, czego tam jeszcze. Wszystkie jednak były ciężkie, słodkie i upojne, że już od samego zapachu nogi się uginały pod człowiekiem. Zaczęły rozczulać zajęcze uszy wśród wysokich traw i drobne ptaki dźwigające w dziobach olbrzymie puchy i trawy, z którymi wzbijały się szybko i lekko. Potem nagle przyszedł mróz i gdy Gorzka wyszła wcześnie rano, to nagle wszystko było jakby mniejsze, skromniejsze i cicho przepraszało, że jeszcze wczoraj było takie odważne i nachalne. Ziemia zrobiła się skostniała i przestała parować. Ale to tylko na chwilę, bo minął zaledwie dzień i wszystko na powrót zrobiło się ciepłe, miękkie, świetliste i soczyste. A nad polami pojawiła się tęcza. Trawy skrzyły się w zachodzącym słońcu, a ona sobie przypomniała, że nie wzięła aparatu, bo nie miała siły wchodzić po schodach na górę. Może jeszcze nadarzy się inna okazja. Przyjdzie inny, cieplejszy poranek i jeszcze bardziej gorący wieczór. Może już całkiem niedługo. 

I przyszedł. 

PS. Niestety, nie mogę dodawać komentarzy na swoim blogu, nie wiem, jaka jest tego przyczyna. Bardzo mi przykro, może niedługo rozwiążę ten problem. Pozdrawiam :)

































Komentarze

  1. Bardzo piekne, nastrojowe zdjęcia ♥︎
    A względem komentowania - spróbuj otworzyc stronę w innej przeglądarce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gorzka mam piękną ucztę u Ciebie w słowie i obrazie. Co do dnia w którym nie zabrałaś aparatu, może tak właśnie miało być. Ponoć nic nie dzieje się bez przyczyny. Tak mówią. A tamten dzień i tamte widoki, były tylko dla Ciebie od tego naj... w prezencie. Pięknego dobrego tygodnia <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, z tymi komentarzami naprawdę coś tu mocno poknocili. Czasem mocno się natrudzę, próbując odczytać czyjeś komentarze. Natrudzę się też, gdy próbuję sama coś skomentować. Może to naprawią.
    Zdjęcia piękne. Czas na wiosnę najwyższy. Wreszcie można odpocząć od nijakiej zimy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdjęcia- marzenie! Mój klimat, moja miłość! Uwielbiam las brzozowy.
    Co do komentarzy, to problem wszystkich nas tutaj na bloggerze, blogowe znajome piszą o tym. Ja też mam ten sam problem. Ustawienia nic nie pomogą, niestety.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bosko u Ciebie Gorzka, majowo, pachnąco, kolorowo. Aż miło wejść. Uściski. Ja też miewam problemy z dodawaniem komentarzy u siebie i na innych blogach. Pozdrawiam serdecznie. Kasinyswiat

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha ...

W chowanego

Zabawa w chowanego była zawsze najlepsza. Na babcinym podwórku było pełno szop, komórek, strychów, była i piwnica, i najróżniejsze naprawdę niezwykłe zakamarki, w których łatwo było się ukryć, ale potem wychodził z nich człowiek z toną pajęczyn na głowie, umorusaną buzią i rękoma, o ubraniu nawet nie wspominając. Taka zabawa była jednak najlepsza. Nieważne były pasy na goły tyłek, zapominało się o nich szybko, ale nigdy nie zapominało się podniecającego uczucia, które aż wierciło w brzuchu, gdy ktoś przechodził koło twojej kryjówki i nie potrafił cię znaleźć. Albo uczucie, gdy myślisz, że nikt cię nie widzi, a nagle czujesz czyjś dotyk na swoich plecach. A potem złość, ale i szczery śmiech. A najprzyjemniej było, gdy w zabawie brały udział właśnie te, a nie inne osoby.   Zabawa w chowanego trwa nadal. Kto się da odnaleźć, kto uchyli rąbka tajemnicy? Jak zabawa w butelkę - na kogo wypadnie - ten zdradza szczegół ze swojego życia, o którym oczywiście nikt nie wie. Chowamy się...

Na walizkach

      Zamiast spokojnie siedzieć na dupie, to tylko by się włóczyła. Mrs. Gorzka naprawdę stara się ograniczyć swoje wojaże, ale po prostu nie może. Jak tylko siada, to zaraz czuje, że musi wstać. Zazwyczaj też więc siada na samym brzegu krzesła czy ławki, żeby jak najszybciej się ulotnić. Bardzo rzadko zdarzają się chwile, że siedzi z przyjemnością i najczęściej dzieje się tak tylko wtedy, gdy czuje, że musi zwyczajnie fizycznie odpocząć. W pozostałych przypadkach albo jej się gdzieś spieszy, albo wydaje się jej, że zajmuje komuś niepotrzebnie czas i czuje się po prostu zbędna, jak dodatkowa niepotrzebna walizka, do której włożyło się ubrania takie "na wszelki wypadek". Tylko jeden raz w życiu przysiadła i poczuła, że jest we właściwym czasie i we właściwym miejscu - to bardzo maleńko jak na jej długie życie. Tak bardzo mało, że coraz bardziej niespokojnie robi wszystko, żeby znów się to powtórzyło. I odgrzebuje je w pamięci, jak jakąś niedoścignioną namiastkę szczę...