Odbiła się Mrs. Gorzka na sprężynie, wstało słońce, wstała i ona. I jeszcze musi to słońce komuś posłać. W ilu procentach człowiek składa się z światła, a w ilu z mroku? Dlaczego niektórzy notorycznie szukają tego światła i cieszą się nawet z jednego, bladego promyka? Ile jeszcze Mrs. Gorzka będzie wyciągać z tych swoich czeluści, a ile jeszcze będzie ciągnąć w górę, żeby choć przez chwilę zagrzać swoje albo czyjeś dłonie? Ktoś cię kiedyś wyciągnął, więc ciągnij i ty.
Wstał dzień po upiornej, pazurzastej nocy. Oj należała się Gorzkiej ta noc. Sama sobie na nią zasłużyła, sama wlała w siebie diabelskie eliksiry. Zamiast spożywać światło, kategorycznie go odmawiała i zaszywała się w wilgotnym, ciemnym pokoju i łykała stęchłe, brudne powietrze. Tylko komu tym na złość zrobiła? Wstał dzień, bo wstało słońce. Ora et labora. Sayonara. A może do zobaczenia...
Komentarze
Prześlij komentarz