Dziś noc świętojańska. Jak zawsze Mrs. Gorzka widzi wielkie ognisko, przy którym tańczą najprzeróżniejsze stwory do bardzo popularnej ostatnio muzyki Griega. I gdy wszyscy tak w ekstazie tańczą, nadchodzi nie Król, ale Buka, która wszystkich zmrozi, jeśli nie zdążą uciec. A Buka przecież próbuje się ogrzać, poczuć ten sam żar, co wszyscy tańczący wokół. Potem gdy zgaśnie cały ogień, Buka zajęczy z rozpaczy i odejdzie. I będzie po zabawie. Ale noc jeszcze się nie skończy. Jeszcze skrzynka piwa stoi pod krzakiem. Pora na sen nocy letniej. Z kogoś przecież trzeba sobie zrobić jaja. Panny piszą listy miłosne, wróżby, zaglądają do studni, żeby zobaczyć swojego przyszłego męża. Zaraz, zaraz, czy aby na pewno tak się dzisiaj jeszcze bawią? Zaglądają do studni? Ale przecież gdzie tu znaleźć studnię? To może przeglądają się w jakiejś rzeczce-smródce? Albo w kałuży. Albo w kuflu z piwem? Co mówią statystyki na Onecie po nocy świętojańskiej? Wzrasta liczba utonięć? A przecież jeszcze zbiera się kwiaty. Tylko co się potem robi z tym bukietem? Wkłada pod poduszkę? Mrs. Gorzka nie pamięta. Pamięta natomiast swój list-wrożbę, który ośmielił się sprawdzić. Co do joty. I to nie żaden chochlik się pomylił, to pomyliła się Gorzka. Bo kolor oczu się nie zgadza. Ale Mrs. Gorzka nie jest małym dzieckiem i nie zgłasza żadnych zastrzeżeń, nie pójdzie do adwokata, nie będzie nikomu wmawiać, że jest niewinna. Bo Mrs. Gorzka lubi tego, co tak sobie robi z ludzi żarty. Ktokolwiek to jest. Przecież inaczej człowiek umarłby z nudów i chodził z wiecznie strutą miną. Komedia to jest to, co Gorzka lubi najbardziej w życiu. Komedia przez wielkie "K". A w telewizji tragedia, choć to nieistotne, bo Gorzka telewizji nie ogląda. No i to wielkie "K" jeszcze musi być. Król nadchodzi i również wszyscy uciekają. Król jest piękny i groźny. I również zostaje sam. Ale miłosny eliksir zadziała. I to możesz być Ty. A potem męcz się i śmiej z własnej głupoty. To najlepsze z czego jeszcze można się pośmiać.
Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały? Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha ...
Komentarze
Prześlij komentarz